28 czerwca 2022 roku, mijają 53 lata od zamieszek w nowojorskim barze Stonewall Inn - często uznawanych za symboliczny początek współczesnego ruchu emancypacji osób LGBT+ w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie. Z tej okazji przypominamy nasz tekst o tym, co dokładnie wydarzyło się w 1969 roku w Nowym Jorku:
“Bar Stonewall Inn w Greenwich Village był jednym z nielicznych miejsc, oferujących namiastkę bezpieczeństwa dla najbardziej marginalizowanych grup ze społeczności, którą później nazwano LGBT: drag queens, osób transpłciowych i bezdomnej młodzieży. Zgodnie z ówczesnym amerykańskim prawem, nowojorska policja regularnie dokonywała nalotów na Stonewall, które często kończyły się aresztowaniami.
Jednak 28 czerwca 1969 roku, gdy w Stonewall pojawili się mundurowi, osoby obecne w lokalu stawiły opór. Według relacji osób obecnych na miejscu, goście najpierw nie pozwolili się wylegitymować, co wywołało konsternację policji, przyzwyczajonej do uległości bywalców baru. Gdy przed lokalem zaczął zbierać się coraz większy tłum, funkcjonariusze wezwali posiłki. W którymś momencie, gdy jedna z ciągniętych do radiowozu drag queens odpowiedziała na poszturchiwania policjanta uderzeniem torebki, a inny policjant uderzył jedną z lesbijek pałką w głowę, ktoś krzyknął „gay power!”.
Tłum ruszył na policję. Doszło do zamieszek.
W ciągu kolejnych kilku dni nie tylko bar Stonewall Inn, ale cała Christopher Street zmieniła się w „wolną strefę”, w której tłum, liczący już kilka tysięcy osób LGBT+, przez lata wyszydzanych, zastraszanych i brutalnie wykluczanych, powiedział: dość!
Pojawiły się ulotki wzywające do odzyskania przestrzeni publicznej i stworzenia bezpiecznych miejsc. Narodziło się nowe pokolenie aktywistów i aktywistek, którzy nie mieli zamiaru pokornie znosić przemocy, życia w ciągłym strachu przed ujawnieniem. Na opresję opartą na wmówionym poczuciu wstydu, odpowiedzieli hasłem wzywającym do dumy: Gay Pride.
Rok później, na pamiątkę wydarzeń w Stonewall Inn, w Nowym Jorku, Los Angeles i Chicago przeszły pierwsze marsze Gay Pride. Już w kolejnym roku demonstracje odbyły się również w Bostonie, Dallas i Milwaukee oraz – co istotne – w Londynie, Paryżu, Berlinie Zachodnim i Sztokholmie. Narodził się ruch sprzeciwu wobec opresji i działania na rzecz emancypacji osób, które dziś opisujemy skrótem LGBT+.
Pytając o sens Parad czy Marszy Równości, które od lat odbywają się także w Polsce, warto wspomnieć o ich korzeniach. Dlaczego ludzie wyszli i wciąż wychodzą na ulice? Bo osoby LGBT+ były i są bite, mordowane i dręczone. Tak wtedy, jak i dziś boją się i popełniają samobójstwa. Nie tylko w USA, czy na Bliskim Wschodzie, ale także tutaj, w Polsce.
Pamięć o Stonewall może być też dla nas źródłem siły i świadomości tego, że jako osoby LGBT+ możemy być społecznością złączoną nie przekonaniami, sposobem życia, czy nawet wyglądem – w tych obszarach jakże często się różnimy – ale wspólnotą doświadczeń i solidarnością w powiedzeniu jednego słowa: dość!”
Walka o równe prawa i akceptację dla osób LGBT+ nie zaczęła się w Stonewall, to jasne, jednak wydarzenia z czerwca 1969 roku są jednym z najbardziej wyrazistych przykładów siły społeczności biorącej sprawy w swoje ręce i jednoczącej się by dać opór opresji. Kiedy na całym świecie obserwujemy wzrost transfobii a w krajach Unii Europejskiej wprowadzane są legislacje cenzurujące istnienie osób niecis i niehetero, szczególnie ważne jest sięganie pamięcią w przeszłość. Naszą siłą jako społeczności jest wspólnota - korzystajmy z niej i ją współtwórzmy - Miłość Nie Wyklucza.
Pamiętajmy kto walczył miedzy innymi Marsha P. Johnson czy Sylvia Rivera. Marsha afroamerykańska drag queen, jedna z najważniejszy postaci zamieszek w Stonewall, kiedy policja znów rozpoczynała nalot na bar Stonewall Inn w Nowym Jorku. Marsha miała już dość rzuciła szklanką o lustro. Nazywają ją „Rosą Parks ruchu LGBT”.
Marsha P. Johnson, afroamerykańska drag queen, która nie była bogata biedna, wiele lat spędziła na ulicy. Była sobą kiedy wielu chowali się w szafach, dziś gdy rzuca się w kamienie miedzy innymi w Polsce że jakie to straszne drag queen po szkodzą "normalnym", nie takie osoby jak ona, ruch LGBT nie istniałby. Marsha razem inną działaczką i przyjaciółką na rzecz praw osób trans Sylvią Riverą założyły Street Transvestite Action Revolutionaries (STAR).
Marsha już nie ma zmarła 6 czerwca 1992, ciało zostało wyłowiono z rzeki Hudson. Policja stwierdziła, że przyczyną śmierci było samobójstwo. Wielu do dziś nie wierzy w tą teorie. Wiele mówią że Marsha, wielokrotnie była zastraszana prosi ponowne śledztwo i nigdy nie doczekano prawdy jak na prawdę umarła.
Inna postać Sylvia Rivera, była z pierwszych działaczek na rzecz praw społeczności transpłciowej. Całe życie spędziła walcząc o zmianę prawa nie tylko dla osób homoseksualnych ale też transpłciowych ale także na rzecz Afroamerykanów. Ale dziś wielu zapomina one nawet sama Rivera doświadczyła w roku 1973 tłum homoseksualistów krzyczało do niej "wypierdalaj".
Walka praw nie jest skończona siły antyLGBT nadal są silne czy u nas ostatnie znów ataki Kaczyńskiego, ale samej Ameryce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz