niedziela, 4 sierpnia 2013

Głos Wiary i Tęczy na Europride 2013 w Marsylii



Jak wiadomo Wiara i Tęcza należy do Europejskiego Forum Grup Chrześcijan LGBT. Od 3 lat WiT przedstawiciele biorą udział w dorocznych zjazdach Euroforum w różnych miastach Europy.

Ponadto przy okazji Europride (główna doroczna europejska parada równości) są organizowane spotkania chrześcijan LGBT oraz wykłady i panele dyskusyjne.

W tym roku Europride odbyła się w Marsylii w dniach 10-20 lipca. Jeden z uczestników WiT reprezentował nas i wygłosił krótkie przemówienie podczas spotkania chrześcijan LGBT z przedstawicielami środowisk Francji, w tym również francuskiego rządu.

Dziękujemy Łukaszowi za reprezentowanie grupy Wiary i Tęczy:

Oto tekst jego przemówienia (wygłoszonego w języku francuskim było oczywiście):

Marsylia, w dniu 18 lipca 2013

Wystąpienie polskie w dyskusji Europejskiego Forum Chrześcijan LGBT

Dzień dobry, cieszę się, że mogę być tu dzisiaj razem z wami. Mam na imię Łukasz i reprezentuję polską grupę „Wiara i Tęcza”.

1. Wojowanie czy pokój?

Ktoś spytał mnie wczoraj, czy uważam się za osobę „wojującą”. Myślę, że powinniśmy raczej skupić się na pracy pozytywnej niż na walce. Tą pracą jest dawanie świadectwa, a mianowicie, że można być jednocześnie osobą LGBT i człowiekiem wierzącym. Właśnie kimś takim jesteśmy. W naszym życiu odczuwamy potrzebę dwóch składników, których nie da się zredukować: elementu seksualnego i elementu religijnego, a te dwie strony życia wcale nie muszą się wykluczać. Chcemy „tęczy” – i chcemy jednocześnie „wiary”.

Ale czym jest ta potrzeba wiary, o której mowa? Posłużę się przykładem. Wczoraj po południu włóczyłem się trochę po Marsylii w towarzystwie moich przyjaciół, którzy byli, jak mi się zdaje, zbyt wyrozumiali dla mojego rozmamłania. Panował upał nieznośny dla cudzoziemca takiego jak ja: kogoś, kto pochodzi z kraju o klimacie nieco bardziej umiarkowanym [śmiech na sali]. Otóż weszliśmy wtedy do kościoła. I nagle odczułem przypływ nowych sił. Nie było w tym, oczywiście, nic nadprzyrodzonego: chodziło całkiem zwyczajnie o cień, chłód, spokój, ciszę, obecność starodawnych zabytków. Ale wraz ze spokojem ciała pojawił się niepostrzeżenie także spokój duszy.

Oto właśnie efekt, jaki wywołuje religia. Przynosi ona pokój, a w następstwie także nowe siły, energię, optymizm, radość. Religia, która głosi wojnę, jest dla mnie czymś niepojętym; na mój gust, jest to rodzaj jakiegoś błędu logicznego, sprzeczność wewnętrzna.

2. Osobliwość polskich warunków

Urodziłem się w czasach, gdy nasz polski papież Jan Paweł II przywołał Duch Świętego specjalnie dla naszego kraju. Były to historyczne słowa, które padły podczas pielgrzymki do Polski: „Niech przyjdzie Duch Święty i niech odnowi ziemię, tę ziemię właśnie tutaj”. To wezwanie dodało sił wielkiemu historycznemu ruchowi „Solidarność”, który był opozycją przeciw ustrojowi komunistycznemu. Przywódcą tego ruchu był Lech Wałęsa, nazywany przez was Lesz Waleza, prosty robotnik, elektryk na budowie okrętowej w mieście Gdańsk, a późniejszy prezydent naszego kraju. Walka o wolność polityczną miała w owym czasie także wymiar religijny. Samo słowo „solidarność” to przecież w pewnym sensie laickie określenie miłości bliźniego! I Polacy mieli tego świadomość.

Symbolika społeczna jest więc w Polsce całkiem odwrotna niż we Francji – i może wydawać się wam dziwaczna. Dla ludzi mojego pokolenia komunizm, socjalizm, a nawet po prostu lewica – wszystkie te pojęcia nasuwały nam na myśl ustrój totalitarny, podczas gdy religia oznaczała dla nas sprzeciw wobec władzy, która zabrania być sobą – oznaczała prawo do wolności, do posiadania własnej tożsamości.

Ta inwersja symboliczna jest niezmiernie istotna dla naszego ruchu. Zaznaczałem już charakter pokojowy naszej grupy. Ale zwróćcie jednocześnie uwagę na tę osobliwą subwersję (wywrotowość) – czy może nawet perwersję – symboliczną.

Jesteśmy, można by powiedzieć w cudzysłowie, „niegrzecznymi dziećmi” Jana Pawła II i Lecha Wałęsy! [śmiech na sali]. Gdyby oni obaj wiedzieli, co ja tu dzisiaj o nich wygaduję, byliby pewnie wstrząśnięci. Jan Paweł II na starość stał się wielkim konserwatystą i nazwał swobodę obyczajową, w tym homoseksualizm, „cywilizacją śmierci”. Lech Wałęsa z kolei powiedział dopiero co, w tym roku, że jest człowiekiem staroświeckim, nie lubi homoseksualistów, a nawet uważa, że powinno się ich trzymać „za ścianą”!

Wszystko to jednak nie powstrzymuje mnie od trwania przy moich poglądach pacyfistycznych. Jestem zdania, że należy wybaczyć wszystkie te głupstwa wielkim ludziom naszej historii, a zachowywać w pamięci raczej ich zasługi z czasów młodości – była to przecież młodość bezsprzecznie rewolucyjna i bohaterska.

Obecnie sytuacja polityczna w Polsce znacznie się zmieniła. Wśród posłów do polskiego parlamentu mamy już otwarcie wojującego, lewicowego geja Roberta Biedronia; jest także największa sensacja ostatnich wyborów parlamentarnych: Anna Grodzka, osoba transseksualna, która z mężczyzny stała się kobietą.

3. Zbliżenie na naszą grupę

Organizacja, którą reprezentuję, to znaczy „Wiara i Tęcza”, jest grupą ekumeniczną. Ale jest to także grupa przyjaciół. Naprawdę się ze sobą zaprzyjaźniliśmy – i w efekcie przypominamy teraz dość osobliwą rodzinę.

Chciałbym szczególnie podkreślić dwie cechy naszej grupy.

Pierwsza to aktywność kobiet, dziewczyn. Nie jest to wcale oczywiste, ponieważ większość kobiet-lesbijek przystępuje raczej do ruchów nieprzyjaznych religii – antyklerykalnych, radykalnych ruchów feministycznych. Tymczasem u nas to właśnie kobiety założyły nasze stowarzyszenie – kobiety-lesbijki i kobiety transpłciowe. Nadal też pozostają nadzwyczaj aktywne.

Drugą cechą naszej grupy, na którą chciałem zwrócić uwagę, są przyjazne kontakty z cudzoziemcami, zwłaszcza ze Wschodu. W naszej grupie w Warszawie ogromną rolę odgrywa chociażby pewien serdeczny i wesoły Rosjanin, który cudownie śpiewa. Skądinąd jest znaczące, że podczas tegorocznej parady, kiedy to przygotowaliśmy wielki banner, z którego jesteśmy niezwykle dumni, wśród osób, które go niosły, był właśnie ów Rosjanin – ale także Litwin, który przyjechał specjalnie w tym celu, aby do nas dołączyć, ponieważ sytuacja gejów na Litwie jest naprawdę ciężka, w stopniu nieporównywalnym z Polską. Nasz znajomy czuje się tam bardzo osamotniony.

4. Przykład naszych dylematów

Na koniec chciałbym omówić jeden tylko przykład trudności, których doświadczamy w Polsce.

Kraków to dawna polska stolica, położona na południu kraju. Można go uważać za miasto Jana Pawła II. Tegoroczna parada w Krakowie miała mieć za swoją dewizę łacińskie słowa „Ecce homo”, które znaczą „Oto człowiek”. Dla mnie, a także niektórych innych uczestników naszego ruchu, był to od początku pomysł nieodpowiedzialny, ponieważ jawnie prowokujący, co stoi w sprzeczności ze wspomnianym już pokojowym i pojednawczym charakterem naszej działalności. Dla ludzi nastawionych tradycyjnie musiało to być równoznaczne z kpiną z ewangelicznej wypowiedzi, która odnosiła się bezpośrednio do Chrystusa. Tymczasem dla organizatorów marszu słowa te bynajmniej nie znaczyły „Oto Chrystus”, tylko „Oto nadciągają homo – miejcie się na baczności!”

Można było łatwo przewidzieć konsekwencje. Na naszej stronie internetowej zapowiedzieliśmy, że w przeddzień parady grupa z Krakowa udaje się do sanktuarium w Łagiewnikach – miejsca szczególnie drogiego Janowi Pawłowi II – aby tam pomodlić się w intencji ofiar homofobii. Kiedy jednak mój przyjaciel z Krakowa i ja, a także inni znajomi z tego miasta, przybyliśmy do sanktuarium, zastaliśmy tam agresywną grupę młodych ludzi o zasłoniętych twarzach, którzy ruszyli częściowo w kierunku naszego samochodu, a częściowo w kierunku bramy kościoła – naturalnie w tym celu, aby z jednej strony skasować nam facjaty, a z drugiej nie pozwolić na wejście do kościoła.

Musieliśmy ratować się ucieczką samochodem. Może nie było to bardzo chlubne, ale oczywista przewaga była po ich stronie.

Wydarzenie to głęboko mną wstrząsnęło. Przeżyłem coś takiego pierwszy raz w życiu. Inni pytali mnie wtedy: „Czy nadal chcesz być takim pacyfistą, jak do tej pory?” [śmiech na sali].

To prawda, nie można pozostawać bezbronnym w obliczu jawnej przemocy – trzeba się bronić. I myślę, że mamy na to dość odwagi. Jednak z drugiej strony, przecież to nie religia nas zaatakowała. Zaatakowali nas bezmyślni ludzie, którzy nadużywają religii dla swoich celów. Coś takiego nie jest religią – to jej złowroga karykatura.

Prawdziwa religia miałaby chyba inny komentarz do tego zajścia. Zacytuję Apokalipsę (3,8), list do anioła wspólnoty w Filadelfii. Nie jestem pewien, czy dla wszystkich was jest jasne, że Filadelfia to symbol ruchu LGBT, ponieważ nazwa ta po grecku oznacza „Miasto Braterskiej Miłości” – znacie może amerykański film „Philadelphia”...

Cytuję: „Oto umieściłem przed tobą drzwi otwarte – których nikt nie ma prawa zamknąć”.

Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz