czwartek, 30 sierpnia 2012
List geja: "Ksiądz doradził: kropcie syna-geja wodą święconą"
Moi rodzice, kropili mnie wodą święconą po tym, jak dowiedzieli się, że jestem gejem. Tak na wszelki wypadek, bo ksiądz doradził. Do dziś pamiętam, jak w mojej rodzinnej miejscowości grupki ludzi wykrzykiwały za mną zwartym tonem "Gejuuu wypierdalaj (...)" - pisze Wojciech
Publikujemy fragmenty listu Wojciecha, który opisał, z jakim problemami muszą zmierzyć geje na Lubelszczyźnie.
W ostatnim czasie w mediach głośno jest o mniejszościach seksualnych tylko i wyłącznie przy okazjach jakichś parad, marszów czy głosowań w Sejmie. Wszędzie widzę fotki kolorowo ubranych ludzi, nieustannie występującego w Sejmie Roberta Biedronia. Mimo tego całego szumu czuję jednak, że to nie są problemy Lubelszczyzny. Pod tym względem nasz region jakby dawno temu zatrzymał się w miejscu. W Warszawie trwają dyskusje o związkach partnerskich, małżeństwach (samą Paradę Równości większość warszawiaków już dawno zaakceptowała, wiem, bo studiuję w Warszawie).
Coming out, tak, ale nie na Lubelszczyźnie
W stolicy sam coming out nie sprawia wielkiej zmiany w życiu. W najgorszym przypadku w otoczeniu pojawią się ciche plotki czy śmichy-chichy (zwykle za plecami). W Małopolsce, Wielkopolsce, na Śląsku, ziemi łódzkiej też wszystko idzie do przodu. Stolice regionów mają swoje lokalne marsze równości, przy których odbywają się debaty, pokazy filmowe, imprezy, dyskusje. Wszystko idzie do przodu.
Chcąc sprawdzić, czy pomysł marszu wypaliłby w Lublinie, stworzyłem na Facebooku stronę "Tak dla marszu równości w Lublinie". Po kilkunastu dniach funkcjonowania strony w internecie teraz już wiem, że na ten moment jest to nierealne. Dlaczego? Dlatego że Lubelszczyzna jest jeszcze w zupełnie innej czasoprzestrzeni. Tutaj osoby LGBT nie zadają sobie pytania, czy iść na Marsz? Czy powiedzieć rodzinie o swojej orientacji? Czy pójść do parku z ukochaną osobą za rękę/przytulonym? Och nieeee!
Przeciętny gej zadaje sobie pytania: Czy powinienem być bardziej "macho", żeby przypadkiem się nie wydało? Czy powinienem wejść w nowy związek z kobietą i iść na kolację do moich rodziców, żeby nie zaczęli podejrzewać? A może jednak zgłoszę się do tego ośrodka terapii "Odwaga Oaza" może rzeczywiście mnie tam wyleczą z gejostwa!
Mama boi się, że za syna geja zwolnią ją z pracy
Z jednej strony piszę to z ironią, jednak muszę też przyznać z wielkim bólem, że takie podejście nie bierze się samo z siebie. Agresja, z jaką spotykają się osoby LGBT, jest tak silna, że prawie nikt nie ma odwagi, żeby się wysilić. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Po kilku dniach funkcjonowania założonej przeze mnie strony na Facebooku jedna z osób, która zostawiła swój komentarz, zaczęła dostawać obraźliwe, poniżające ją SMS-y i telefony z groźbami. W rozmowie telefonicznej Mariusz (bo tak ma na imię) przyznał, że to nie pierwsze ataki na jego osobę. W jego wsi ludzie wypisują na przystankach na niego obraźliwe graffiti, zdarzały się nawet fizyczne ataki, kiedy to dwóch chłopaków zaczynało rzucać cegłami w jego kierunku. Sam z własnego doświadczenia pamiętam, jak moi rodzice kropili mnie wodą święconą po tym, jak dowiedzieli się, że jestem gejem. Tak na wszelki wypadek, bo ksiądz doradził. Do dziś pamiętam, jak w mojej rodzinnej miejscowości grupki ludzi wykrzykiwały za mną zwartym tonem "Gejuuu wypierdalaj (...)" Moja mama boi się, że jeśli jej szefowa dowiedziałaby się, że ma syna geja, to zwolniłaby ją z pracy.
Homofobiczny region
Pamiętam także, gdy idąc po korytarzu liceum, jeden z uczniów widząc mnie rozpędził się biegiem, aby swoim ciałem mocno odepchnąć mnie na ścianę. Oczywiście udało mu się to. Poleciałem na ścianę, odbiłem się od niej. Tak, bolało, choć nie bardziej niż sama świadomość, że nie mam gdzie szukać wsparcia, pomocy.
Niestety Lubelszczyzna jest bardzo homofobicznym regionem. Homofobii "uczeni" jesteśmy wszędzie gdzie tylko się da. W szkole, na ulicy, w kościele (do dziś pamiętam, jak nauczycielka biologii w gimnazjum na lekcji mawiała nam, że homoseksualizm to zboczenie, czy jak ksiądz na religii opowiadał, że "pedały" (taaak, właśnie tak! używał słowa "pedały") to chorzy ludzie.
Dlatego bardzo potrzebne jest wsparcie mediów. Niech państwo nie przypominają sobie o nas tylko, gdy jest jakaś parada.
"Nie traktujcie nas jak kolorowych foczek"
My geje, lesbijki, transseksualiści nie jesteśmy cyrkowcami, którym robi się zdjęcia, gdy zorganizujemy ciekawe, kolorowe wydarzenie. Jesteśmy przede wszystkim zwykłymi ludźmi. Żyjemy w Lublinie, Kraśniku, Biłgoraju! Płacimy podatki, codziennie przechodzimy obok was na ulicy. Jesteśmy panią ekspedientką ze sklepu, która codziennie sprzedaje wam chleb. Jesteśmy mechanikiem, który naprawia wam wasze samochody, jesteśmy także panią z salonu kosmetycznego, dbającą o wasze piękno i nauczycielem uczącym państwa dzieci. Mimo że marsze i parady są ważne z wielu powodów, proszę was nie traktujcie nas jak kolorowych foczek odbijających noskiem tęczową piłeczkę!
(...)
Z wyrazami szacunku,
Wojtek
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
Tweet
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz