poniedziałek, 27 października 2014

Halina Bortnowska do Wiary i Tęczy


Redaktor Halina Bortnowska była gościem rekolekcji „Wiary i Tęczy”, które pod koniec września 2014 odbyły się pod Warszawą. Teolożka, filozofka, publicystka i działaczka ekumeniczna, a w przeszłości także współpracownica Karola Wojtyły, przeprowadziła dla uczestników rekolekcji warsztaty dotyczące miejsca osób LGBT w Kościele.

(Sprawozdanie z warsztatów można przeczytać w załączniku na stronie WiT)

Obecnie napisała list Wiary i Tęczy w kontekście Synodu na temat rodziny:

Kochani,

Biorąc udział w Waszych rekolekcjach, poczułam żywszą solidarność z Wami, z Waszym losem w kontaktach z Kościołem rzymskokatolickim. Domyślam się, że wiele wypowiedzi publikowanych ostatnio w związku z Synodem w Rzymie musi Was zasmucać. Mnie też zdecydowanie martwią.

Ale żaden z tych głosów nie jest definitywny, skończył się zaledwie pewien etap. Zebrani na Synodzie dostojnicy weszli w pewien proces, uczą się od siebie nawzajem, teraz – w okresie recepcji pierwszych prób - mogą (i powinni) uczyć się dalej. Sądzę, że życie ich do tego przymusi czy też zachęci. To nie musi być - i programowo, w zamyśle Franciszka, wcale nie jest - koniec. Można nadal liczyć na „Kościół lepiej poinformowany”1

Bardzo proszę Was, pomóżcie mi odnajdywać podpory dla nadziei. Wasza postawa pomaga mi
widzieć, że w rzeczywistości działają analogie, których istnieniu część ojców Synodu chce przeczyć.
Małżeństwo rozumiane w tradycji jako związek kobiety i mężczyzny nie jest jedyną platformą miłości i odpowiedzialności! Niezależnie od orientacji seksualnej można kochać, budować trwały związek (niełatwe, ale możliwe!), praktykować wzajemną odpowiedzialność. Trzeba żywić „nadzieję wbrew wszystkiemu”, że to zostanie w końcu uznane. Może jednak się do tego zbliżamy, mimo gołosłownych twierdzeń, że nie ma analogii między miłością a miłością.

Dostrzeżenie, uznanie i uczczenie tych analogii jest ważniejsze od nazwy, jaką ktoś związkowi nada. Wystarczyłoby zgodzić się, że rodzina może powstawać i rzeczywiście nieraz powstaje w oparciu o różnie ukształtowane związki. Może w dalszym swoim powolnym rozwoju Synod (albo Sobór) zacznie tego uczyć.

Piszę ten list naprędce, ale wkrótce zamierzam opublikować większy tekst, choć pod innym adresem, ale z tą samą intencją. Wiadomość będzie na moim blogu „Myślennik Halinny Bortnowskiej” http://halinabortnowska.blox.pl/html

Najserdeczniej pozdrawiam i dziękuję za współtworzone rekolekcje.

Halina.

1-Koncepcję Kościoła lepiej poinformowanego stworzył błogosławiony Jan Henryk Newman: w swoim sumieniu katolik może niekiedy odwoływać się do przekonania, że – jak to wielokrotnie bywało już w historii - Kościół w przyszłości zgodzi się na coś, w czym obecnie widzi niebezpieczeństwo (przyp. Wiara i Tęcza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz