poniedziałek, 14 września 2009

Prekiel: Polska homofobia




Czy po dojściu do władzy przez ekipę Donalda Tuska skończyła się w Polsce homofobia? Choć nikt tego nie oczekiwał od "światłych liberałów", to homofobiczna mowa nienawiści ma się całkiem dobrze, jak za starych dobrych czasów. Homofobiczne teksty typu "pedał", "ciota", "cwel" stały się w potocznej mowie słowami tak oczywistymi, że na co dzień nie zwraca się na nie większej uwagi (choć ostatnio poseł Michał Kamiński, myśląc, iż na Zachodzie jego określenia typu "pedały" odniosą sukces, bardzo się przeliczył). Jak politycy największej partii w Polsce widzą sprawę homofobii? Julia Pitera: "W swojej pracy poselskiej nie spotkałam się z żadną informacją o przejawach homofobii w Polsce. Myślę, że bardzo często zajmujemy się wydumanymi problemami, które tak naprawdę są przez pewne środowiska na siłę upubliczniane i rozdmuchiwane". Nie warto przytaczać tu cytatów z polityków PiS z ich napastliwymi komentarzami, niech pogrążą się sami. Nasilenie tych "rozdmuchiwanych i nie mających miejsca zdarzeń" przedstawia najnowszy "Raport o homofobicznej mowie nienawiści w Polsce", który ukazał się nakładem Kampanii Przeciw Homofobii.

Przemoc

Największym problemem polskiej tolerancji pozostaje przemoc, zarówno ta psychiczna, jak i fizyczna, która ciągle nie słabnie, przeciwnie, można zauważyć nasilenie się tych tendencji. Zrzucanie winy za wszystkie grzechy tego świata na innych stało się bardzo wygodne. Kiedyś byli to Żydzi bądź masoni (plus komuna, rzecz jasna), czyli tzw. spisek żydowsko-masoński. Dziś na widelec trafiła mniejszość homoseksualna, która również pada ofiara agresji.

Nasilenie tych zjawisk nad wyraz widoczne jest podczas Marszów Tolerancji, kiedy to padają odrażające hasła typu "Nie bolą Was dupy?" czy "Zrobimy z Wami co Hitler zrobił z Żydami!". Ale kiedy wszystko się kończy, ludzie zostają z tymi problemami, i muszą radzić sobie z nimi na co dzień w swoim środowisku - a to nie wygląda różowo.

Raport za lata 2005/06 pokazuje najdobitniej jak ogromna jest to skala problemu: aż 17,6 proc. osób objętych badaniem stwierdziło, że - w związku z tym, iż wiedziano o ich homoseksualności lub biseksualności albo przypuszczano, że są homoseksualne lub biseksualne - doświadczyło przemocy fizycznej (w tym 13,6 proc. mężczyzn oraz 20,2 proc. kobiet); idąc dalej - 39,5 proc. spośród tych osób doświadczyło przemocy fizycznej jeden raz, 18,6 proc. dwukrotnie, a aż 41,9 proc. trzykrotnie bądź więcej. Jaka forma przemocy była najbardziej popularna? Otóż respondenci odpowiadali, że: potrącanie, uderzanie, szarpanie lub kopanie (67,6 proc.), pobicie (24,4 proc.), atak z bronią (1,7 proc.), dotykanie wbrew woli (32,4 proc.), przemoc seksualna (4 proc.) oraz inne formy naruszenia nietykalności cielesnej (8,5 proc.). Co zaskakujące przemoc spotykała ich w miejscach publicznych, na ulicy, na drodze, w parku (56,8 proc.), w sklepie, klubie bądź środkach komunikacji miejskiej (28,4 proc.), w szkole (24,4 proc.), zaś już w prywatnych miejscach takich jak własny dom - 15,9 proc.. Warto podkreślić, że aż 85,1 proc. ankieterów nie zgłaszało o tym ani policji ani w prokuraturze, gdyż - jak przekonywali - nie mieli przekonania o skuteczności działania, obawiali się złośliwych docinków ze strony funkcjonariuszy policji, bali się tez zemsty sprawców.

Badania przeprowadzone przez CBOS mówią, iż obraźliwe określenia odnoszące się do orientacji homoseksualnej, okazały się najbardziej uwłaczające Polakom.

Podczas Marszu Tolerancji 18 kwietnia można było przeczytać hasła typu "homoseksualne barbarzyństwo" lub plakaty z dziewczyną, która podczas manifestacji z 2006 r., przemawiając do tłumu z płyty Grobu Nieznanego Żołnierza mówiła: "Pedalski pomiot bezcześci buciorami pamięć po polskich bohaterach". A na stronach internetowych organizacji faszystowskiej Blood&Honour wzywa do likwidacji wrogów rasy i moralności.

Wspomniane Marsze tolerancji stały się miejscami gdzie agresja jest najbardziej widoczna, i tak 26 kwietnia działacze NOP oraz MW w Krakowie krzyczeli do uczestników marszu "Pajace", "Zboczeńcy!", "Rynek krakowski nie będzie nigdy gejowski!" - obrzucając uczestników jajkami. W Poznaniu 16 listopada, podczas Marszu Równości, zostało pobitych kilka osób - członków Federacji Młodych Socjaldemokratów, którzy wracali z marszu.

Sytuacja w mediach

Kiedy skończyła się era "budowniczych IV RP" sytuacja w mediach również nie uległa zmianie. Wcześniej to panowie tacy jak Mirosław Orzechowski (który chciał zabronić osobom homoseksualnym pracy w szkole), Wojciech Wierzejski (ten z kolei nazywał homoseksualistów pederastami - brzydził się podawać im ręki) lub poseł Marek Kawa (który zażądał interwencji policji po tym, jak na basenie miejskim w Opolu wyśledził gejów) czy też słynna Ewa Sowińska - była Rzecznik Praw Dziecka - tropiąca domniemanego geja wśród postaci popularnego programu dla dzieci "Teletubisie". Oni to wówczas bowiem sprawowali "rząd dusz". A bracia Kaczyńscy dbali o to, by Marsze Tolerancji bądź dyskusje na ten temat w ogóle się nie odbywały, w ramach "obrony dzieci przed zgorszeniem".

Według raportu "Gazeta Wyborcza" została uznana jako tytuł najbardziej przyjazny osobom homoseksualnym i jedyny, który przejawia świadomość, że osoby nieheteroseksualne również mogą być jej czytelnikami. Jeżeli chodzi o dane są one następujące: w 2008 roku "Gazeta Wyborcza" opublikowała 226 publikacji, "Dziennik" 76 tekstów, "Rzeczpospolita" 63, "Nasz Dziennik" 41. "Gazeta Wyborcza" surowo ocenia homofobiczną mowę nienawiści. "Warto rozmawiać, 28 lutego TVP 2, godz. 22:30. Bzdury powtarzane powielokroć z czasem zwyczajnie nudzą. W programie Pospieszalskiego zabrzmiały ożywczo, jakbyśmy usłyszeli je po raz pierwszy. Niby to dyżurni goście przywoływali te same kosmiczne statystyki o tym, że homoseksualiści odpowiedzialni są za 1/3 aktów pedofilskich i że tylko 1 proc. gejów żyje w stałym związku" - pisała publicystka "Gazety Wyborczej" Katarzyna Wiśniewska.

"Gazeta Wyborcza" - według autorów raportu - nie bała się pisać surowo o polskim społeczeństwie, kiedy to według sondaży 40 proc. Polaków zabroniłoby gejom i lesbijkom seksu we własnym domu.

Na specjalne uznanie ze strony autorów "Gazeta Wyborcza" zasłużyła sobie podczas warszawskiej Parady Równości, kiedy to redakcja włączyła się w działanie inicjatywy "Odkrywamy się" - która polegała na publikowaniu wypowiedzi osób, które dokonały publicznego coming outu, co znalazło duży oddźwięk w społeczeństwie.

"Dziennik" jest drugim dużym tytułem prasowym, gdzie poruszane są sprawy osób homoseksualnych. "Homoseksualizm na łamach tej gazety pojawia się jakby przez przypadek. Jedyne stałe rubryki, gdzie tematy gejów i lesbijek są podejmowane regularnie, to kpiarskie felietony Roberta Mazurka, z punktu widzenia osoby homoseksualnej czasem przekraczające granice dobrego smaku". Trudno o lepsze podsumowanie. Końcowa część raportu dotycząca "Dziennika" mówi iż na jego łamach nie goszczą treści jawnie nienawistne wobec osób LGBT, choć pojawiają się komentarze osób publicznych pełne uprzedzeń.

Największą zmianę możemy zaobserwować na łamach dziennika "Rzeczpospolita", który zdecydowanie skręcił w prawo, przybliżając się do Rydzykowego "Naszego Dziennika". W gazecie tej możemy znaleźć najwięcej przejawów homofobii i nietolerancji. Ekspertem "Rz" w dziedzinie homoseksualistów stał się Jan Pospieszalski. "Nie można być czynnym homoseksualistą i chrześcijaninem. Mówi o tym i Biblia i Katechizm Kościoła katolickiego. Prawdziwy chrześcijanin, który odkrywa w sobie słabość homoseksualną, powinien zdobyć się na wysiłek walki z nim" - stwierdza. Katolicki publicysta przytacza Katechizm Kościoła katolickiego, ale nie czyta go do końca. Mówi on jasno: "Powinno się je traktować (osoby homoseksualne) z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te wezwane są do wypełnienia woli Bożej w swoim życiu i – jeżeli są chrześcijanami - do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji". Widać więc jak manipuluje on odbiorcami.

Z kolei "Nasz Dziennik" wypada - co nie dziwi - najgorzej. Jawi się on jako tropiący wszelkie spiski homoseksualistów, kontynuuje on swoistą krucjatę przeciw środowiskom LGBT. W raporcie - jako tytuł najbardziej homofobiczny - zajmuje on stosunkowo najmniej miejsca.

W publikacji możemy również przekonać się jaka sytuacja jest w polskich tygodnikach - "Polityce" oraz "Gościu Niedzielnym" - dwóch najbardziej poczytnych w Polsce.

Ofiarą homofobii stał się słynny dziennikarz Tomasz Lis, który w dniu swojego programu "Tomasz Lis na żywo" zaprosił najpiękniejszą parę" "Róży Gali" - Marcina Szczygielskiego oraz Tomasza Raczka, narażając się tym samym na kontrolę ze strony władz TVP. Zarząd TVP zweryfikuje plany transmisji komercyjnych widowisk na 2009 r. Dotyczy m.in. "Róży Gali" oraz programu "Tomasz Lis na żywo" - powiedział Sławomir Siwek, członek zarządu TVP.

Idiotyczne akcje

W rozdziale pt. "Hate speech po polsku" dr Sergiusz Kowalski próbuje przedstawić jak zmienił się klimat polityczno-społeczny dla mniejszości LGBT "po przejściu prawicy radykalnej do opozycji i objęciu rządów przez prawice cywilizowaną".

Rządy tej cywilizowanej prawicy - na która tak licznie oddali swoje głosy członkowie mniejszości homoseksualnej, obawiając się radykałów, zaczęły się od zaskakującej deklaracji ówczesnej rzeczniczki rządu Agnieszki Liszki, która stwierdziła, iż rada ministrów nie będzie zajmować się prawami gejów i lesbijek. PO nie ma takiego zamiaru (szkoda, że te słowa nie padły w kampanii wyborczej). PO jawiąca się jako partia liberalna, zdecydowanie potwierdziła swój konserwatywny światopogląd, podczas gdy wszystkie partie liberalne na zachodzie Europy opowiadają się za świeckim państwem i są naturalnymi sojusznikami mniejszości seksualnych.

Zebrane informacje dotyczące homofobii w mediach to tylko część tego, co możemy na co dzień zaobserwować.

Znajdziemy w nim min. protest NSZZ "Solidarność" po tym jak rektor KUL zatwierdził nowy regulamin zakazujący dyskryminacji pracowników ze względu na ich orientację. Alina Rynio- szefowa związku - nazywa orientację homoseksualną nauczycieli dewiacją i zboczeniem mogącym zakłócić funkcjonowanie katolickiej uczelni.

Krytycznie do polskiej homofobii odniósł się raport KE. Czytamy w nim, iż z agresją fizyczną i psychiczną lub po prostu z niechęcią do osób homoseksualnych, spotkało siê aż 80 proc. uczniów i nauczycieli. Zdaniem KE polscy uczniowie reprezentują najniższy poziom wiedzy na temat homoseksualności.

Polska to kraj, który pod rządami fanatyków i homofobów stała się pośmiewiskiem w Europie i na całym świecie. Tak było ze wspomnianą już Ewą Sowińską. Jednak po dojściu do władzy przez PO, akcje typu "Słoń-pedał" (chodzi o słynną akcję radnego z PiS, który miał pretensje, iż słoń z poznańskiego zoo kocha inne samce).

Nietypową akcją zasłynęli studenci z UMK w Toruniu, organizując ogólnopolską akcję Wampiriada, głosili oni, że homoseksualizm to przeciwwskazanie do oddawania krwi, jak narkomania i AIDS. Okazało się jednak, że "lekarz nie ma prawa zdyskwalifikować kandydata na dawcę do oddania krwi z powodu jego orientacji seksualnej". Tak przynajmniej oświadczyła dyrektor Narodowego Centrum Krwi Agnieszka Beniuk-Patoła, odnosząc się do pytania dla kandydatów na krwiodawców, których pytano o ich orientację seksualną. Potwierdziła to Beata Zawada z Krajowego Centrum ds. AIDS mówiąc: "dla wirusa nie ma żadnego znaczenia czy ktoś jest homoseksualny".



Najbardziej bodaj "pomysłową" akcję wymyślili użytkownicy internetowego forum pisma "Fronda", którzy zorganizowali protest konsumencki pod hasłem "Jestem katolikiem, nie kupuję w IKEA". Chcieli oni w taki o to sposób zamanifestować sprzeciw wobec zdjęcia pary mężczyzn zamieszczonych w zimowym katalogu firmy.

Raport prezentuje również inne homofobiczne zachowania, takie jak walki gejów i lesbijek o własne dzieci czy nietolerancja na wyższych uczelniach, gdzie homoseksualizm jest ciągle tematem tabu.

Po lekturze tego raportu widać, że homofobiczna mowa nienawiści ma się nadal całkiem dobrze. Nie można się temu dziwić, zważywszy, iż w "cywilizowanej prawicy" - nie brakuje takich ludzi jak Stefan Niesiołowski, słynący z ciętego języka oraz w "prawicy radykalnej", pod rządami której homofobia była na porządku dziennym.

Raport przedstawia również projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks karny wraz z opinią prof. Eleonory Zielińskiej z UW.

Czy więc sytuacja gejów i lesbijek zmieniała się na lepsze podczas rządów "liberalnej" PO?. "Skończyła się brutalna nagonka powrócił dawny klimat cichej nietolerancji" - mówi współautor raportu dr Sergiusz Kowalski. Co wydawać się może zaskakujące, autor ten dostrzega pozytywną rolę obecnego rządu, gdyż koalicja PO-PSL "zmieniła zasadniczo okoliczności w jakich żyją i działają osoby LGBT i ich organizacje".

Pytanie tylko, czy to wystarczy, by wszystkim żyło się lepiej?
lewica.pl/Przemysław Prekiel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz