sobota, 8 grudnia 2012

Klasyka telewizyjna program Na każdy temat oraz Małgorzata Rawińska

Klasyka telewizyjna program Na każdy temat, program wystartował w Polsacie w październiku 1993 roku. Pierwszym prowadzącym był Andrzej Woyciechowski - legendarna już postać polskiego dziennikarstwa, którego w późniejszym okresie zastąpił Mariusz Szczygieł.

Mariusz Szczygieł o spełnianiu marzeń o kobiecości rozmawia z: urodzoną jako mężczyzna Ewą Banach, która pragnie zostać aktorką musicalową oraz z profesorem szkoły aktorskiej Travesti Schule Stanisławem Nowakiem-Tarnawą, wcielającym się w rolę Marleny Dietrich. W Loży Komentatora: Zbigniew Korpolewski - reżyser. Video

Zmiana płci w na każdy temat. O dramatycznej pomyłce genów mówią goście Andrzeja Woyciechowskiego: Barbara, Borys, Łukasz, Anna, Marta Kazimierczak, dr St. Dulko i dr Marek Jasiński. W Loży Komentatora - Adam Hanuszkiewicz. Video

Na każdy temat homoseksualiści są wśród nas. Loża Komentatora jest pusta, potencjalni rozmówcy bali się pokazać twarz. Andrzej Woyciechowski rozmawiał zaś z przewodniczącym Stowarzyszenia Grup Lambda Ryszardem Madetko, redaktorem naczelnym pisma „Men” Sławek Starosta, tancerzem Ryszardem Czubakiem, socjologiem Ireneuszem Krzemińskim oraz z parą gejów: Jerzym i Bartkiem. Video

Gośćmi Andrzeja Woyciechowskiego są lesbijki: Małgorzata Rawińska (znana z Miłości nie wyklucza czy ślubu podniebnego), Mary Sybielska oraz Monika Komoda. W Loży Komentatorów Ewa Dąbrowska - Szulc. Video

Fragment wywiadu Repliki z Małgorzatą Rawińską:
W 1995 r. w popularnym talk show Polsatu "Na każdy temat" - po raz pierwszy w polskiej telewizji - trzy lesbijki otwarcie opowiedziały o swojej orientacji seksualnej. Jedną z nich była Małgorzata Rawińska.

- Jak doszło do Twojego występu w "Na każdy temat"?

- Mocno działałam wtedy w Lambdzie a później w Lambdzie bilitis. Wypowiadałam się już dla radia i prasy, w 1990 r. byłam nawet w Sejmie na spotkaniu z prof. Kuratowską na temat praw mniejszości seksualnych. Koleżanka z Lambdy szukała kandydatek do programu o lesbijkach i zaproponowała mi udział. Trochę się wahałam, wydawało mi się, że wszędzie było mnie wtedy dużo a nie chciałam zdobyć w środowisku etykietki "jedynej lesbijki w kraju", która na dodatek pewnie chce znaleźć sobie partnerkę. Zresztą, akurat wtedy miałam nadmiar partnerek! Gdy okazało się, że nikogo nie znalazła, zgodziłam się. Byłam młoda i niosła mnie jeszcze ta pierwsza rewolucyjna fala, która nastąpiła po upadku komuny, to był rodzaj misji.

- Miałaś obawy przed pokazaniem swojej twarzy w telewizji i mówieniem otwarcie o swojej orientacji?

- Wcześniej był program "Na każdy temat" z gejami. Żaden z nich nie pokazał twarzy, nie podał nazwiska. Wygłupili się! Po cholerę w ogóle tam szli? Ja wyszłam z założenia, że skoro wszędzie przekonuję ludzi, że homoseksualna orientacja nie jest niczym wstydliwym, że to nic złego, to dlaczego sama miałabym się bać i ukrywać?

- Z jakimi reakcjami spotkałaś się po wizycie na antenie Polsatu?

- Przede wszystkim jeszcze podczas emisji rozbawił mnie napis pojawiający się, gdy byłam na ekranie: "Małgorzata Rawińska, lesbijka handlowiec, lat 26". A potem mnóstwo osób zaczęła mi wysyłać gratulacje na pager. W pracy powitano mnie: "cześć, lesbijka handlowiec". Większość ludzi u mnie w pracy wiedziała, a ci, co nie wiedzieli, trochę się dziwnie patrzyli. Szefowa mnie poprosiła i zapytała, czy to ja wystąpiłam w tym programie. "Tak. Czy miałam prosić o zgodę?" - zapytałam. "Nie, nie" - padła odpowiedź i na tym rozmowa się zakończyła. A potem miałam najlepszy handlowy miesiąc w pracy - wszyscy klienci chcieli się spotkać z "lesbijką handlowcem".

- Nie było żadnych nieprzyjemności?

- Drobiazgi. Jakiś chłopak krzyknął za mną "lesbijka" i od razu się schował. Ale środowisko mnie zjechało. I lesbijki, i feministki, bo to były wtedy oddzielne grupy. Koleżanki lesbijki mówiły, że pcham się na afisz, że "jeszcze mnie w TV nie było" i że niesłusznie twierdziłam, jakoby bycie lesbijką nie stanowiło problemu. Tymczasem ja w moim otoczeniu naprawdę nie miałam problemów, gdy się ujawniłam. No, tak, wiem, Warszawa to co innego... A feministki zarzuciły mi, że mówiłam Woyciechowskiemu na "Pan" podczas gdy on do mnie zwracał się na "ty". No, cóż - miałam wtedy 26 lat i Woyciechowski był dla mnie dorosłym, sporo starszym panem...

- Byłaś rozpoznawana po programie?

- Tak! Dostałam przede wszystkim mnóstwo dowodów serdeczności. Jakiś facet rozpoznał mnie na bazarku, poprosił o przymierzenie bluzki, którą kupował dla swojej dziewczyny i powiedział: "To pani była w tym programie na Polsacie, prawda? Gratuluję Pani odwagi!". Dla pewnej całkowicie zamkniętej lesbijki byłam pierwszą dziewczyną o tej samej orientacji, którą zobaczyła w życiu. Opowiadała mi później, że pomyślała wtedy: "O, Boże, a więc TO jest lesbijka. Czyli to z NIĄ będę się musiała przespać!". Najważniejszy wymiar tego programu dla mnie był taki, że dotarłam do mnóstwa dziewczyn, które dusiły w sobie swoją seksualność. Dostawałam listy w stylu: "Dzięki za ten program, zmieniłaś nim moje życie". Nawet całe cztery lata po programie jedna dziewczyna rzuciła mi się na szyję ze słowami: "Poznałam Cię po głosie, to TY byłaś wtedy w Polsacie, dzięki Tobie przestałam się bać". Jedną z takich dziewczyn była też zresztą Anka Zawadzka, późniejsza wielka działaczka. To jest to, co było w tym coming oucie najlepsze i podejrzewam, ze teraz Jacek Poniedziałek zrobił równie wiele dobrego.

- A rodzina jak zareagowała?

- Wiedzieli już wtedy, że jestem lesbijką, ale ani rodzicom ani bratu nie powiedziałam o programie. Oczywiście, i tak się dowiedzieli. Dopiero parę lat później dowiedziałam się, że spotkał ich pewnego rodzaju ostracyzm ze strony niektórych sąsiadów. Trwało to jakiś czas, aż w końcu przeszło. Moim rodzicom zresztą też 3 lata zajęło zaakceptowanie w pełni córki-lesbijki. Później zrozumiałam, jak trudne było to dla nich. Ja najpierw wyprowadziłam się z domu, oddaliłam się, prowadziłam swoje radosne życie. Jak weszłam w swój pierwszy poważny związek, zaczęłam wpadać częściej do domu i z mamą rozmawiać. O najzwyklejszych, codziennych sprawach. I tak do siebie "wróciłyśmy". Bardzo ważne jest, by sobie uświadomić, że to nie tylko ja przeżywam trudne chwile, gdy się autuję, ale rodzice też. A teraz już jest w porządku.

- A Tobie samej trudno było zaakceptować swoją orientację?

- Kiedy się zorientowałam, homoseksualizm był jeszcze na liście chorób jako dewiacja (to był mniej więcej 1986 rok). Byłam w 7 czy 8 klasie, czyli etap mojego podkochiwania się w pani od wuefu. Pogrzebałam po encyklopedii i pomyślałam: "przejdzie mi". Potem w liceum miałam pierwsze doświadczenie seksualne- z chłopakiem (jak się później okazało - transseksualistą!). Przez trzy lata w liceum "leczyłam się", tłamsiłam to w sobie, chodziłam z chłopakami. Gdy skończyłam 18 lat, poszłam do psycholożki. Wysłuchała mnie z wypiekami na twarzy, potem narysowała mi parabolę. Po jednej stronie paraboli był heteroseksualizm a po drugiej homoseksualizm. A ja byłam na szczycie i mi się wahało, w którą stronę "spadnę". Tak mi powiedziała. Potem jeszcze dodała, że mam unikać alkoholu i dziewczyn o podobnych skłonnościach. Efekt był taki, że wróciłam do domu, kupiłam butelkę wina, zaprosiłam koleżankę i ... taki był mój pierwszy raz. A więc wizyta u psycholożki zadziałała fantastycznie.

- Obserwujesz sytuację gejów i lesbijek w Polsce od ponad 15 lat. Co się zmieniło przez ten czas?

- Jak zaczynałam działać, w 1989 r., to myślałam, że za 5-6 lat będę już po ślubie. Na początku to szło bardzo szybko. Nie było tych wszystkich Giertychów ani Radia Maryja. Teraz nie mam pewności, czy walczę dla siebie, czy dla następnego pokolenia. Ciekawe, że im gorszy ogólny klimat dla gejów i lesbijek, tym lepiej dzieje się w środowisku. W drugiej połowie lat 90. środowisko było w rozsypce, bo wydawało się, że i tak wszystko pójdzie gładko. Dzisiaj rządzą Kaczyńscy i od razu widać konsolidację. Ale wciąż wielu gejów i wiele lesbijek uważa, że my walczymy o jakieś "przywileje". Tymczasem mnie nie obchodzi, czy będę akceptowana albo lubiana. Ja chcę mieć takie same prawa, bo mam takie same obowiązki. Obowiązkiem państwa jest traktować mnie na równi z innymi obywatelami.

1 komentarz:

  1. Bohaterką odcinka o urodzonej jako mężczyzna Ewą Banach od najmłodszych lat była mi dobrze znana osobą. Była to kobieta o ogromnym sercu aczkolwiek nieakceptowana przez społeczeństwo co w konsekwencji przyczyniło się do wielokrotnego załamania nerwowego u niej samej. Dziś już niestety jej z nami niema ponieważ odeszła z tego świata w obliczu ciężkiej choroby. Pomimo że znaliśmy się całe życie nie mam dostępu do odcinka na każdy temat w którym można było ją zobaczyć jednocześnie rozbawiając widownię dokonała niemożliwego jak na ubogą legniczanke posiadała ogromne pokłady energii do życia.. jeśli jest sposób abym mogła dojść do filmu z jej udziałem to bardzo proszę o pomoc w odnalezieniu go ❤️

    OdpowiedzUsuń