niedziela, 17 marca 2013

Nasza ziemia pedała Biedronia wychowała


Natemat.pl  (Fragment) Wydanie "Super Nowości", drugiego najpopularniejszego podkarpackiego dziennika, który rozchodzi się w nakładzie ok. 20 tys. egzemplarzy.

Poza tym premier odebrał ostatnio w Berlinie nagrodę im. Walthera Rahenaua, który był przeciwnikiem istnienia niepodległej Polski, a w dodatku, o zgrozo, gejem. "Jako historyk doskonale zdawał sobie sprawę, czyjego imienia nagrodę przyjął. Jaki związek sprawa niemieckiej nagrody ma z kwestią związków partnerskich? (…) Na podstawie powyższej wypowiedzi jest on z całą pewnością rzecznikiem obcych, a nie polskich interesów. Można więc wyobrazić sobie, że premier dość łatwo poddał się naciskom homoseksualnego lobby mającego przecież ponadnarodowy charakter" – wnioskuje na koniec autor.

Co czytelnicy "Super Nowości" sądzą o wizji oplatającego Polskę ze wszystkich stron homoseksualnego lobby, odwiedziłem stronę internetową dziennika. Komentarze wyraźnie sugerują odpowiedź na pytanie, dlaczego Podkarpacie tak bardzo wyróżnia się na mapie homofobii.

"Dlaczego używa się słowa 'geje'? Skąd ta durna nazwa, z której same zboki są zadowoleni…?!"

"Kiedyś były cioty i pedały to wiedziałeś kto jest kto. A teraz, zgodnie z ideologią gender, możesz sam sobie wybrać relacje płciowe, z kim chcesz i na jak długo chcesz."

Sprawa Elżbiety Haśko, niepozornej nauczycielki z miejscowości Wiązownica w powiecie jarosławskim. Uczyła ona swoich podopiecznych, że homoseksualizm jest jednym ze skutków pornografii, a na swoim facebookowym profilu pisała, że trzeba leczyć ludzi o takiej orientacji, by byli szczęśliwsi. Dopiero kiedy o sprawie poinformowały ogólnopolskie media, działalnością nauczycielki zainteresowało się kuratorium. W sprawie głos zabrał też naczelny "Super Nowości". Stwierdził, że pod poglądami pani pedagog podpisałoby się 95 proc. mieszkańców Podkarpacia, więc niech się "homoaktywiści" odczepią.

Potem nadszedł październik i kolejny test na tolerancję. Jeśli w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu wejście Roberta Biedronia do parlamentu było rewolucją, to na Podkarpaciu oznaczało po prostu armagedon. "Bo to Krosno tego pedała wychowało" – przypomniano na lokalnym forum.

Ale Biedroń Krosna dobrze nie wspomina. Tak mówił o swojej orientacji w jednym z wywiadów: "To był dla mnie oczywiście szok, coś strasznego! Największa tajemnica mojego życia, coś tak wstydliwego, okropnego i niezwykle wstrząsającego. Nie wyobrażałem sobie, że mógłbym o tym komukolwiek powiedzieć. To wszystko spotkało mnie w Krośnie – w miasteczku, które ma 50 tys. mieszkańców, gdzie nie do pomyślenia było, że mógłbym spotkać innego geja".

Kościół, konserwatywna rodzina i szkoła – oto trójkąt, w którym zamknięci są homoseksualiści na Podkarpaciu, a który jest kluczem do zrozumienia tego bastionu homofobii. Wszystko zaczyna się na ambonie, czyli wyroczni mieszkańców wsi i małych miast, która każe homoseksualizm nazywać sodomią i wykląć jako grzech. Stąd już tylko krok do potępienia homoseksualistów, co potem konsekwentnie dokonuje się w rodzinach. A potem szkoła, w której homoseksualista, jeśli w ogóle zdradzi swoją orientację, przygwożdżony jest piętnem "cioty".

"Premier Donald Tusk stał się najwyraźniej zakładnikiem homoseksualnego lobby" – napisał naczelny "Super Nowości". Nie, to podkarpaccy homoseksualiści są zakładnikami swojego miejsca urodzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz