wtorek, 18 marca 2025

LuLu: Od futbolisty do gwiazdy burleski – historia przemiany i pasji



Gdy LuLu opuścił futbol wiele lat temu, nie było to jego świadome pragnienie. Grając w swoim ulubionym sporcie w szkole średniej, był ofensywnym tackle’m – „wielkim” facetem na końcu linii, chroniącym quarterbacka i tworzącym luki dla biegacza. Grał w piłkę nożną od trzeciej klasy, podążając śladami swojego ojca i wuja.

Trenerzy, koleżeństwo i dyscyplina, jaką dawały futbolowe drużyny młodzieżowe i szkolne, stanowiły dla niego sposób na ucieczkę od rozbitych rodzinnych realiów.

„Wychowałem się z ojcem w wojsku, który często przebywał za granicą, i bez matki,” wspomina LuLu. „Miałem trudne życie rodzinne. Moim sposobem na poradzenie sobie z tą frustracją były sporty.”

Futbol dawał mu ukojenie, pozwalał wyjść z marginesu i wziąć czynny udział w grze. LuLu uwielbiał śledzić sportowe wydarzenia w ESPN i analizować statystyki. Każdego dnia czekał na treningi piłkarskie, gdzie mógł „rozwalić” przeciwnika. To skupienie na treningach pomagało mu utrzymać równowagę w szkole, jednocześnie odwracając uwagę od chaosu rodzinnego.

„Podobała mi się dyscyplina i fizyczny charakter sportu. Dzięki temu mogłem się skupić na czymś, co dawało mi poczucie kontroli w moim życiu.”

Jednak, gdy trenerzy zaczęli naciskać, by przybrał na wadze, aby grać na pozycji tackle, LuLu postanowił odejść. Dodanie 50 funtów w jego oczach oznaczało tylko dodatkowy tłuszcz, co nie było dla niego atrakcyjne.

Zdecydował się porzucić futbol i spróbować swoich sił w sporcie, który na pierwszy rzut oka mógł wydawać się nietypowy – w wioślarstwie. Okazało się, że to był idealny moment. LuLu szybko przybrał na wadze, ale dzięki wzrostowi o 15 cm i intensywnemu treningowi w siłowni, znalazł się w drużynie, która zdobyła mistrzostwo stanowe.

Mając 193 cm wzrostu, nie porzucił jednak swojej miłości do futbolu. Mieszkał w Arizonie, gdzie stał się fanem drużyny New Orleans Saints, a wspólne przeżywanie zwycięstwa w Super Bowl XLIV z babcią pozostało niezatarte w jego pamięci.

Choć zamienił kask i ochraniacze na wysokie obcasy i majtki, jego miłość do futbolu pozostała w nim do dziś.

Burleska – nowe wyzwanie

Kilka lat temu w okolicach Phoenix odbywało się wydarzenie taneczne, które zmieniło życie LuLu. Kolega namówił go, by wystąpił na scenie w butach na obcasach. Choć zajął drugie miejsce, to najważniejsze było, że „świetnie się bawiłem i pokonałem swoje lęki.”

Zakochał się w burlesce. Pozwoliła mu wyrazić swoją kobiecość, ale jednocześnie podkreślić swoją męskość. Po latach spędzonych na siłowni, jego mięśnie świetnie wkomponowały się w nowy taneczny styl. Wykorzystał swoje doświadczenie sportowe do nauki nowych ruchów, które wprowadziły go na scenę.

Wkrótce został zauważony przez swoją „mamę burleski”, Cleodorę, która doceniła jego wygląd i zdecydowała, że mimo braku doświadczenia, będzie go uczyć tego, co niezbędne, by stał się prawdziwą gwiazdą.

„Zobaczyła moje ciało i wzrost, i powiedziała: ‘Nie obchodzi mnie, że nie masz jeszcze doświadczenia. Podoba mi się twój wygląd.’ I nauczyła mnie wszystkiego, co musiałem wiedzieć.”

Taniec burleskowy przyszedł mu naturalnie. Kiedy był młodszy, uczęszczał na balet, jednak z powodu nękania ze strony innych chłopców oraz interwencji ojca, musiał zrezygnować z tej formy sztuki.

Teraz, po latach, wrócił na scenę, tym razem pozbawiony większej ilości odzieży. Burleska stała się dla niego sposobem na połączenie dwóch światów – futbolu i tańca.

„Pozwoliło mi to zidentyfikować swoją kobiecość z męskością. Moje ciało jest pełne muskulatury, jestem oliwiony, ale jednocześnie wyrażam swoją kobiecość. To jest autentyczne i odzwierciedla drogę, którą widziałem dla siebie, gdy byłem młodszy.”

Udział w sportach, które towarzyszyły mu przez całe życie, zawsze będzie miał dla niego szczególne znaczenie. To one pomogły mu przejść przez trudne momenty i nauczyły dyscypliny, która pozwoliła mu stać się poszukiwanym artystą burleski.

„W moim życiu było wiele depresji, a sport dawał mi ulgę. Siłownia, treningi – zawsze będę fanem, bo to mi pomogło.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz