poniedziałek, 10 kwietnia 2023

Bóg ponad wszystko? Ewangelicy podbijają świat


Na początku był Billy Graham. W samym środku zimnej wojny amerykański kaznodzieja stał się "papieżem" ewangelików - chrześcijańskiego ruchu konserwatywnego, który stawia sobie za cel rozszerzenie społecznych wpływów religii. Jego "wielka krucjata", która fascynowała zarówno masy na całym świecie, jak i elity w Waszyngtonie, nieubłaganie wdzierała się do świadomości ludzi i w kolejnych dekadach została zawłaszczona przez potężne lobby polityczno-religijne, które dziś prowadzi wojnę kulturową w imię Boga.

Od lat 70. powszechne w Ameryce odejście od religii było sola w oku ewangelickich liderów. W społeczeństwie, które potępiali jako dekadenckie, skupili się na zachowaniu wartości rodzinnych i przypadkowo przekształcili ewangelikalizm w polityczną trampolinę. 

Ruch ewangeliczny otworzył drzwi władzy. I choć jego lider ustąpił z amerykańskiej sceny politycznej po tym, jak pomógł swojemu przyjacielowi Nixonowi zostać prezydentem, to właśnie jego ruch chrześcijański umożliwił Ronaldowi Reaganowi, a następnie, pół wieku później, Donaldowi Trumpowi umieszczenie ewangelickich liderów w Białym Domu. Nominacja jego przyjaciółki i duchowej doradczyni na szefową rady ewangelickiej stanowi radykalne wyzwanie dla rozdziału kościoła od państwa, fundamentu amerykańskiej demokracji. 

Charyzmatyczna pastorka Paula White jest jedną z najpopularniejszych i najbogatszych przywódców ewangelickich w Stanach Zjednoczonych. Została wybrana przez Donalda Trumpa zaraz po objęciu urzędu, by zostać jego duchową doradczynią. Jej misja: chronić prezydenta przed siłami zła. Dwa lata po wyborze Donalda Trumpa Jair Bolsonaro dochodzi do władzy, niesiony przez ewangeliczną falę, która przetacza się przez Brazylię. Cała kampania Bolsonaro była robiona... przez zespół Trumpa.

Na początku XXI wieku ewangelikom udało się dojść do szczytów władzy. A nawet dalej: eksportują też swoją mesjanistyczną nadzieję na powrót Chrystusa do Ziemi Świętej. W ten sposób skłonili Donalda Trumpa do uznania Jerozolimy za stolicę Izraela. Czy to krok w kierunku odrodzenia niebezpiecznego chrześcijańskiego nacjonalizmu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz