Papież Franciszek kontynuuje swoją tradycję pozostawiania obu stron sfrustrowanych stanowiskiem wobec społeczności LGBTQ+, ale tym razem obniża poziom konserwatystów.
Papież Franciszek po raz kolejny zaskoczył zarówno postępowców, jak i konserwatystów, wyrażając swoje stanowisko wobec społeczności LGBTQ+. W weekend udzielił rzadkiego wywiadu dla programu „60 Minutes”, w którym poruszył wiele tematów, w tym kwestię błogosławienia związków osób tej samej płci.
„Pozwoliłem nie błogosławić związku” – powiedział papież Franciszek. „Nie można tego zrobić, bo to nie jest sakrament. Ja nie mogę. Chrystus tak uczynił. Ale błogosławienie każdej osoby tak. Błogosławieństwo jest dla każdego”.
Jego komentarze pojawiają się zaledwie kilka miesięcy po kontrowersyjnej decyzji Watykanu zezwalającej księżom na błogosławienie par tej samej płci, pod warunkiem, że nie przypomina to ślubu. Decyzja ta spotkała się z mieszanymi reakcjami – jedni byli sfrustrowani faktem, że Kościół katolicki w dalszym ciągu postrzegał pary LGBTQ+ jako gorsze od par heteroseksualnych, a inni byli wściekli, że nie zostały od razu odrzucone.
Papież Franciszek często powoduje tego rodzaju zakłócenia, nalegając, aby osoby LGBTQ+ były traktowane jak ludzie, jednocześnie uznając związki osób tej samej płci za grzech. Wcześniej oświadczył, że w Kościele nie ma miejsca dla duchownych homoseksualnych. Jednak w zeszłym roku zezwolił na chrzest w kościele osób transpłciowych i dzieci par tej samej płci oraz wypowiadał się przeciwko przepisom kryminalizującym homoseksualizm. Podczas niedzielnego wywiadu ponownie przyznał, że bycie gejem nie jest przestępstwem, ale raczej: "faktem ludzkim".
Być może jeden z najciekawszych momentów wywiadu nastąpił, gdy papież skierował dość zjadliwe słowa pod adresem konserwatywnych biskupów w Stanach Zjednoczonych, którzy krytykowali jego stanowisko.
„Użyłeś przymiotnika "konserwatywny". Oznacza to, że "konserwatysta" to ktoś, kto trzyma się czegoś i nie chce patrzeć poza to” – stwierdził papież. „To postawa samobójcza, bo co innego brać pod uwagę tradycję, rozważać sytuacje z przeszłości, a co innego zamykać się w dogmatycznej skrzyni”.
Te słowa, choć mocne, odzwierciedlają szerszy problem, z którym papież Franciszek zmaga się od początku swojego pontyfikatu: próbę balansowania między utrzymaniem tradycyjnych nauk Kościoła a potrzebą otwartości i miłosierdzia wobec wszystkich wiernych, niezależnie od ich orientacji seksualnej.
Franciszek, będący pierwszym papieżem z Ameryki Południowej, często stara się przemawiać do ludzi w sposób bardziej bezpośredni i ludzki. Jego podejście jest bardziej inkluzywnie, co przyciąga wielu wiernych, ale jednocześnie wywołuje kontrowersje i opór wśród bardziej konserwatywnych kręgów Kościoła.
Kontynuując swoją misję na rzecz większej otwartości, papież Franciszek stawia wyzwania zarówno przed sobą, jak i przed całym Kościołem. Jego słowa i działania pokazują, że droga do akceptacji i zrozumienia jest długa i pełna trudności, ale też niezbędna, jeśli Kościół chce pozostać istotnym w zmieniającym się świecie.
W ten sposób papież Franciszek kontynuuje swoją tradycję pozostawiania obu stron sfrustrowanych, starając się jednocześnie promować miłość i szacunek dla każdego człowieka, niezależnie od jego orientacji seksualnej. Jego najnowsze wypowiedzi pokazują, że choć zmiany zachodzą powoli, są one nieuniknione w dążeniu do bardziej inkluzyjnego i miłosiernego Kościoła.
Na początku tego roku papież Franciszek znalazł także czas, aby wskazać hipokryzję tych, którzy zachowują się „zgorszeni” pomysłem błogosławienia osób LGBTQ+, gdy nie mają oni tej samej energii, gdy Kościół udziela błogosławieństw innym osobom uważanym za grzeszników w świetle prawa katolickiego nauki.
„Nikt nie będzie się zgorszył, jeśli udzielę błogosławieństwa biznesmenowi, który być może wyzyskuje ludzi, a to jest bardzo ciężki grzech” – powiedział . „Ale zgorszą się, jeśli pobłogosławię "LGBTQ”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz