poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Polka mieszkająca w Szwecji: tu wszystko działa i nikogo nie dziwi, że dziecko ma dwie mamy


Czy faktycznie szwedzcy ojcowie na równi z matkami opiekują się dziećmi?

- Tak, to prawda. Przypuszczam, że każdy szwedzki tata wie, jak dziecku zmienić pieluchę, jak je nakarmić etc. Ojcowie mają tu tzw. pappaledighet, czyli urlop tacierzyński, który trwa 4-6 miesięcy.

- Dzieci mają tu dużą wolność, zachęca się je do samodzielnego podejmowania decyzji i to od małego. Nasz 4-letni Alex mówi: "to ja decyduję". Nie zmusza się dzieci do jedzenia, noszenia czapek etc. Jeśli dziecko nie chce jeść lub założyć czapki, to tego nie robi. Szwedzcy rodzice wydają się być spokojniejsi niż polscy. Kiedyś byliśmy w sklepie. Był tam ojciec z małym chłopcem, który potwornie krzyczał, płakał, kopał - jednym słowem histeria. Ojciec w ogóle nie reagował, ze stoickim spokojem robił zakupy.

Tutaj dzieci są od małego przyzwyczajone, że w przedszkolu są koleżanki i koledzy np. z Peru, Iranu czy Indonezji. Nikogo też nie dziwi, że dziecko ma dwie mamy. Dzieci szwedzkie są bardzo samodzielne. Same się ubierają, w przedszkolu same nakrywają do stołu, uczy się też je, aby pomagać innym - całość na gazeta.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz