niedziela, 9 czerwca 2024

Historia Arjanne Holsappel: Droga do akceptacji i miłości


Arjanne Holsappel (32 l.) dorastała w społeczności mocno ortodoksyjnej, gdzie odkrycie swojej orientacji seksualnej stanowiło ogromne wyzwanie. Kiedy zrozumiała, że pociągają ją kobiety, była przekonana, że będzie musiała pozostać sama na zawsze. „W pewnym momencie poczułam się tak samotna, że ​​poczułam ból w ciele” – wspomina Arjanne.

Już w szkole podstawowej Arjanne zauważyła, że jej zainteresowanie chłopakami jest umiarkowane. Wszystko zmieniło się, gdy weszła w okres dojrzewania i zdała sobie sprawę, że pociągają ją kobiety. „Były to głównie kobiety starsze ode mnie o jakieś dziesięć lat, więc na początku pomyślałam, że postrzegam je jako wzór do naśladowania. Kiedy miałam szesnaście lat, spotykałam się z chłopakiem, ale to szybko się skończyło” – mówi Arjanne.

W późniejszym życiu Arjanne skorzystała z pomocy psychologa, który pomógł jej zaakceptować swoje uczucia. „Psycholog zauważył, że pociągają mnie kobiety i że unikałam tych uczuć. W wieku 25 lat oficjalnie wyszłam z ukrycia przed otaczającymi mnie osobami i osobą, w której byłam zakochana. Powiedziała: ‘Tak, wiem to od dziesięciu lat!’ To było w porządku, że ludzie wokół mnie wiedzieli, ale absolutnie nic z tym nie robili”.

„Z mojej wiary i wychowania wynikało, że jeśli lubię kobiety, to będę musiała być singlem do końca życia. Na początku nie zgadzałam się z tym pomysłem. To było to, co było. Przez długi czas w tajemnicy liczyłam na to, że zwiążę się z mężczyzną, ale w pewnym momencie się poddałam” – opowiada Arjanne. Jej poczucie samotności stało się jednak nie do zniesienia. „Dosłownie poczułam ból samotności w ciele. Moje zdrowie ucierpiało. Te samotne lata były moim osobistym piekłem. W 2017 roku przez cztery miesiące cierpiałam na psychozę z powodu stresu. Potem musiałam pożegnać się z psychologiem, z którym łączyła mnie bliska więź. To był moment, w którym załamałam się i powiedziałam Bogu: ‘Nie mogę już być sam. Potrzebuję miłości.’”

Od tego momentu Arjanne modliła się do Boga o kobietę w jej życiu. „Kiedyś byłam bardzo religijna. Starałam się podobać Bogu we wszystkim, ale także trochę się Go bałam. Poczułam, że był bardzo surowym Bogiem, który chciał ode mnie wszystkiego. Zaczęłam słuchać badań na temat homoseksualizmu i odkryłam, że jako chrześcijanin możesz mieć na ten temat odmienne zdanie. To otworzyło mi oczy, bo przez 27 lat uważałam, że to coś złego”.

Arjanne zdecydowała się zarejestrować na Funky Fish, chrześcijańskim serwisie randkowym. „Zaczęłam rozmawiać z Mariëlle. Wymieniliśmy się numerami i postanowiliśmy pójść na randkę. Od razu poczuliśmy ogromne kliknięcie. Cały wieczór siedzieliśmy naprzeciw siebie, promieniejąc. To była moja pierwsza randka z kobietą i byłam pod wielkim wrażeniem. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam!” 

Obie kobiety rozpoczęły związek, na który otoczenie nie reagowało dobrze. „Ludzie mówili mi: ‘To jest twoja droga do zagłady. Skończysz w piekle.’ Kiedy to powiedziano, załamałam się w środku. Mówili to ludzie, których bardzo kochałam i którym ufałam. Wtedy coś takiego uderza bardzo mocno. Poczułam, jakby ziemia usunęła mi się spod nóg”.

W rodzinie Arjanne opinie na temat jej związku są podzielone. „Jedna osoba uważa, że ​​jest to w porządku, a druga nie. Żyję w dwóch odrębnych światach, ponieważ Mariëlle nie przychodzi do domu mojej rodziny i nie wolno jej towarzyszyć mi, gdy idę na imprezę rodzinną. To naprawdę bardzo bolesne, ale na szczęście w rodzinie są też ludzie, którzy nas akceptują”. Arjanne i Mariëlle są razem od czterech lat i żyją w zarejestrowanym związku partnerskim.

„Na początku myślałam, że muszę wybrać między Bogiem a kobietą. Gdybym wybrała kobietę, oznaczałoby to piekło. Mój homoseksualizm stanął pomiędzy Bogiem a mną i trochę straciłam wiarę. Nie chciałam też chodzić do kościoła, bo byli tam ludzie, którzy mnie osądzali. Nadal unikam rozmów na temat wiary, które budzą we mnie poczucie potępienia. Przez większość czasu mam wrażenie, że moja strona nie jest wysłuchana” – mówi Arjanne.

„Moje życie religijne i wizje, które miałam, rozpadły się jak domek z kart. Teraz to odbudowuję. Zawsze postrzegałam Boga i Kościół jako jedno, ale teraz widzę je jako osobne rzeczy. Teraz wiem, że Bóg jest Bogiem miłości, a tak rzadko widzę tę miłość u ludzi. Nie sądzę, że zadaniem ludzi jest osądzanie innych. Bóg zna moją walkę. On jest miłosierny w swojej łasce i uczynił mnie tym, kim jestem. Teraz żyję z Nim w spokoju”.

„Wiem, że inni ludzie modlą się i proszą Boga, aby zakończył nasz związek, ale każdego dnia dziękuję Bogu za ten piękny dar. Moja żona dała mi tak wiele i bardzo dobrze nam się razem współpracuje. Nie był to łatwy proces, zwłaszcza gdy dorasta się w mocno ortodoksyjnym środowisku, ale teraz wiem, czym jest miłość i z ufnością patrzę w przyszłość z Mariëlle. Stałam się zupełnie inną osobą” – kończy swoją opowieść Arjanne.

źródło eo.nl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz