wtorek, 2 kwietnia 2013

"Biegnąc z zebrania Radia Maryja, robiła tort dla syna, bo szedł na urodziny swojego chłopaka"


"Nie spotkałam się jeszcze z przypadkiem, żeby ktoś powiedział: 'Super synu, super córciu'. Bywają dramaty, kontakty urwane przez lata, wyrzucenie z domu i koniec: nie znamy dziecka" - Renata Romanowska, psycholog pomagająca m.in. osobom homoseksualnym, opowiada Karolinie Stępniewskiej o reakcjach rodziców na coming-out dziecka. Czy łatwiej jest ojcu, czy matce? Jakie emocje towarzyszą obu stronom?

Karolina Stępniewska: Dlaczego rodzice chcą, żeby ich dzieci były heteroseksualne?

Renata Romanowska: - Pierwszy motyw to lęk przed tym, co powiedzą ludzie, jeśli będzie inaczej. Po drugie, rodzice bardzo często lokują swoje marzenia i nadzieje w dzieciach, czyli jak sobie wymarzymy, że nasz syn będzie prawnikiem i będzie miał żonę, trójkę dzieci, piękny dom z ogródkiem, to tak ma być i już. A tu nagle okazuje się, że ten syn jest gejem i wnuków nie będzie, synowej nie będzie...

To najgłówniejsze przyczyny, ale oczywiście w naszym kraju nadal ogromną rolę odgrywa też Kościół - szczególnie w mniejszych miejscowościach, miasteczkach, na wsiach. Tam jest prawdziwy dramat, bo wiele osób z tego powodu nadal w ogóle się nie ujawnia, nawet wśród najbliższych.

Czyli w miastach jest łatwiej?

- Tak, zdecydowanie, bo tam jest anonimowość. Dlaczego ludzie przyjeżdżają do dużych miast z małych miasteczek i ze wsi? To tzw. "za pracą" to często tylko pretekst. Ja mam mnóstwo pacjentów pochodzących z różnych stron naszego kraju, którzy przyjechali za pracą, ale tak naprawdę z innego powodu: żeby się ukryć, żeby zacząć sobie układać życie.

Całość na edziecko.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz