czwartek, 30 sierpnia 2018
Obsesja w Polsce porównanie homoseksualizmu do pedofilii
Grupa Stonewall rzecznik Mateusz Sulwiński komentarz do bredni homofobów po odpowiedzialność pedofilii są tylko homoseksualiści.
"Będzie długo i zawile, ale, cytując klasyczkę, jestem wkurwiony. Za pedofilię w Kościele odpowiedzialni są geje. Jeśli ktoś miał co do tego wątpliwości, prawdopodobnie wkrótce zostaną rozwiane. Zadba o to na przykład pani Elżbieta Lachman, członkini Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. W artykule na stronie radiopoznan.fm czytamy:
- Około trzydzieści procent wszystkich przestępstw na tle seksualnym jest, niestety, z powodu działań osób ze środowiska LGBTQ, które to stanowią w Polsce raptem około półtora procenta społeczeństwa, więc skala ofiar jest nieporównywalnie większa, natomiast medialnie próbuje się te proporcje odwrócić – mówi. Elżbieta Lachman powołuje się na badania kanadyjskich naukowców z Clarke Institute of Psychiatry w Toronto.
Na pozór wszystko się zgadza. Są badania, są procenty. Zatroskany dziennikarz dzwoni do mnie i pyta: czy to prawda?! A mi to pytanie skraca życie o dobre pięć lat.
Po pierwsze: nie wiemy, na jakie dokładnie badania powołuje się pani Elżbieta. Nazwa uczelni brzmi ładnie, ale bez konkretów ciężko odnieść się do czegokolwiek. Google podaje kilka przykładów badań, głównie z lat osiemdziesiątych i wcześniejszych. Są to czasy, w których seksuolodzy nadal rozpatrywali homoseksualność w kategoriach zaburzenia. Trudno więc wyciągać wnioski z badań z tego okresu, jeśli chce się być traktowanym poważnie. Popularne jest również nazwisko Kurta Freunda, który pracował w Toronto i istotnie badał zjawiska homoseksualności i pedofilii. Zmarły w 1996 seksuolog aktywnie działał na rzecz dekryminalizacji homoseksualności oraz zakazu terapii konwersyjnej próbującej "leczyć" gejów i lesbijki.
Po drugie: pani Elżbieta wyraża się nieprecyzyjnie i myli pojęcia. Jeśli w badanej grupie 30% pedofili wybierało ofiary tej samej płci, to nie jest równoznaczne z tym, że 30% wszystkich pedofili to osoby homoseksualne. Można to wyjaśnić chociażby tym, że nie zawsze preferowana płeć ofiar równa się preferowanej płci dorosłych osób, z którymi pedofil wchodzi w kontakty seksualne. Można oczywiście wyjaśnić to również prościej - homoseksualność i pedofilia to dwa zupełnie odrębne zjawiska z których pierwsze jest orientacją a drugie zaburzeniem. Ale to już szczegóły, na które nie zwraca się uwagi, kiedy desperacko chce się udowodnić jakąś tezę.
Po trzecie: pani Elżbieta dokonuje spektakularnego gwałtu na logice. W swojej głowie wykonała tajemnicze równanie, zgodnie z którym 1,5% pomnożone przez 30% daje nam olbrzymią skalę czynów pedofilskich wśród społeczności LGBT+. No do jasnej cholery, jak?! Nawet jeśli badamy grupę pedofili i wychodzi nam, że 30% z nich do osoby homoseksualne, to jakim cudem na tej podstawie można wyciągać wnioski na temat skłonności osób LGBT+ do czynów pedofilskich? Czy według tej kobiety 30% z tego 1,5% to pedofile? Czy pani Elżbieta otrzymała podstawową edukację z zakresu matematyki? Śmiem wątpić. Nie chciałbym również dokładać pani Elżbiecie stresów, ale osoby homoseksualne stanowią aż 5% populacji, nie 1,5%. Problem jest więc zdecydowanie poważniejszy, niż jej się wydaje.
Po czwarte: jeśli przyjmiemy punkt widzenia pani Elżbiety i założymy, że istotnie 30% pedofili to osoby homoseksualne, to oznacza, że 70% z nich to osoby heteroseksualne. Czy nie jest więc tak, że za pedofilię w kościele jest odpowiedzialne lobby heteroseksualne? Czy nie powinniśmy bić na alarm i chronić nasze dzieci przed heterykami? Czy 70% osób heteroseksualnych ma skłonności pedofilskie? Idąc tokiem rozumowania pani Elżbiety, dokładnie tak jest.
Mógłbym jeszcze wspomnieć o tym, jak bezsensowne jest porównywanie Kościoła, czyli instytucji z określoną hierarchią, strukturą władzy, przywilejami i pozycją, z których w dużej mierze problem pedofilii wynika, do społeczności LGBT+, która takiej struktury i problemów nie ma. Ale ten post jest już i tak za długi.
Zdaję sobie sprawę z tego, że żyjemy w czasach renesansu głupoty. Ale czy naprawdę media muszą bezrefleksyjnie przytaczać bzdury? Pomijam TVP, które specjalizuje się w zapraszaniu do studia ekspertek, które przestały aktualizować swoją wiedzę z zakresu seksuologii mniej więcej na etapie "leczenia" nas elektrowstrząsami. Ale czy mając do czynienia z taką wypowiedzią nie można sprawdzić, zweryfikować, trochę się wysilić? Zadzwonić do jakiegoś seksuologa, spróbować dokopać się do prawdy? Zwłaszcza, że w tym przypadku nie jest ona ukryta zbyt głęboko.
Kochani, wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie będziemy czytali więcej takich bzdur. Im częściej skandale pedofilskie w Kościele będą ujawniane, tym bardziej będzie się próbowało szukać winy gdzie indziej. Nie dajmy się zapędzić w ślepą uliczkę. Fakty są po naszej stronie.
Wszystkim wątpiącym polecam Stanowisko Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego w sprawie rozróżnienia dwóch odrębnych, lecz nagminnie mylonych pojęć: homoseksualizm i pedofilia z dnia 29.06.2017. Z jego pełną treścią można zapoznać się tutaj.
Nawet wśród poważanych osób pojawiły się głosy, że "główną żyłą pedofilii" w Kościele jest "tolerancja dla homoseksualistów wśród kleru". Jaki jest związek między homoseksualizmem a pedofilią? Portal Deon.pl zapytał specjalistów:
- Te dwie rzeczy, orientacja seksualna (homoseksualizm) i zaburzenie preferencji seksualnej (pedofilia) nie mają ze sobą nic wspólnego - mówi Ewa Kusz, psycholog i seksuolog z Centrum Ochrony Dziecka.
- Orientacja seksualna mówi nam, jaka płeć jest dla nas atrakcyjna. Pedofilia zaś to zaburzenie preferencji seksualnej [parafilii], "w której osiągnięcie satysfakcji seksualnej jest uzależnione od pojawienia się specyficznych przedmiotów, rytuałów czy sytuacji" (za: Psychologia Zaburzeń, GWP, 2003, s. 630). Głównym lub wyłącznym obiektem seksualnym pedofila jest dziecko, przed okresem dojrzewania - dodaje Ewa Kusz.
Dlaczego zatem proporcja ofiar molestowania nieletnich jest odwrócona w przypadku kleru (80 proc. ofiar księży to chłopcy, w ogólnych statystykach ok. 2/3 stanowią dziewczynki)? - Jest kilka powodów - wskazuje Ewa Kusz - Po pierwsze chłopcy są bardziej dostępni księżom, którzy często pracują z ministrantami, grupami sportowymi itd. Po drugie wśród kapłanów - sprawców wykorzystania seksualnego - wielu jest niedojrzałych psycho-seksualnie. Oznacza, to że nie są oni zdolni do nawiązania dojrzałych relacji z osobami dorosłymi, w tym kontaktów seksualnych. Boją się własnej seksualności, więc ją wypierają.
- Inna przyczyną jest to, że dla niektórych kapłanów chłopcy są obiektem zastępczym, gdyż mają wdrukowane myślenie, że nie wypada im się spotykać z kobietami - tłumaczy Ewa Kusz.
Homoseksualizm i nasze uprzedzenia
Również w oświadczeniu prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza z 2014 roku, prezesa Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, zalecono, by rozróżnić "homoseksualizm" i "pedofilię".
"Homoseksualność per se nie implikuje żadnej szczególnej predyspozycji do zakazanego prawem seksualnego wykorzystywania dzieci" - zaznaczył prof. Lew-Starowicz - "Znakomita większość przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci w Polsce jest popełniana przez heteroseksualnych mężczyzn i ma miejsce w rodzinie (tj. wykorzystywanie dziewczynek przez mężczyzn będących członkami ich rodzin - np. przez ojca, ojczyma, dziadka, wuja itd.)".
- Należy powiedzieć jasno, że nie ma żadnych badań potwierdzających tego typu związki. - podkreśla Ewa Kusz - Doszukiwanie się ich to objaw uprzedzeń i braku wiedzy.
Na homofobiczny aspekt przypisywania osobom homoseksualnym skłonności do seksualnego wykorzystania dzieci wskazuje również prof. Lew-Starowicz: "stanowi to nieuprawnione nadużycie, a rozpowszechnianie skojarzenia miedzy homoseksualnością a pedofilią jest domeną ludzi nieświadomych i niekompetentnych, bądź też uprzedzonych do ludzi homoseksualnych i sprzeciwiających się prawom obywatelskim tych osób" - napisał w oświadczeniu prezes PTS.
Tweet
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz