czwartek, 5 stycznia 2012

WP: „Seks w wielkim mieście… inaczej” - rozmowa z Mikołajem Milcke, autorem książki „Gej w wielkim mieście”.


„Burzy się we mnie krew, że pokutuje w społeczeństwie taki mit, że oto gej non stop myśli o seksie analnym, poderwaniu heteryka i przebraniu się za kobietę. A tymczasem geje to są normalni faceci, którzy po prostu kochają facetów”.
Lubisz „Seks w wielkim mieście”?
Absolutnie uwielbiam. U mnie w domu jest taki rytuał, że po skończeniu dnia, po godzinie 22:00, oglądam dwa odcinki „Seksu w wielkim mieście” i dopiero po nich idę spać. I nie przeszkadza mi nawet, że znam na pamięć dialogi. Bo „Seks w wielkim mieście” widziałem kilkanaście razy.
Czy twoja książka w jakiś sposób nawiązuje do „Seksu w wielkim mieście”?
Oczywiście, ten tytuł to nie przypadek. Inny niestety doprowadziłby to tego, że książka natychmiast zniknęłaby pomiędzy innymi publikacjami i prawdopodobnie dziś byśmy nie rozmawiali. Po drugie, nad książką rzeczywiście unosi się duch Carrie Bradshaw i jej przyjaciół. Co nie znaczy, że jest to gejowska wersja lub kopia „Seksu w wielkim mieście”. Tytuł znakomicie oddaje klimat opowieści. Moja historia dzieje się w polskich realiach i jest przepuszczona przez homoseksualny filtr. Mówi czasem o ciężkich sprawach, trudnych relacjach, konieczności dokonywania dramatycznych wyborów, ale nie w sposób wyłącznie depresyjny. Jest humor, jest śmiech, jest zabawa. Jak u Carrie.
Jest również sporo seksu.
Mogłoby być więcej. I w pierwotnej wersji było więcej, ale podczas pracy nad książką zdecydowałem, że nie będę aż tak bardzo epatował erotyzmem. Dla niektórych sam tytuł już jest wystarczająco bulwersujący. W książce są więc chyba ze cztery tzw. „momenty”. I to wystarczy. Nie chcę gorszyć tych bardziej konserwatywnych czytelników. I chyba była to dobra decyzja, bo w wielu recenzjach podkreśla się fakt, że nie o seks w tej książce chodzi. A przynajmniej nie tylko o seks.
Jaki jest twój bohater? (książki) 
Naiwny. Jest tak naiwny, że czasem nie cierpię go za to. I jest tak łatwowierny, grzeczny i prostolinijny, że nie wiem, czy tacy ludzie w ogóle jeszcze istnieją. Poza tym jest dobry, lojalny i przyjacielski, otwarty na świat i ludzi. Chłonie wszystko jak gąbka. Nie ma świadomości zagrożeń, jakie na niego czekają w nowym towarzystwie, w Warszawie, w tej zupełnie nowej dla niego rzeczywistości. W jego miasteczku rodzinnym wszystko było dużo łatwiejsze; nie było zawiści, ani tych wszystkich pułapek, które związane są z mieszkaniem w dużym mieście. Poznaje to wszystko na własnej skórze i raz po raz obrywa po nosie.
Ale z drugiej strony ma mocny kręgosłup moralny. Swojego pierwszego mężczyznę rzucił po pierwszym rozczarowaniu.
Bo on jest też takim trochę zakapiorem i nie dopuszcza rozczarowań. Rozczarowania przeżywał w rodzinnym domu. Teraz chce, żeby było idealnie. Jest w tej materii niezwykle wymagający. Postrzega świat jako czarny lub biały. Nie ma tam miejsca na szarość. Ze względu na ciężką sytuację rodzinną, niełatwą przeszłość, targają nim rozmaite, często sprzeczne, emocje. Z jednej strony jest chorobliwie i irracjonalnie konsekwentny, z drugiej łatwo ulega wpływom. Pakuje się w różne przygody, które mogą się skończyć bardzo źle. Ryzykuje swoje zdrowie, swoją przyszłość, w pewnym momencie jest zmuszony zrobić sobie badania na obecność wirusa HIV, bo wszystko wskazuje na to, że się zaraził i musi się z tym zmierzyć.
Czy udaje mu się szczęśliwie zakochać?
On zakochuje się szczęśliwie już w pierwszej połowie książki i chyba przez cały czas jest zakochany, pytanie czy szczęśliwie? Przez swój głupi upór i chęć bycia konsekwentnym próbuje cały czas wyprzeć tę miłość. Wyrzucić ją z siebie, zastąpić ją czymś lub kimś innym. Myślę, że jest cały czas zakochany, ale uświadamia to sobie dopiero na końcu.
W swojej książce przedstawiasz różne typy gejów. Opisujesz również gejów jako środowisko dość niebezpieczne, zagrażające słabym osobowościom, a wielu gejów jako osoby, które nie są w stanie zapewnić poczucia bezpieczeństwa potencjalnemu wychowankowi ze względu na brak umiejętności budowania stabilnych i długotrwałych relacji. Jakim gejem jest twój bohater?
On jest gejem, jest człowiekiem, bardzo wierzącym w miłość. Ale wydaje mi się, że im starsi homoseksualiści, tym mają mniej wiary w wierność, w trwały i stabilny związek.
Nie tylko homoseksualiści.
A tego nie wiedziałem. Mój bohater wierzy, a ta wiara jest nieustannie wystawiana na próby, ale się nie wyczerpuje.
Jakie jest środowisko gejów w Warszawie?
Za bardzo nie wiem, bo w nim nie uczestniczę. Nie bywam w klubach, nie lansuję się. Trudno mi więc jakoś jednoznacznie wyrokować.
Jest hedonistyczne?
Pewnie tak. Ale zdrowy hedonizm to nic złego. Każdy chce, by było mu dobrze. Nie można generalizować i powiedzieć, że tylko geje są hedonistami. W ogóle nie można powiedzieć, że jakiś zestaw cech przynależy tylko do gejów. Nie jest tak, że wszyscy geje marzą tylko i wyłącznie o majtkach Calvina Kleina, a wszystko inne mają gdzieś. Geje są dokładnie tacy, jak społeczeństwo. Są ludzie, którzy chcą przede wszystkim „być” i ja chcę się z nimi przyjaźnić. A są też tacy, którzy wolą „mieć” i tych nie chcę poznawać bliżej.
Czy trudno jest być gejem w Warszawie, w Polsce?
W Warszawie, czy w innym dużym mieście, chyba nie aż tak bardzo trudno. Im większe miasto, tym większe prawdopodobieństwo, że nikt nie zwraca na nikogo uwagi. Nie trzeba znać własnych sąsiadów, nie wie się nawet czasem jak wyglądają. W dużym mieście człowiek jest anonimowy, wtapia się w tłum. Natomiast w małym miasteczku lub na wsi wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Lub im się wydaje, że wiedzą. Jeśli chłopak nie ma żony w wieku 25 lat, to jest starym kawalerem. Szybko też powstaje plotka, że jest gejem. Nie ma możliwości, żeby zniknąć, wtopić się w masę. W małym miasteczku bycie gejem faktycznie może być koszmarem. Ogólnie bycie innym w małej społeczności nie jest łatwe. Jest taka umowna linia, ponad którą lepiej się nie wychylać. Myślę, że są w Polsce miejsca, w których bycie czarnoskórym może być problematyczne. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby ktoś był czarnoskórym i gejem w jednym. Gdyby ktoś zmusił mnie do powrotu w rodzinne strony, to bym oszalał. Te wszystkie ciotki, kuzynki, sąsiadki, rodzina, obcy ludzie, którzy wiedzą o tobie więcej niż ty sam.
Ale twoi bliscy wiedzą, że jesteś gejem?
Mam taką złotą zasadę, że jeśli ktoś, kto jest dla nas ważny wprost pyta, czy wolę facetów, to odpowiadam zgodnie z prawdą. A jeśli się nie pyta, to nie wychodzę z tym sam. Liczę przy tym na to, że takiego pytania nigdy nie zada mi ktoś, kogo nie chcę wtajemniczać w pewne aspekty mojej prywatności. Do tej pory się udawało (śmiech). Są ludzie, którym ta wiedza nie jest do niczego potrzebna, ale są sytuacje i osoby, gdy jest niezbędna. Taka jasność faktów między bliskimi sobie ludźmi ułatwia codziennie życie. Nie trzeba niczego udawać, posługiwać się kłamstwami lub półprawdami. I nikt nie pyta o dziewczynę, żonę.
Nikt do tej pory nie spytał?
Kilka osób tak, ale dla najbliższych niektóre fakty są oczywiste. Nie musieli pytać, a ja nie musiałem odpowiadać. Mam 30 lat, świetnie dogaduję się z kobietami, ale nigdy nie miałem dziewczyny. Otaczam się mądrymi ludźmi, którzy dawno temu się zorientowali, co się wokół nich i wokół mnie dzieje.
Miałeś okazję obserwować środowisko gejów za granicą?
Środowisko niemieckie jest bardzo otwarte. Tam nie ma w ogóle problemu, żeby przejść się ulicą trzymając za rękę swojego partnera. Bardzo liberalnie jest też w Amsterdamie, Londynie. A my dobijamy powoli lub będziemy dobijać do realiów zachodniej Europy.
Nie widuje się jednak, nawet w Warszawie, mężczyzn trzymających się za rękę.
To prawda. Ja też ich nie widuję.
Więc jednak wciąż istnieje ta potrzeba, żeby się schować?
Ale myślę, że coraz rzadziej. Zobacz, Anna Grodzka jest posłanką, a Robert Biedroń posłem. To ogromny skok cywilizacyjny. Parlamentarzystami są transseksualistka i jawny gej. To że gejów jest w Sejmie kilku, albo nawet kilkunastu, wszyscy w środowisku wiedzą. Ale Robert Biedroń mówi otwarcie – tak, jestem gejem, wybierzcie mnie, jeśli chcecie. Mieszkańcy Trójmiasta chcieli i wybrali. Nie ma lepszego dowodu na zmiany mentalnościowe w Polsce. 10 lat temu moja książka raczej nie miałaby w ogóle szans na publikację. A dziś na rynku jest kilkanaście takich publikacji. I to polskich autorów. A moja książka nieźle się sprzedaje, dawno wyszła poza środowisko homoseksualne. Oczywiście nie będzie tak, że jednego dnia zaśniemy i drugiego obudzimy się w świecie, który przyjmie z otwartymi ramionami to, co niesie ze sobą rzeczywistość, ale myślę, że ta rewolucja na naszych oczach już się dokonuje. Ludzie coraz lepiej reagują na przykład na Paradę Równości. Coraz częściej w niej uczestniczą.
Wielu paradę krytykuje.
Pewnie, a wielu robi to zaocznie. Widzieli parę migawek w dzienniku i krytykują. Na paradę nikt nikogo siłą nie ciągnie. I nie trwa ona tydzień, tylko kilka godzin. A poza tym, jeżeli pozwalamy katolikom przechodzić ze swoją „paradą” przez miasto z okazji Bożego Ciała czy w podczas pielgrzymki do Częstochowy, to dlaczego nie możemy pozwolić raz w roku przejść przez miasto lesbijkom, gejom i ich heteroseksualnym przyjaciołom? Któregoś razu dostałem list od takiego „prawdziwego Polaka”. Napisał: to, co wy tam robicie, woła o pomstę do nieba. Więc odpisałem – co my tam robimy? I nie dostałem odpowiedzi. Bo tam się nic zdrożnego nie dzieje. Grupa ludzi bawi się idąc miastem. Tyle. Czasem są przebrani, ale Parada Równości ma konwencję imprezy. Wiadomo, że do telewizji przebiją się najbardziej kolorowe elementy takiego marszu. Takie jest prawo mediów. Burzy się we mnie krew, że pokutuje w społeczeństwie taki mit, że oto gej non stop myśli o seksie analnym, poderwaniu heteryka i przebraniu się za kobietę. A tymczasem geje to są normalni faceci, którzy po prostu kochają facetów.
Czy jest coś, co cię denerwuje w zachowaniu gejów?
Denerwuje mnie w niektórych gejach to, że utrwalają stereotypy. Nie znoszę też zaogniania relacji między gejami a społeczeństwem. O ile przebranie się za kobietę może być zabawne, o tyle przebieranie się za księdza uważam za niesmaczne.
Cały tekst na ksiazki.wp.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz