"Jem spokojnie frytki, rozmawiam przez telefon (po angielsku).
Wchodzi 20 uroczych, acz wkurzających przedszkolaków z pięcioma bardzo głośnymi "nauczycielkami".
dziecko 1: tu jest uchodźca! (pokazując na mnie bezczelnie palcem)
dziecko 2: coo?! nie jem koło uchodźców!
dziecko 3: psze pani,boję się...
Dwie dziewczynki już płaczą, a panie "nauczycielki" zaczynają błyskawiczną naradę. W końcu zbliża się do mnie przerażona, wydelegowana pani i łamanym angielskim stara się wytłumaczyć, że Polacy nie lubią obcokrajowców (tym bardziej uchodźców) i że dzieci się mnie boją i pyta... czy mógłbym już wyjść.
Osłupiały ja: Obawiam się, że nie wszyscy mają takie podejście...
wydelegowana pani: Ale pan ładnie mówi po polsku już, pewnie ma pan rodzinę tutaj... dzieci, nie ma się czego bać, pan jest tu tylko w odwiedziny i niczego wam nie zrobi...
Usiadłem oniemiały ludzką głupotą i ignorancją i dokończyłem frytki, zjadany wzrokiem przez dzieci do ostatniego kęsa."
Wygląda na to, że wyrasta kolejne pokolenie przekonane, że świat składa się z białych ludzi, a jeśli ktoś wygląda inaczej, należy się go bać. Czy możemy się dziwić dzieciom, skoro dorośli zachowują się w tak skandaliczny sposób?
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz