Dziś przychodzimy do Was z historią dość kontrowersyjną. 15 lutego w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku, jednej z najważniejszych świątyni rzymskokatolickich w USA, odbył się pogrzeb Cecilii Gentilini, transpłciowej aktywistki, performerki i pisarki.
Gentilini odgrywała ogromną rolę jako wsparcie dla młodych osób trans*, dla tych podejmujących pracę seksualną, a także dla każdej osoby w potrzebie – opierała się na swoich doświadczeniach. Pochodząca z Argentyny, ofiara przemocy seksualnej, po przyjeździe do Stanów została seksworkerką, aresztowana za posiadanie narkotyków, po odbyciu kary rozpoczęła walkę o prawo do równego traktowania i bezpłatną opiekę zdrowotną dla pracowników seksualnych, kobiet trans, uzależnionych i więzionych.
Pogrzeb Cecilii, która – choć przez wiele lat określała się jako ateistka – pod koniec życia odzyskała kontakt z wiarą, był wydarzeniem kolorowym, pełnym nawiązań do kultury queer i specyficznie trans, budującym dla wielu osób ze społeczności, gorszącym dla wielu innych, nawet przychylnych tematom „tęczowym”. Pojawiło się na nim prawie półtora tysiąca osób, co ksiądz odpowiedzialny za katedrę skomentował „ Poza Wielkanocą nie widujemy tu takich tłumów, w dodatku tak dobrze ubranych”.
Jak się okazało, stroje osób obecnych na pogrzebie wywołały duże kontrowersje u katolików nieprzyzwyczajonych do ekspresji w stylu drag queen. Powszechnym oburzeniem przyjęto również takie zachowania jak wulgaryzmy, skandowanie imienia zmarłej czy taniec do muzyki podczas mszy.
Poproszony o komentarz do tej sytuacji o. James Martin, nieustraszony sojusznik osób LGBT+, powiedział „Problemem było zachowanie niektórych uczestników podczas nabożeństwa, a nie to, że zmarła była osobą transpłciową. […] Kościół jest miejscem szacunku i nikt, bez względu na orientację czy pochodzenie, nie powinien lekceważyć jego świętej przestrzeni. To miejsce modlitwy, a nie manifestacji poglądów”. Natomiast kard. Timothy Dolan, arcybiskup Nowego Jorku, nakazał wręcz odprawić mszę ekspiacyjną.
W obronie formy pogrzebu i zachowań osób w nim uczestniczących wypowiedziały się różne osoby aktywistyczne, argumentując, że Kościół powinien otwierać się na różne konteksty kulturowe, nie tylko etniczne czy geograficzne, ale również społecznościowe.
W tym duchu należy zrozumieć, że użycie wulgaryzmu „dziwka” w odniesieniu do zmarłej nie jest obraźliwe, bo stanowi podobne przejęcie i odczarowanie obelgi, jak kiedyś udało się to zrobić ze słowem „gay” czy „queer” – a w środowisku zmarłej było wręcz uważane za pochwałę i zaszczyt.
Podobnie broni się wznoszenia okrzyków i tańca – które były wyrazem silnych emocji związanych z osobą zmarłej, żalu pomieszanego z wdzięcznością i odzyskanym poczuciem godności. Zachowania takie nie rażą w kontekstach kulturowych Afryki czy Azji, jednak w tym przypadku okazały się nie do przyjęcia. Być może potraktowano je jako happening, performance albo wydarzenie polityczne – a dla wielu wiernych świątynia nie jest na to miejscem.
Ciekawi nas Wasze zdanie – jakie formy ekspresji inne od tradycyjnie uznawanych w naszej kulturze byłyby dla Was do przyjęcia w świątyni, podczas nabożeństwa? Czy przyzwolenie na nie jest dla Was wyrazem otwarcia, słuchania „innych”, czy niedopuszczalną demonstracją? - Fundacja Wiara i Tęcza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz