obraz artysty Kevin Sharkey "You May Now Kiss The Groom" |
Papież konkretnie powiedział, że poparcie związków homoseksualnych jest (moje tłumaczenie):
występkiem przeciwko ludzkiej prawdzie, która znacząco szkodzi sprawiedliwości i pokojowi
Nie mam pojęcia czym jest “ludzka prawda” (ang. “truth of the human person”), ale może gdyby mnie nie wyrzucono swojego czasu z lekcji religii to bym wiedziała. W każdym razie przekaz jest jasny, nie dość, że geje i lesbijki są źli, niedobrzy, be i fe (a nie, przepraszam: kochaj człowieka, potępiaj grzech! czyli poprzedni fragment tyczy się tylko seksualnie aktywnych homoseksualistów i biseksualistów). W dodatku zagrażają sprawiedliwości i pokojowi na świecie! Jeszcze raz: szef organizacji, która (dla przykładu) systemowo ukrywa pedofilię, dyskryminuje kobiety i wyznawców wszystkich innych religii poucza nas teraz, że atakiem na sprawiedliwość i pokój na świecie jest legalizowanie związków kochających się dorosłych dlatego, że mają te same organy rozrodcze! Nie mam pojęcia, jak to się komuś składa w głowie w koherentną całość. Co wyjątkowo ohydne – papież wypowiedział te słowa dzień po strzelaninie w Newton, w której straciło życie 26 ludzi (nie, nie z rąk świeżo poślubionych gejów, w razie gdyby ktoś miał wątpliwości).
Nie powinniśmy się nawet - moim skromnym zdaniem – zniżać do poziomu merytorycznej dyskusji z takim poglądami. Papież nie mówi tego co mówi, bo naprawdę myśli, że związki gejowskie są zagrożeniem dla pokoju na świecie. Jeśli tak by było, to powinny go przekonać tony badań pokazujące, że małżeństwa homoseksualne są tak samo stabilne jak heteroseksualne, że parom tej samej płci świetnie idzie wspólne wychowywanie dzieci, i kiedy n.p. Hiszpania zalegalizowała związki homoseksualne, następnego dnia nie wybuchła anarchia ani wojna domowa (swoją drogą, ostatni reżim wojskowy w Hiszpanii długo by się nie ostał bez poparcie kościoła katolickiego – coś jeszcze o pokoju i sprawiedliwości, Panie Ratzinger?).
Papież mówi co mówi, bo jest homofobem reprezentującym instytucję, która nie radzi sobie w XXI wieku. Jak ktoś słusznie zauważył, odkąd papież dołączył do twittera, korzysta z technologii z XXI wieku żeby szerzyć swoją średniowieczną doktrynę. Jezus miał kilka bon motów – tak na przykład “kochaj bliźniego swego”, “ubóstwo uszlachetnia” albo “kto jest niewinny niech pierwszy rzuci kamieniem”. Jego wysłannicy na Ziemi zdają się kierować zupełnie innymi zasadami – im więcej pieniędzy, mniej przejrzystości, więcej zakazów i potępienia, tym lepiej dla hierarchii kościelnej. I teraz ten papież wymyślił, że nie zmiana klimatu, niestabilności geopolityczne, pazerność albo ludzka głupota są zagrożeniem dla sprawiedliwości i pokoju na świecie, ale ludzie kochający innych ludzi i chcący spędzić z nimi życie. Jedyne co mnie dziwi (poza może skalą ohydności tej deklaracji papieża), to, to, że w naszym dobrym katolickim kraju nie było o niej głośniej. Przecież to tak na rękę homofobom i bigotom, których ci u nas nie brak. Ale może… (można marzyć) nawet rodzimi szefowie stacji religijnych i inni niepokorni zoorietnowali się jak straszliwie głupie jest to co Bededyktowi wyszło z ust.
Tweet
Nic nie rozumiem, jak związki homoseksualne są zagrożeniem dla pokoju na świecie?
OdpowiedzUsuńCzy z tego powodu może być wojna światowa?
Nie znam słowa homofob, czy oznacza to że boi się ludzi?