czwartek, 11 czerwca 2009

Wojtek Szot: Hiacynt dla Palikota

Nagroda Hiacynta przyznawana przez Fundację Równości ma dość krótką tradycję, ale była to tradycja chlubna i godna uznania. Tym razem do nagrody w kategorii Polityka wybrano kandydata, o którym nigdy bym nie pomyślał w kontekście takiej nagrody. Jak można przeczytać w komunikacie Fundacji: Nagroda "Hiacynt" przyznawana jest za zasługi dla rzecz tolerancji, równouprawnienia i walki z dyskryminacją. Podobnie jak w minionych latach postanowiliśmy wyróżnić osoby i instytucje, które swoją pracą i działaniami (często kontrowersyjnymi, na przekór modom i tendencjom politycznym) prowokują dyskusję, zmieniają nastawienie do osób LGBT, przyczyniają się w końcu do szerzenia tolerancji.

Podkreśliłem dla jasności dwa fragmenty, a o kogo chodzi (i do kogo nawiązuje nawias w komunikacie)? O Janusza Palikota, który dostanie Hiacynta za odwagę stawiania pytań i zmuszania do dyskusji na temat inności. Amen.

Tak więc dla odświeżenia pamięci, bo widać komuś się pomroczność jasna uruchomiła, kilka faktów. Janusz Palikot był większościowym (62 procent) udziałowcem firmy Ozon Media, która wydawała tygodnik "Ozon". Wydawano go w latach 2005-2006, a dla gejów i lesbijek nie było to medium przyjazne. Przykłady:

W lipcu 2005 roku naczelnym "Ozonu" został Grzegorz Górny, naczelny "frondowiec" Rzeczpospolitej, o jego poglądach w sprawach LGBTQ lepiej nie wspominać na homiczym portalu.

(Nie)sławna Eliza Michalik opublikowała tam tekst "Homoofensywa", w którym pisała m.in.: Tęczowi aktywiści poczynają sobie wyjątkowo bezczelnie, bo w Polsce mamy świetnie zorganizowane, prężnie działające i zasobne lobby homoseksualne. Lesbijki i geje zaś, wbrew temu, co twierdzą tęczowi działacze, nie są wcale dyskryminowani. Organizacje broniące praw homoseksualistów, dysponujące własną prasą i portalami internetowymi, wyrastają jak grzyby po deszczu. Jest ich co najmniej tyle, ile organizacji broniących praw niepełnosprawnych, samotnych matek i bezdomnych, a z pewnością więcej niż organizacji broniących praw ojców pokrzywdzonych przez sfeminizowane sądy rodzinne.

Nr 4/2006 w "Ozonie" został zilustrowany nie(sławną) okładką z tekstem "Zakaz pedałowania", ten "neonaziolski" jak go określiła Kazimiera Szczuka symbol miał promować raczej Ozon niż walkę z homofobią. Bartłomiej Lis na InnejStronie tak pisał o tej okładce:

chłopak i dziewczyna (...) z radością trzymający w ręku prymitywny emblemat, wykorzystywany przez "Młodzież Wszechpolską" i innej maści ogarniętych obsesją na punkcie homoseksualizmu ludzi. W domyśle oczywiście sportretowana para to zalążek, zdrowej, normalnej, naturalnie powołanej do funkcjonowania, polskiej, religijnej rodziny.

Lekturę tego numeru proponowała nauczycielom ulotka Przemilczane problemy homoseksualizmu wydana przez im. Ks. Piotra Skargi,w której opisywała m.in. tarzanie się w kale przez homiki.

W lipcu 2006 Terlikowski w "Ozonie" rozmawiał z Donaldem Tuskiem, chcecie fragmencik? A proszę bardzo:

Lobbyści gejowscy sugerują, że chcą oni tylko najbardziej podstawowych praw związków heteroseksualnych, których odmawianie jest dyskryminacją. Chcą po sobie dziedziczyć...
- Ależ nie ma takiego problemu. Homoseksualiści mogą po sobie dziedziczyć. A przywoływanie tego postulatu w niemal każdej rozmowie pokazuje strategię niektórych grup gejowskich. Część z tych środowisk, szukając błahych lub pozornych haczyków prawnych, zmierza stopniowo w kierunku zrównania sytuacji prawnej związków homoseksualnych i małżeństw. Aby w końcu uznać, że związek dwóch panów jest dokładnie tym samym co związek kobiety i mężczyzny, a być może nawet czymś lepszym czy szlachetniejszym. A przecież związek mężczyzny z mężczyzną nie jest i nie może być normą.

W "Ozonie" również, w wywiadzie z (nie)sławnym Terlikowskim swoje zdanie nt. związków homiczych wyraził też Lepper - wyraźnie z resztą podburzany przez redaktora T.

Takie rzeczy w swoim piśmie utrzymywał Palikot. Ale to nie koniec. Słynne pytanie, za które Fundacja Równości (czyli Tomasz Bączkowski, bo nie ukrywajmy kto tu jest pomysłodawcą) chce go nagrodzić brzmiało w wersji blogowej:

Czy Jarosław jest Jarosławą? Czy Jarosław Kaczyński jest kobietą (...)? Czy Jarosław uprawia seks?

To ja się zapytam, czy przez to, że Tomasz Bączkowski jest gejem można go nazywać Tomaszką? Czy to licuje z powagą urzędu/funkcji? Cokolwiek bym nie myślał o Kaczyńskim to takie pytanie uważam za co najmniej stereotypowe, prześmiewcze i - homofobiczne. Bo przecież Jarosław nawet będąc gejem nadal będzie Jarosławem. Mylenie transwestytyzmu z homoseksualizmem nie przystoi laureatowi Hiacynta.

Marcin Teodorczyk na portalu Homiki.pl napisał w styczniu 2009:

Janusz Palikot, choć publicznie paradował w koszulce z nadrukiem "jestem gejem" i napisał na blogu, że nie miałby nic przeciwko homoseksualizmowi Kaczyńskiego, wydaje się marnym homiczym sprzymierzeńcem. Stosując pozornie niehomofobiczne taktyki, z premedytacją żongluje stereotypami i skupia się własnych celach.

Dodajmy, co nie uszło uwadze redaktora Teodorczyka, że dla Palikota homoseksualizm miał być czymś dyskredytującym Kaczyńskiego, co sprawia, że wypowiedzi te odnoszą się do sfery zabobonności i prymitywizmu polskiej opinii publicznej, a nie - jak można powierzchownie pomyśleć - do zwalczania stereotypów. Janusz Palikot grał gejowską kartą kilka razy, jak się okazało ktoś dał się złapać. Jest to wybór skandaliczny, niszczący całą - szczytną - ideę nagród. Z resztą, jeśli o takiej nagrodzie decyduje jeden człowiek, czy fundacja pojawiająca się od wielkiego dzwonu (Parady), to nie są to nagrody "środowiska", a Fundacji Równości. I ja nie chcę mieć z takimi nagrodami nic wspólnego. Szkoda, że Maria Janion pokaże się w takim towarzystwie na uroczystej gali. Choć Palikot wydał w słowo/obraz terytoria jej książki... nie dajmy się nabrać...
żródło: http://www.innastrona.pl/magazyn/bequeer/blog-abiekt-hiacynt-palikot.phtml

Tusk o LGBT: "Część z tych środowisk, szukając błahych lub pozornych haczyków prawnych, zmierza stopniowo w kierunku zrównania sytuacji prawnej związków homoseksualnych i małżeństw. Aby w końcu uznać, że związek dwóch panów jest dokładnie tym samym co związek kobiety i mężczyzny, a być może nawet czymś lepszym czy szlachetniejszym. A przecież związek mężczyzny z mężczyzną nie jest i nie może być normą."
Głosującym na PO gratuluję :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz