czwartek, 19 maja 2016
Wszyscy mamy prawo do solidarności
Specjalnie dla Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza dr Agata Szydłowska, historyczka dizajnu, komentuje kontrowersje wokół transparentu krakowskiego Marszu Równości zorganizowanego przez Queerowy Maj / Marsz Równości w Krakowie.
We wtorek, 17 maja w internetowym wydaniu Tygodnik Solidarność, oficjalnego magazynu NSZZ „Solidarność” opublikowano krótki tekst wyrażający oburzenie, jakie wywołał transparent wykorzystany na krakowskim Marszu Równości, odwołujący się bezpośrednio do ikonografii i hasła „Solidarności”. Autor lub autorka o inicjałach IK nie wyjaśniła powodu rzekomej niestosowności. Szybko jednak przeszła do odwołania się do Jana Pawła II, który – jak twierdzi – w 1999 roku „uzupełnił” hasło „nie ma wolności bez Solidarności” sparafrazowane na transparencie. Stąd bardzo blisko do słowa „profanacja”, którym autor tekstu określił tę parafrazę. Jak w grze w skojarzenia: „Solidarność” – Jan Paweł II – świętość – profanacja”. Geje i lesbijki profanują świętość. To nie pierwszy raz kiedy NSZZ „Solidarność” przy wsparciu polskiej prawicy broni solidarycy przed ruchem LGBT. W 2012 roku w kontekście głosowania w sejmie nad ustawą o związkach partnerskich Miłość Nie Wyklucza nawiązało w swojej kampanii do słynnego plakatu Tomasza Sarneckiego „W samo południe”, który towarzyszył wyborom w czerwcu 1989 roku. NSZZ „Solidarność” zażądała usunięcia plakatu z kampanii, a przewodniczący związku Piotr Duda na antenie Radia Gdańsk nazwał akcję MNW „podróbą” i „skandalem”. (Plakat wciąż można wyszukać w sieci.)
Jeszcze większe emocje wzbudził znak „Kolorowa Niepodległa” zaprojektowany przez Marka Raczkowskiego z okazji kontrmanifestacji 11 listopada 2011 roku, który trawestował nawiązujące bezpośrednio do znaku „Solidarności” logo Polskiej Prezydencji w UE. Cytowany przez dziennik „Rzeczpospolita” ekspert do spraw unijnych z Uniwersytetu Łódzkiego uznał łączenie symboliki „Solidarności” z „symboliką gejowską” za „niestosowne ze względu na pokolenie osób, które walczyły i oddawały życie za wolność Polski”.
Tekst z „Tygodnika Solidarność” nazywa krój pisma wykorzystany na transparencie „czcionką budzącą skojarzenie z solidarycą”. Istotnie, hasło „Marsz Równości” zostało napisane tak zwaną solidarycą, czyli nieformalnym i nieskodyfikowanym krojem pisma opartym na znaku „Solidarności”. Solidaryca była stosowana praktycznie od samego początku ruchu, początkowo przez samego autora znaku, Jerzego Janiszewskiego. Wkrótce, jako poręczny i łatwy do reprodukowania symbol, stała się rozpoznawalnym stylem zapisywania haseł politycznych, które odnosiły się bezpośrednio do „Solidarności” lub wyrażały sprzeciw wobec władz komunistycznych. Po 1989 roku solidaryca zaczęła obrastać nowymi znaczeniami. Pozostała ona symbolem walki z komunizmem, wciąż związana jest ze współczesną NSZZ „Solidarność”, lecz oprócz tego zaczęła funkcjonować jak naczynie, w które wlewano nowe treści. Solidarycą zapisany był jeden ze znaków ruchu „Occupy Wall Street”, pismem tym posługuje się opozycja przeciw Viktorowi Orbanowi na Węgrzech, natomiast w Polsce po hasło i ikonografię „Solidarności” chętnie sięgają m. in. ruch LGBT, feministki, a także osoby solidaryzujące się z opozycją na Ukrainie lub Białorusi. Za czasów swoich rządów Platforma Obywatelska wielokrotnie wykorzystywała solidarycę do oprawy graficznej rocznic i wydarzeń upamiętniających upadek komunizmu i celebrujących „sukces transformacji”. Widać w tym było próby stworzenia tożsamości wizualnej, które z sukcesem identyfikowałyby Polskę zagranicą, a jednocześnie działałyby na poziomie całego narodu. Wykorzystanie solidarycy w komercyjnej kampanii na rzecz jedzenia polskich jabłek, która pojawiła się przy okazji kryzysu w handlu z Rosją w 2014 roku pokazuje, że pismo to odniosło pewien sukces jako element identyfikacji narodowej. Jednocześnie środowiska progresywne, chętniej odwołujące się do tzw. pierwszej „Solidarności” i ideałów sierpnia 80 niż do rzekomego „sukcesu transformacji”, sięgają po symbolikę solidarnościową ze względu na jej równościowy, emancypacyjny i oddolny rodowód.
Reakcja „Tygodnika Solidarność”, Piotra Dudy i cytowanych przez „Rzeczpospolitą” ekspertów i polityków nie dziwi w kontekście świetnie opisanego przez amerykańskiego politologa Davida Osta w książce „Klęska Solidarności” zawłaszczenia tego ruchu przez polską prawicę w latach 90. Konsekwencje tego widzimy do dziś: polska prawica zamiast proponować rozwiązania zmierzające do zmniejszenia nierówności, zwłaszcza wśród osób, którym transformacja przyniosła bezrobocie i wykluczenie, zaczęła wskazywać winnych: ateistów, liberałów, gejów, lesbijki i osoby transseksualne. Polowanie na czarownice trwa do dziś. W praktyce odmawianie środowiskom LGBT prawa do posługiwania się wspólną ikonografią walki o wolność i – nomen omen – solidarność, jest odmawianiem osobom nieheteroseksualnym uczestnictwa we wspólnocie narodowej. Jest jasnym komunikatem mówiącym o tym, że tam, gdzie czcimy uzyskanie wolności politycznej, niepodległość, obalenie komunizmu, nie ma miejsca dla osób nienormatywnych. W 1984 roku w rządzonej przez Margaret Thatcher Wielkiej Brytanii geje, lesbijki i górnicy połączyli siły w oporze przeciwko brutalnej władzy. W 2016 roku w Polsce „Tygodnik Solidarność” pisze, że środowisku LGBT „nie przyświecają idee Solidarności”. Czym są te idee? Mówimy o ideach sierpnia 80, czy o homofobii znanych działaczy „Solidarności”? Obawiam się, że o równościowych ideach „pierwszej” „Solidarności” nikt już nie pamięta, a polska prawica, z sukcesem przechwytując gniew społeczny, pozwoliła nam się skłócić i zapomnieć o solidarności przez małe „s”. Elity związane z „Solidarnością” opuściły robotników i skierowały ich gniew przeciwko innym: gejom, lesbijkom, osobom transseksualnym, kobietom, obcokrajowcom itd. Podzieliły i rządzą. Pora przypomnieć, odzyskać, przechwycić i wprowadzić w życie ideały równości. Wszyscy mamy prawo do idei i ikonografii „Solidarności” i solidarności.
Agata Szydłowska jest historyczką dizajnu, kuratorką i wykładowczynią. W 2015 roku obroniła doktorat na temat związków typografii z tożsamościami zbiorowymi w Polsce, który poświęcony jest m. in. kontrowersjom wokół użyć solidarycy. Jest autorką m. in książki „Paneuropa, Kometa, Hel. Szkice z historii projektowania liter w Polsce” (razem z projektantem Marianem Misiakiem, wyd. Karakter 2015).
Tweet
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz