piątek, 24 stycznia 2025

Mariann Edgar Budde wzywa do miłosierdzia i współczucia w obliczu polityki Trumpa

Episkopalna Biskupka Waszyngtonu, Mariann Edgar Budde, wystąpiła w środowy wieczór w programie The Rachel Maddow Show na kanale MSNBC, aby podzielić się refleksjami na temat swojego kazania wygłoszonego podczas wtorkowego Narodowego Nabożeństwa Modlitewnego. W katedrze narodowej w Waszyngtonie Budde skierowała bezpośredni apel do prezydenta Donalda Trumpa, wzywając go do okazania współczucia i miłosierdzia. Jej słowa spotkały się zarówno z pochwałami, jak i ostrą krytyką.

W swoim kazaniu Budde poruszyła kwestię strachu i niepewności odczuwanej przez marginalizowane społeczności, w tym imigrantów i osoby LGBTQ+, w obliczu polityki administracji Trumpa. Jej wypowiedź miała miejsce zaledwie kilka godzin po tym, jak Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze eliminujące federalne uznanie tożsamości osób transpłciowych i niebinarnych, co pozbawiło ich ochrony prawnej.

„Miliony ludzi pokładają w tobie swoje zaufanie. Jak powiedziałeś wczoraj narodowi, odczuwasz opatrznościową rękę miłującego Boga. W imię naszego Boga proszę cię o miłosierdzie dla ludzi w naszym kraju, którzy teraz odczuwają strach” – powiedziała Budde, zwracając się do Trumpa siedzącego w pierwszym rzędzie.

Podczas rozmowy z Rachel Maddow, Budde wyjaśniła, co skłoniło ją do tak bezpośredniego apelu w kazaniu. „Kiedy przygotowywałam się do jego zakończenia, myśląc o filarach jedności, uświadomiłam sobie, że brakuje mi jednego – miłosierdzia. Aby okazać miłosierdzie i współczucie” – powiedziała.

Budde wyjaśniła również, że chciała, aby jej słowa były zarówno szanujące, jak i dosadne. „Chciałam uznać przed prezydentem, że objął najwyższy urząd w kraju, że miliony ludzi powierzyły mu tę władzę. I chciałam wystosować… apel, prośbę, by poszerzył swoje spojrzenie na ludzi, którzy teraz czują się przestraszeni i są zagrożeni utratą wszystkiego” – dodała.

Rachel Maddow określiła kazanie Budde jako „ilustrowaną definicję tego, co znaczy mówić prawdę do władzy”.

Kazanie Budde było szeroko komentowane i powtarzane w mediach. Trump odniósł się do niego na swojej platformie Truth Social, nazywając Budde „rzekomą biskupką” i określając jej kazanie jako „pełne złośliwości”. Oskarżył ją o upolitycznienie nabożeństwa i zażądał przeprosin.

Krytyka nie ograniczyła się jednak tylko do słów Trumpa. Budde ujawniła, że otrzymała życzenia śmierci od niektórych jego zwolenników. „Miałam ludzi, którzy życzyli mi śmierci” – powiedziała w wywiadzie. „Nie jestem pewna, czy grozili mnie zabiciem, ale wydawali się zadowoleni z perspektywy, że spotkam swoje wieczne przeznaczenie szybciej niż później”.

Pomimo wrogich reakcji, Budde wyraziła nadzieję na bardziej szanujący dyskurs.

„Starałam się właściwie zachęcić do innego rodzaju rozmowy – że można się ze mną nie zgadzać… Ale czy jako Amerykanie i współbracia w wierze możemy mówić do siebie z szacunkiem? To samo chciałabym zaoferować” – powiedziała.

Maddow zapytała również Budde o szerszą rolę Kościoła w prowadzeniu społeczeństwa i pomaganiu Amerykanom w zrozumieniu ich moralnych zobowiązań.

„Jesteśmy powołani, by wziąć nauki naszej wiary – by witać obcych, kochać tak, jak zostaliśmy ukochani – i żyć nimi w realnym życiu, w realnych społecznościach” – odpowiedziała Budde.

Biskupka podkreśliła, że ton jej kazania był odpowiedzią na „szczególnie trudny moment”, z jakim mierzą się imigranci i inne grupy narażone na dyskryminację w USA.

Rachel Maddow nazwała kazanie Budde momentem „moralnej klarowności”, który trafił do serc Amerykanów tęskniących za przywództwem opartym na współczuciu i pokorze.

Dla Budde znaczenie jej kazania wykraczało poza chwilowy efekt – było to wezwanie do refleksji nad kierunkiem, w jakim zmierza kraj. „Myślę, że może dlatego miało to taki efekt, ponieważ od pewnego czasu nie było publicznej narracji poza tą, którą opisuje prezydent” – powiedziała.

Budde określiła swoje kazanie jako coś, co „wypełniło przestrzeń, która od dawna była pusta”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz