wtorek, 18 lutego 2014

Kontrowersja wokół Newsweeka o homoseksualizmie i leczeniu po katolicku


- Nie ma czegoś takiego jak homoseksualista. Jest tylko opóźniony w rozwoju heteroseksualista - przekonuje duchowny podczas terapii dla homoseksualistów. W owym "leczeniu" uczestniczył dziennikarz "Newsweeka".

Chętnie cytuje Pismo Święte, na przykład list św. Pawła do Koryntian: – Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą Królestwa Bożego? Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą nie odziedziczą Królestwa Bożego – czyta z patosem.

Tak to księża, biskupi, większość prawicy nie pójdzie do nieba cudzołożnicy to pełno jest, ale nikt ich nie krytykują, a nawet zapraszają do kościoła, ale homoseksualistów wyrzuca jak np w Ameryce wyrzucono geja z szkoły po ożenił się i złamał prawo kościelne, ale jego koledzy i koleżanki hetero którzy żyją w związkach bez ślubów, cudzołożnicy mogą pracować, a geje i lesbijki nie mogą. Kościół pokazuje swoje obrzydliwość, heteryków którzy biją żony, zdradzają je z kochankami dobrze, a nas gorzej jacyś podludzi.

Dla KAI o ocenę tez zawartych w artykule Newsweeka, Barbara Badura, kierownik ośrodka ODWAGA w Lublinie, wyraziła ubolewanie, że dziennikarz „Newsweeka”, zdobywając informacje do swojego artykułu, zdobywał je podstępem, działał nieetycznie i kierował się doraźną korzyścią. Barbara Badura przyznała, że dobrze pamięta go z pisanych maili do ODWAGI. „Kojarzę tego chłopaka - od maila począwszy, poprzez pierwszy kontakt z osobą, która zwykle rozmawia ze zgłaszającymi się po pomoc i potem wchodzącymi do grupy wsparcia, po spotkanie z nim w grupie” – powiedziała.

Jej zdaniem, takie teksty jak ten opublikowany w najnowszym „Newsweeku” z pewnością nie pomogą tym osobom, które nie akceptują swojej skłonności homoseksualnej i mają prawo do rzetelnej pomocy ze strony Kościoła.

Dodaje też, że wyliczane przez autora artykułu punkty składające się na pracę grupy wsparcia w ośrodku (modlitwa, Msza św., spotkania itd.) zostały wymienione zgodnie z prawdą, ale dziennikarz opisał je „z punktu widzenia człowieka, który nie chciał się zaangażować, ale który chciał je podstępnie wykorzystać”. Nie napisał niczego, co mogłoby nam zaszkodzić – powtarza pracowniczka ODWAGI.

Bełkot kobiety, wmawia po szkodzi innym którzy nie akceptują homoseksualizmu, dlaczego nie akceptują przez takie pseudo grupy, ludzi którzy wmawiają są zboczeni. Takie grupy powinno być zakazane, osoby które leczą powinni płacić odszkodowanie swoim ofiarom. Jeszcze wmawia nierzetelność pracy dziennikarskiej, ale wmawianie komuś jest chory to jest ok.

Deon.pl piszę: Jako dziennikarze i publicyści "Więzi" od ponad dziesięciu lat zajmujemy się problematyką osób homoseksualnych w kontekście religii chrześcijańskiej. Ostatnio w Bibliotece "Więzi" ukazała się książka "Wyzywająca miłość. Chrześcijanie a homoseksualizm", której jesteśmy współautorami i redaktorami. Odnosimy się w niej m.in. do działań katolickich grup oferujących pomoc wierzącym osobom homoseksualnym - należy do nich również lubelska grupa Odwaga. Cele i metody, jakie przyświecają tej grupie, od lat proponującej wsparcie osobom homoseksualnym, które nie akceptują swoich skłonności, są ogólnodostępne na stronie internetowej Odwagi, były też niejednokrotnie opisywane na łamach prasy. Trudno więc znaleźć uzasadnienie dla dziennikarskiej prowokacji, do jakiej uciekł się Rafał Gębura, autor artykułu "Pacierzem w grzeszną skłonność", który ukazał się w "Newsweeku " nr 8/2014. Gębura podał się za homoseksualistę, aby móc uczestniczyć w jednej z grup wsparcia w Odwadze, a następnie wszystko opisał na łamach "Newsweeka".

Z tym, co proponuje Odwaga - życzliwie traktowana m.in. przez śp. abp. Józefa Życińskiego - można dyskutować, co znalazło wyraz także w naszej książce. Z działaniami dziennikarza "Newsweeka" zgodzić się nie można. Gębura łamie tajemnicę, jaka obowiązuje uczestników grupy wsparcia, do której dostał się podstępem, nie zadaje sobie trudu, aby wniknąć w motywacje przedstawionych bohaterów, wyciąga daleko idące wnioski z udziału w zaledwie jednej sesji "Odwagi" i ze zdawkowych rozmów z jej uczestnikami. Swoich bohaterów opisuje powierzchownie, z wyższością i lekceważeniem. Jego artykuł jest tendencyjny, nierzetelny i prześmiewczy, co dodatkowo wzmacnia sesja fotograficzna autora tekstu, którą można oglądać na stronie internetowej "Newsweeka". Mamy tu do czynienia z łamaniem podstawowych standardów pracy dziennikarskiej.

Wielka szkoda, że ważny społecznie problem, wymagający delikatności i szacunku dla człowieka, wykorzystany został przez redakcję "Newsweeka" jako pretekst do przygotowania sensacyjnego materiału rodem z prymitywnych tabloidów.

 Kto napisał list Katarzyna Jabłońska i Cezary Gawryś, ci sami którzy współpracują z Wiarą i Tęczą, pokazuje jedno, robią, a coś innego mówią. WIT wiele razy chwalił ich i zaprasza na swoje debaty, a oni bronią Odwagi. Poważnie czy to nie hipokryzja.

Dla mnie śmierdzi hipokryzją, to nie pierwszy program ujawniono podobną praktykę miedzy innymi było już odwaga, czy pomoc2000 ale dalej można leczyć wmawiać że oni nie leczą homoseksualizmu.

Bronienie Odwagi, i mówienie oni pomagają jest nie normalne, szkodzą zdrowiu psychicznym i fizycznym, po homoseksualiści żyją jak karzę kościół, to hipokryzja dlaczego nie ma tyle wysiłku w hetero potępiać i ich leczyć jak żyją w związkach po za małżeńskich. Ale gębę mają do osób LGBT po jak my mamy prawo kochać, mieć partnera/partnerkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz