poniedziałek, 22 grudnia 2014

Subktura Geje skinheadzi


Gay skinhead (Gayskin, Queerskin), gej identyfikujący się jako członek subkultury skinheadów.

Światową stolicą gayskinów jest Berlin, w którym 2 razy w roku odbywa się impreza Gay Skinheads Weekends, na którą zjeżdżają się gayskini z całej Europy.

Gayskini w przeciwieństwie do zwykłych skinheadów nie akceptują rasistowskich haseł w związku z czym niektórzy unikają noszenia w glanach tradycyjnych białych sznurówek, które w niektórych krają mogą być uznane za rasistowski symbol „white power” a w Niemczech są znakiem rozpoznawczym neonazistów. Kolor sznurówek pełni rolę swego rodzaju hanky code i może informować o preferencjach gayskina. Czarne sznurówki są całkowicie neutralne i nie niosą żadnego przesłania. Niebieskie to zwolennik seksu analnego, żółte to prawdopodobnie fan pissingu a czerwone sado-maso/fistingu. W środowisku gay skinheadów zdarzają się walki na pięści w celu określenia kto będzie pełnił dominującą rolę w późniejszym stosunku seksualnym. (homopedia)

Historia skinowskiego ruchu wywodzi się z Wielkiej Brytanii. Jak to zwykle bywa powstał on jako opozycja do istniejącego porządku i - co też charakterystyczne dla wszystkich buntów - był zasługą młodych ludzi. Pierwsi skini to mniej więcej przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a ideologia, przeciw której się zbuntowano, to ruch PUNK (która zresztą też była buntem przeciw istniejącemu systemowi).

Geje na Zachodzie, którzy w latach siedemdziesiątych zaczęli walczyć o swoje prawa, wpadli na pomysł, by pokazać całej reszcie, że gej też może wyglądać jak facet. Zgolili głowy na łyso, pozakładali flajersy (kurtki często czarne, ale też zielone, niebieskie, bordowe, moro...), obcisłe dżinsy, do tego agresywnie wyglądające buciory. I tak geje stali się skinami. To także spowodowane było protestem przeciw zastanemu porządkowi (gej to już nie zawsze zblazowany śpiewak operowy czy facet w damskich ciuszkach, a najszybciej udowodnić to można było zaczynając od wyglądu). W Europie najwięcej gejów-skinów jest w Anglii i w Niemczech. Najlepiej rozwinięta infrastrukturę z tym związaną (kluby) spotkać można w Berlinie i Londynie. W innych krajach zachodnich też ruch ten istnieje.

Kontakty gejów-skinów z resztą gejów nie są jakoś specjalnie zażyłe. Z większością normalnych gejów są dobre (żeby były bardzo dobre, to trzeba jeszcze mieć coś więcej wspólnego, niż tylko pociąg do własnej płci).

W Polsce nie ma klubów dla lubiących takie klimaty ludzi. Jeśli już coś się dzieje, to raczej jest organizowane prywatnie. Ale nie ma co się dziwić - Inaczej.

Wywiady Innejstrony: Jestem lewicowcem, pedałem i skinem:

Janusz Boguszewicz: Jesteś skinem?

Skinhead: Tak.

JB: I pedałem?.

S: Jestem lewicowcem, pedałem i Skinheadem. Można powiedzieć, że to trzy wykluczające się nawzajem sprzeczności, ale ja twierdze, że postawy te się wzajemnie uzupełniają.

JB: Co oznacza dla ciebie bycie lewicowcem?

S: Niezależność od doktrynerstwa moralnego. Nie wierzę w żadną moralność. Bycie zaangażowanym politycznie, to utrzymywanie tego, co się dzieje w społeczeństwie w zasięgu wzroku, kontrolowanie spraw, które pozornie od ciebie nie zależą. Nie należy przy tym zapominać, że w działaniach ludzkich często chodzi tylko o władzę, a ta jest nierównomiernie i niesprawiedliwie rozłożona. Bycie człowiekiem lewicy, to pragnienie zmiany istniejącego stanu rzeczy. Zwłaszcza tego, co złe i niesprawiedliwe.

JB: Ok, jeżeli jesteś gejem, to oczywiste, że walczysz z niesprawiedliwością i brakiem tolerancji; większość skinów tak jednak nie postępuje, a czasem wręcz przeciwnie.

S: Zgadza się, skini zapomnieli, o co walczyli ci, którzy organizowali ruch skinheadów. Wmawia się teraz ludziom, że powinni przestrzegać określonych reguł, i głosić prymitywne, rasistowskie i homofobiczne hasła, a to wystarczy by być skinem. Ogolona głowa i glany, to nie wystarcza, by nim być. Społeczeństwo nas uczy ciągle: konsumpcja, nasycić, brzuch, zaspokoić zmysły! Podobnie geje zadowalają się tym, że mają swoje kluby, swoje portale internetowe, swoje getta gdzie wydaje się im, że są wolni. Państwo daje im ochłapy wolności, oszczędnie dystrybuowane, a oni się z tego cieszą i niczego więcej nie pragną.

JB: Czy sam nie czujesz się częścią tego konsumpcyjnego społeczeństwa? To społeczeństwo wiele ci dało.

S: Jaaasne, i mam być teraz mu za to wdzięczny do końca życia? Mam nosić garniturek, krawacik i być grzeczny w szkole i na uczelni? Mam się nie wyróżniać, by nie drażnić innych, tych "normalnych", od których tyle dostałem? To prawda, że od niektórych ludzi coś tam dostaję. Najczęściej po dupie. Ale to mnie i tak nie nasyciło.(haha). Nie zapomnę nigdy, że dla niektórych, przez sam mój wygląd, jestem perwersyjny, mam bandyckie zachowania, że chce postawić świat na głowie. Ja uważam, ze najważniejsze jest by żyć i robić to, za co nie musiałbym się później w życiu wstydzić.

JB: Co sądzisz o tym, że fascynacja przemocą i upodobania sadystyczne sprawiają, że wielu gejów deklaruje się jako Skinheadzi? To powoduje także, ze stają się oni w społeczeństwie jako "homo" mniej rozpoznawalni. Ofiary agresji przejmują wygląd oprawców. Skinheadzi są kojarzeni z prawicą, która gejom nigdy przychylna nie była.

S: Nie mam pojęcia, co ludzi ciągnie i motywuje, by związać się z kulturą Skinheadów. Wśród pedałów bywają różnie osobliwości. Na przykład fetyszyści- oni ubierają się tylko na swoje sesje seksualne jak skini. Dla nich stawanie się skinem, to sposób na przekraczanie granic normalności. Może tez wtedy czują się bardziej normalni. Ale kiedy fetysz staje się codziennością to przestaje funkcjonować. Oni w gruncie rzeczy dystansują się od środowiska, które by ich fantazji nie zaakceptowało. No jest pewnie paru skinów pedałów, którzy w środowisku funkcjonują, ale musza się ukrywać. Oni wiedza, że bycie faszystą i skinem się wykluczają. Trzeba naprawdę być idiotą, by te sprzeczności, bycia skinem, pedałem i faszystą móc pogodzić. Ja tego nie godzę. Ale nie zaprzeczam też, ze istnieją pedały wśród zwolenników Młodzieży Wszechpolskiej. Nie wiem, czy słuchają naszej muzyki. Chyba raczej Techno albo czegoś w rodzaju Metalu, jak zazwyczaj faszyści. Nigdy nie mogłem zrozumieć, jak pedał może być równocześnie faszystą. To zmusza do ciągłego prowadzenia podwójnego życia. Pedały mają to genetycznie zakodowane przez stulecia życia w ukryciu. Całe to gadanie o ciuchach i co kto robi w czasie kopulacji jest w gruncie rzeczy mało ważne. Ale jak skin bija przy mnie punka, czy ciotę - to muszę zareagować. I mam odwagę wystąpić przeciw swoim. Powoli moja tożsamość bierze górę nad poczuciem przynależności. To totalna popierdułka z tym całym: "jak cię widzą, tak cię piszą"- a to mi ciągle przez całe dzieciństwo powtarzała moja matka. Ja w każdym razie mogę pójść jako skin we falajersie i glanach na "marsz równości" czy inną pedalską manifestację. I co ciekawe, że tam nie będę uznawany za faszystę, chyba raczej za fetyszystę, ale to już nie mój problem. (hehe)

JB: Kim dla ciebie jest Skinhead. Co czyni z faceta Skina?

S: To, co czyni z nas Skinheadów, zależy przede wszystkim od nas samych. Mnie nie interesuje jakaś abstrakcyjna i naukowa definicja, kim jest Skinhead. Jak masz przyjaciół, którzy są skinami i którzy traktują cię jako skina, wtedy jesteś skinem. Wtedy masz też prawo powiedzieć, kto skinem nie jest. Ja nie przebywam wyłącznie z ludźmi, którzy słuchają podobnej muzy, noszą podobne kurtki, czy buty i podzielają moje poglądy. Nie muszą być skinami i nie muszą być pedałami. Nie muszę się tłumaczyć z czegoś, na co nie mam ochoty. To czy kogoś szanuję i cenię, nie zależy od tego, jakie wzbudza on we mnie odczucia, kiedy go widzę. Ważniejsze jest to, co on robi, jak można z nim pogadać. I nie zależy to do tego, czy jest skinem, czy nie. Taki jestem, i żądam, by inni ludzie w podobny sposób mnie traktowali. Wiem oczywiście, że ludzie mogą myśleć, że jestem rasistą, bo tak widzieli w telewizorni. Jak tak myślą, to mnie to zwisa. Sami się przez to stają rasistami tylko tego nie widzą. Gdyby mieli w głowie więcej mózgu, nie opieraliby się na mediach. A ci, którzy kumają, o co biega, -dla nich jestem przyjazny i otwarty. Rozumiem, ze mogę swoim wyglądem wzbudzać strach i respekt. Gdy widzę obawy ja wychodzę z inicjatywą i sam zagadam do nich.

JB: A gdy się boja, to czy nie mają racji? Jak to jest właściwie z przemocą wśród skinów? Wasz wygląd kojarzony bywa jednoznacznie z agresją. Goła skóra jest praktyczna, bo w wypadku bójki nie można chwycić za włosy. Podobnie funkcjonują glany czy też flajersy. A czy skinheadzi - geje nie stosują przemocy ze swoimi kochankami uprawiając seks między sobą?

S: Powiedziałem już, że nie mam ochoty mówić o swoich uczuciach. Ale to prawda, że seks jest dla mnie w jakimś stopniu powiązany z przemocą. Odbywa się to w sferze świadomości i podświadomości. Przyjmuje także formę przymusu bezpośredniego (hehe). Często przekraczane są granice. To granice wytrzymałości fizycznej w seksie. Jeżeli stosuję przemoc, jeśli kogoś biję, to tylko takich, którzy wyglądają, że mieliby na to ochotę. W innych przypadkach prawdziwe konflikty rozwiązywane są u mnie za pomocą słów. Przemoc, którą odczuwam na co dzień nie jest przemocą cielesną. To jest to, o czym mówiłem na początku. Przymus pracy i norm społeczeństwa. Przymus konsumpcji. Idziesz ulicą i ciągle cię traktują jak ostatnie gówno, wciskają przez reklamę kit i myślą, ze jesteś tak głupi i prymitywny, ze to łykniesz. Politycy, biznesmeni patrzą na nas (ludzi, którzy nie zostali wybrańcami narodu) z wyższością, arogancją i politowaniem. Pracodawcy wyruchają cię bez mydła i jeszcze nie zapłacą. To dzisiejszy targ niewolników: to ciągle szukanie pracy i walka o jej utrzymanie. Kiedy to widzę, chce mi się rzygać i wtedy staję się agresywny! Wybiłbym wtedy parę okien w biurach, podpalił kilka mercedesów, w których jeden dupek z drugim wożą się i swoje tłuste dupska. Taka przemoc jest dla mnie usprawiedliwiona.

Newsweek: Gayskin albo gay skinhead – kto to jest? Na ulicy można się przestraszyć Kamila Sosnowskiego: wysoki, muskularny, ogolony na zapałkę trzydziestopięciolatek. Do tego ciężkie glany i groźne rysy twarzy. Kamil jest skinheadem. I gejem.

Skingeje to nie żart ani nawet oksymoron. Kamil Sosnowski, pracownik firmy windykacyjnej, jest reprezentantem powoli rozwijającej się w Polsce grupy gay skinheads, zwanej w skrócie gayskins. Na Zachodzie subkultura jest już rozpoznawalna - w samych Niemczech gejskini stanowią pięć procent wszystkich skinheadów. W Berlinie i Antwerpii dwa razy do roku organizowane są Gay Skinheads Weekends, na które zjeżdżają się setki osób z całej Europy, szukając tam swojej drugiej połówki i nowych przyjaciół. W europejskim Internecie znaleźć można specjalne fora dyskusyjne i czaty dla tej grupy gejów. W Polsce gejskini mają problemy - i z innymi gejami, i ze skinheadami. Od tych pierwszych sami się odcinają, nazywając ich przegiętymi ciotami. Z kolei "rasowych" skinheadów wolą unikać - próba zbratania się z nimi mogłaby się źle skończyć.

Ze zwykłym gejem - przymilnym i miękkim w ruchach, jak sobie ich wyobraża spora część polskiego społeczeństwa - gejskini mają niewiele wspólnego. Łączy ich jedynie słabość do osób tej samej płci i duża dbałość o szatę, która geja ma zdobić. Szatę, rzecz jasna, w każdym z obu przypadków zupełnie różną. - Widziałem ostatnio naprawdę czadowe buciory, dwadzieścia dziurek miały! - tłumaczy mi rozentuzjazmowany Kamil. I dodaje: - Dwadzieścia, czyli w sam raz, bo dziesięć to za mało, a w trzydziestu wygląda się jak tancerka z Łowicza, a nie jak skin.

Maciek Obara, 30-letni ekonimista z Krakowa, tłumaczy, że do gejskinheads przyciągnęło go właśnie zainteresowanie typowo męskimi sprawami, jak np. militaria i wojsko. - Oprócz tego, że mam poprzestawiane geny, w wyniku czego jestem gejem, jestem normalnym, twardym mężczyzną. Umiem przekląć, umiem też zadbać o rodzinę - mówi. W świecie ich wartości bójka jest uznawana za normalne męskie zachowanie. Ktoś cię wkurzy, to dostanie. - Nie torebką, nie parasolką i nie pudrem w oczy. Po prostu z glana - śmieje się Kamil, który nie znosi homoseksualistów spoza swojej grupy. Bo, jego zdaniem, tworzą oni stereotypowy i jednoznacznie negatywny wizerunek geja. Nie wyklucza nawet tego, że gdyby któryś się do niego przystawiał, dostałby po mordzie.

Maciek podchodzi do sprawy bardziej liberalnie - sam jest działaczem jednej z organizacji walczących z homofobią i stałym bywalcem feministycznych Manif i Parad Równości. W swoim środowisku otacza się więc różnymi gejami. Jednak faceta też wolałby mieć ze swojej "frakcji".

Dlatego polscy skingeje zamiast w kolorowych gejowskich klubach, w których do upadłego tańczy się w rytm przebojów Madonny i Cher, wolą przesiadywać w swoich kameralnych i ciemnych knajpach "branżowych" albo po prostu w prywatnych domach. Tym bardziej że obecność skingejów wzbudza niezdrową sensację. Kiedy Maciek wszedł kiedyś ze swoim chłopakiem do warszawskiego Fantomu, najstarszego klubu gejowskiego w Polsce, usłyszał komentarz: "O, amerykańskie pedały przyszły!".

Do klubu dla heteroseksualnych skinheadów też nie wejdą. Tym bowiem na hasło "gejskinhead" piana wściekłości toczy się z ust. Wspólne picie piwa mogłoby więc przerodzić się w krwawą jatkę. - Szczególnie że polscy skini mają wyjątkowe zamiłowanie do wiązania się z bojówkami Giertycha. Dlatego jeśli się z nimi spotykamy, to tylko na paradzie. Tyle że po różnych stronach barykady - ironizuje Maciek.

O ile bowiem w kwestii ubioru i wyglądu zewnętrznego gejskini czerpią z ruchu skinheadzkiego, o tyle ideologicznie znajdują się na przeciwnym biegunie. Opowiadają się przeciw homofobii i walczą o równouprawnienie. Unikają białych sznurówek w glanach, bo to mogłoby zostać odczytane: jestem zwolennikiem idei White Power. Wstrętne jest im hasło "Polska dla Polaka".

Żyjąc w nieżyczliwym otoczeniu, do perfekcji opanowali kamuflaż. Wychodząc wieczorem z knajpy, wrzucają na siebie dres, a skinheadzkie insygnia pozostawiają pod spodem. Nie warto ryzykować zdrowia. Tak samo, jak nie warto okazywać sobie czułości na ulicy - na to pozwalają sobie tylko najodważniejsi. Zdaniem Kamila, skingeje całujący się na ulicy byliby dla społeczeństwa jeszcze trudniejsi do zaakceptowania niż robiący to dwaj zwykli geje. - Bo przecież to tak, jakby się dwóch księży całowało - mówi.

Aryjscy Narodowi Socjaliści-Geje i GASH (Aryjscy Skinheadzi-Geje). Ostatnie uwiodło mnie nazwą, więc namierzyłem jednego z członków, Balu, na VK.com—W Kontaktie, czyli rosyjskim odpowiedniku fejsa. Ucięliśmy sobie pogawędkę na temat środowiska gejów- nazistów w Rosji.

VICE: Siema Balu. Powiesz parę słów na temat ideologii przyświecającej ruchowi G.A.S.H?
Balu: Naszym celem jest oczyszczenie planety Ziemi z "brudnych" narodowości. Walczymy o czystość krwi i prymat białych, silnych oraz pięknych ludzi. Nie tolerujemy sytuacji, w których biały gość albo laska umawia się z czarnymi. Związki między rasami napawają nas obrzydzeniem. Po co dzielić życie z takimi odrzutkami, skoro można związać się ze zdrowym, białym facetem?

Bo wśród przedstawicieli innych ras też jest sporo zdrowych osobników. Dla wielu ludzi nazizm nie idzie w parze z homoseksualizmem. Jak myślisz, dlaczego tak jest?
Wszystkiemu winne są stereotypy. Na początku ruch nacjonalistyczny był zdominowany przez heteroseksualistów. W opinii publicznej upowszechnił się wizerunek nacjonalistów jako brutali i barbarzyńców, morderców i Bóg wie co jeszcze. Obserwatorzy z zewnątrz zakładają, że nacjonalista musi być napakowanym, nabuzowanym zakapiorem. Tymczasem geje kojarzą się z delikatnością, życzliwością i robią wrażenie nieszkodliwych. Większości ludzi nie mieści się w głowie, żeby esteta rozkochany w luksusie potrafił zawalczyć o swoje prawa i o idee, w które wierzy.

Czy jesteś członkiem innych ugrupowań skupiających gejów?
Trochę współpracujemy z miejscową społecznością gejowską. Czasem jednak nas wkurwiają, bo działania zwykłych środowisk gejowskich tylko pogarszają sytuację, jeśli chodzi o stosunek społeczeństwa do homoseksualistów czy akty homofobii. Tymczasem każda z naszych akcji od razu przynosi pożądane rezultaty.

Nie wszyscy heteroseksualni nacjonaliści to homofoby. Wielu z nich to kryptogeje. Zwalczamy nacjonalistycznych homofobów dokładnie tak samo, jak innych gejożerców. Nie zasługują na żadne specjalne traktowanie.

Spuszczamy łomot wszystkich homofobom, bez względu na kolor skóry czy narodowość. Nie rozumiemy, dlaczego nasi bracia są przeciwko nam. Przecież my nic nie mamy do hetero. Nie zamierzamy zaprowadzić rządów absolutnych na Ziemi.

Nasze życie seksualne kręci się wokół BDSM, z naciskiem na sadomasochizm. Nasi bracia nie szepczą sobie do uszek i nie trzymają się za rączki. Wolimy męski seks, dla prawdziwych facetów.

Dla nacjonalisty orientacja seksualna nie powinna być przeszkodą. Wyznawać ideały nacjonalizmu może każdy, bez względu na skłonności homoseksualne. Prawa gejów w Rosji nie są respektowane. Nie możemy siedzieć z założonymi rękami, kiedy ktoś ginie za to, że woli chłopców. Wśród osób pochodzących z Kaukazu jest mnóstwo zajadłych gejożerców. Ktoś musi się im postawić i odeprzeć brutalny atak.

Wśród artystów skinów gejów jest piosenkarz Loka Nunda jawny gej jego muzyka jest sztuką fantasy fetish i sztuki ekspresji seksualnej i duchowej: być wolnym być dumnym kim jesteś.

Seksualność jest kreatywność. To wszystko jest sama energią. Muzyka Loka jest grana na całym świecie i też przez DJ'ów na świecie. Loka występował na Mardi Gras w Sydney, w Australii Rainbow Serpent Festival, Earth Dance festival, Fetish Expo and
Gay Pride Australia czy występował na Folsom Europie.

Loka jest wegetarianinem i medytuje jogę. On zarówno duchowe i seksualne motywy widać w jego muzyce.

Jego albumy są mocne i też tworzył dla świadomości HIV na nowym albumie, który przynosi pozytywne perspektywy na epidemię.

Loka to wszystkie odcienie szarości: Stomp Stomp Album to bardzo gejowski. Album fetysz. A nowy album Solar Burza wyposażony Stathis z Francji jest album UFO, szalony, romantyczny, Fetish Opera Electro, promień słońca do ogrzania serc i dusz. Nowy album. Solar Storm. Jego seksualne, duchowe z dobrą energią. Loka muzyka jest wielowymiarowa.


Był jednym z najgroźniejszych neonazistów w Londynie w latach '80. Latami wiódł podwójne życie: agresywnego, skrajnie prawicowego skinheada i geja. Te dwie dziedziny życia kompletnie od siebie oddzielił - przynajmniej do czasu.

Nicola Crane urodził się w 1958 roku w Londynie, jako jeden z dziesięciorga rodzeństwa. Był włoskiego pochodzenia ze strony matki, jego ojciec był kreślarzem. Szybko jednak chłopak znalazł "drugą rodzinę" - grupę skinheadów, którzy panoszyli się po południowo-wschodnim Londynie... - Na Temat.pl.

Dokument Skinhead OUT




zdjęcia z Tumblr.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz