sobota, 21 września 2024

Kink to duma – czy dzieci powinny to widzieć na Paradach Równości

zdjęcie Folsom Europe Berlin.

Około dziesięć lat temu przeprowadziłam się do Berlina, miasta pełnego różnorodności i akceptacji. Od razu miałam okazję wziąć udział w miejskim festiwalu gejów i lesbijek, który co roku odbywa się w lipcu, tuż przed berlińskim CSD (Christopher Street Day). To ważna część Miesiąca Dumy w stolicy Niemiec, która gromadzi ludzi z całego świata, celebrujących swoją tożsamość. Przyjechałam wtedy z małego, wiejskiego Luksemburga do dużej metropolii, nieco oszołomiona miejskim zgiełkiem. Pewnego dnia, stojąc przy budce informacyjnej festiwalu, doświadczyłam czegoś, co stało się jednym z moich pierwszych wspomnień z Berlina.

Zauważyłam matkę rozmawiającą z mężczyzną w skórzanym stroju. Obok niej stało jej dziecko, około pięcioletnie, z zaciekawieniem patrząc na psa, który stał obok mężczyzny i szczekał na nie. Pies jednak nie był prawdziwym zwierzęciem – był to człowiek bawiący się w szczeniaka, noszący maskę psa, na czworakach, imitując jego zachowanie. Dziecko nie mogło przestać się śmiać, a matka rozmawiała z mężczyzną jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Ta scena, w której człowiek-pies szczekał, dziecko śmiało się radośnie, a matka z uśmiechem prowadziła rozmowę, działo się w samym sercu ulicznego festiwalu. To właśnie wtedy po raz pierwszy zetknęłam się z zabawą w szczeniaki (ang. puppy play).

To doświadczenie zapoczątkowało moje zainteresowanie tym szczególnym fetyszem, które później przerodziło się w napisanie eseju socjologicznego na temat zabaw ze zwierzętami i szczeniętami. Przez kolejne lata temat ten stał się bardziej widoczny, między innymi podczas różnych parad Pride w wielu miastach Europy. Jednakże większa widoczność przyniosła ze sobą także sporo kontrowersji i uprzedzeń. Pojawiła się debata, w której często dominowały głosy antyqueerowe i antyseksualne, próbujące odpowiedzieć na pytanie: czy fetysz w ogóle ma miejsce na paradach Pride?

Często w tej dyskusji pojawia się argument o „dobru dziecka”. Co ciekawe, podnoszony jest on zazwyczaj przez osoby niemające wiele wspólnego z pedagogiką ani rozwojem dziecka. Często te komentarze więcej mówią o osobach, które je wygłaszają, niż o tym, czym faktycznie są fetysze i zabawy związane z kinkiem.

Dla przykładu: kiedy dziecko widzi osobę w masce psa, nie kojarzy tego z seksem. Widzi po prostu osobę przebrana za psa, co w wielu przypadkach budzi w nim śmiech i radość. Podobnie przecież ludzie bawią się podczas karnawału, nosząc różne maski i kostiumy. Wówczas nikomu to nie przeszkadza. "Ale to coś innego" – usłyszymy. "To nie ma nic wspólnego z seksem!". I w tym miejscu dochodzimy do kwestii uprzedzeń.

Warto zaznaczyć, że kinksterzy na paradach Pride nie angażują się w aktywność seksualną. Osoby przebierające się za zwierzęta nie są z natury seksualne. Chociaż zabawy ze zwierzętami i szczeniętami mają swoje korzenie w kontekstach BDSM, z czasem zaczęły istnieć jako niezależna forma ekspresji. Wiele osób praktykuje te zabawy, całkowicie oddzielając je od seksualności. Badanie przeprowadzone w 2019 roku przez Darrena Langdridge'a i Jamiego Lawsona wykazało, że zabawa w szczeniaka może wynikać z różnych motywacji – takich jak relaks, ucieczka od codzienności, korzyści terapeutyczne, zabawa, budowanie relacji, poczucie wspólnoty. Owszem, dla niektórych ma to także wymiar seksualny, ale nie oznacza to, że uczestnicy angażują się w publiczne akty seksualne. Wyrażanie siebie i swojej tożsamości nie powinno być mylone z seksualną nieprzyzwoitością.

Kwestia fetyszu i zabawy w kink w przestrzeni publicznej ma także charakter polityczny. Pride to nie tylko święto, ale również wyraz walki z narzucanym wstydem i akceptacja siebie takim, jakim jesteśmy. Od początku istnienia ruchu Pride, fetysz był jego częścią. Kiedy w 1969 roku w nowojorskim Stonewall wybuchły zamieszki przeciwko przemocy wobec społeczności queer, przywódcy tego ruchu – w tym osoby uznawane wówczas za "perwersyjne" – walczyli o równe prawa. Społeczność skórzana również ma długą historię w ruchu queer, sięgającą lat 40. XX wieku, kiedy to skórzane bary stały się bezpieczną przystanią dla osób odrzucanych przez swoje rodziny. W czasie zamieszek w Stonewall byli tam obecni zarówno przedstawiciele kink'u, jak i drag queens, drag kings i inni działacze.

Dzisiejsza próba wykluczenia fetyszu z parad Pride przez część społeczności queer jest próbą sprowadzenia różnorodności do akceptowalnych norm cis-heteronormatywnych. To poddanie się polityce "szacunku" – strategii mającej na celu uzyskanie akceptacji poprzez dostosowanie się do normy. Jednak prawdziwa akceptacja nie powinna być uzależniona od tego, czy pasujemy do wzorców narzucanych przez społeczeństwo. Takie podejście jest jedynie warunkową zgodą, którą można łatwo odebrać, jeśli zaczniemy „zbyt rzucać się w oczy”.

Niestety, podczas gdy my sami spieramy się o to, czy kink należy do Pride, świat mainstreamowy czerpie pełnymi garściami z naszej kultury. Symbole i kody społeczności fetyszystów przeniknęły do kultury popularnej i mody, często zacierając granicę między oryginałem a zapożyczeniem. 

Czy powinniśmy rozrzedzać nasze autentyczne ja, aby zostać zaakceptowanym przez społeczeństwo, które jednocześnie czerpie korzyści z naszej kultury? Nasza odpowiedź powinna brzmieć "nie". Fetysz, kink, zabawa w szczeniaki – to wszystko jest częścią naszej historii i wyrażenia tożsamości. W przestrzeni Pride jest miejsce dla każdego, kto pragnie być sobą, bez względu na to, w jakiej formie to robi.

źródło queer.de

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz