Pracował w barze tyle godzin, ile tylko się dało, a po mieście chodził piechotą, bo nie stać go było na metro. Ale wszystko zmieniło się z dnia na dzień, gdy jego album trafił na pierwsze miejsce listy przebojów w USA, co jest najwyższą lokatą w historii jakiegokolwiek brytyjskiego debiutanta. Głównie za sprawą hitu "Stay with me", który jest autobiograficzną relacją nieodwzajemnionej miłości, w której piosenkarz błaga obiekt swych uczuć, by spędził z nim choć jedną noc. Teraz Sam Smith jest bogaty i ma na koncie Grammy, ale wciąż szuka miłości.
Mój coming out odbył się w chwili, kiedy powiedziałem mamie, że jestem gejem! Dla mnie to normalne. Dziwi mnie, kiedy ludzie mówią o "coming oucie" jako o zrzuceniu jakiegoś brzemienia - irytuje się w wywiadzie dla brytyjskiego "Guardiana".
Sam irytuje się, gdy słyszy, że pochodzi z zamożnej rodziny, ponieważ to tylko część historii. - Bogaci staliśmy się nagle. Ale upadek był równie szybki. Znaleźliśmy się w całkowicie innej sytuacji. Dlatego wkurza mnie, kiedy słyszę, że jestem bananowym dzieciakiem, bo kiedy byłem mały, nasza rodzina miała pieniądze, a potem już nie. Więc tak naprawdę lepiej wiem, co to znaczy być biednym, niż bogatym - zdradza ... TVN24.
Sam Smith gościł w programie Ellen DeGeneres
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz