To badanie obala niektóre mity, którymi kierują się sądy, decydując o zgodzie na korektę płci. Fundacji Trans-Fuzja udało się zbadać poprzez ankiety - w większości wypełniane w internecie - 112 osób transpłciowych, czyli takich, których płeć odczuwana nie zgadza się z tą, którą wpisano w akcie urodzenia.
Sejmowi prawnicy uważają, że zanim sąd wyrazi zgodę na korektę płci, należy pozbawić osobę transpłciową zdolności prokreacji.
Ponad połowa zbadanych doświadczyła przemocy - fizycznej lub psychicznej - z powodu swojej odmienności. Najczęściej od obcych, ale szokujące jest, że także ze strony osób bliskich. Przemocy doświadczają też w szkole, na uczelni, w instytucjach publicznych (urząd miasta czy gminy, poczta, sąd), a ponad połowa - w pracy. Najczęściej są to drwiny i docinki, wykluczenie z życia towarzyskiego, ale też np. zwiększone wymagania ze strony szefa, pod hasłem: skoro jesteś ułomny/a, to pokaż, że przynajmniej przydatny. Ośmioro ankietowanych uznało, że zostało zwolnionych z pracy z powodu odmienności, tyle samo - że zablokowano im awans, kilkoro musiało zmienić pracę albo stanowisko. Nic więc dziwnego, że większość osób transpłciowych ukrywa swoją tożsamość.
Spośród ankietowanych ponad połowa jest samotna. Co dziesiąta z tych, które są w związku, ukrywa swoją transpłciowość przed partnerem. 12 spośród ankietowanych osób, które planują korektę płci, żyje w związku małżeńskim - i większość chciałaby z tym partnerem pozostać. Formalnie byłoby to możliwe jedynie, gdyby Sejm uchwalił którykolwiek z leżących w nim projektów ustawy o związkach partnerskich (SLD, RP czy tzw. projekt Dunina z PO). Ale latem rządząca większość nie zgodziła się wprowadzić projektów do porządku obrad i leżą w sejmowej zamrażarce.
Cały tekst na Gazeta Wyborcza
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz