Łk 11, 15-26
Przez wiele lat biali uważali ludzi o odmiennym kolorze skóry za zwierzęta, przez wieki mężczyźni uznawali kobiety za bezrozumne sprzęty domowe (proceder trwa gdzieniegdzie do dzisiaj), które można jedynie pokazać kolegom ku ich zazdrości, a w domu „włączyć” im program obejmujący łącznie lub nie: gotowanie, pranie, prasowanie, rodzenie potomków (najlepiej płci męskiej) i dogadzanie panu i władcy, przez lata trwały wojny religijne (bynajmniej wcale nie tylko chrześcijańskie), doprowadzając do mordów i sadyzmów w imię jedynego boga o dowolnym imieniu. Zawsze znajdowała się statystyczna większość, działająca w imię większościowej „racji”, która stawała się już nie tylko „kamieniem w bucie” mniejszości, ale i często dręczycielami i katami.
Ostatnia sprawa z nauczycielką z Wiązownicy wykazała, jak wiele można znowu pokombinować w sprawie tolerancji. I jak można manipulując wysnuć relatywne wnioski, z których wynika, że każdy może mieć swoje zdanie, nawet ktoś z brakami edukacyjnymi i problemami z akceptacją wyborów innych. Oczywiście w imię wolności słowa i własnych poglądów.
Nie bawmy się tu w opowiadanie bzdur o poprawności czy niepoprawności politycznej, bo albo się szanuje cudzą odmienność, w tym przypadku homoseksualizm, który dotyczy tylko i wyłącznie strefy seksualnej i niczego więcej, chociaż niektórym obrońcom tzw. moralności większości rozbudowuje się aż do granic ogólnego światopoglądu, albo nie. I porównywanie tego z patologią jaką jest narkomania, zagrażająca zdrowiu i życiu, to chyba argument troszeczkę naciągany dedukcyjnie.
Nie uważam, że w szkole powinno uczyć się różnych spojrzeń na homoseksualizm, gdyż nie jest on patologią, taką jak narkomania, alkoholizm czy pedofilia. Należy uczniów uczyć tolerancji i zrozumienia, a nie wciskać im jakieś wydumane teorie o leczeniu czegoś, co chorobą nie jest. Homoseksualizm nie zagraża bowiem życiu tego, kto jest homoseksualny, nie zagraża również innym (tak, tak, wyobraźnia niektórych w tej kwestii jest wręcz porażająca – skąd u nich to ciągłe mniemanie o swojej nad wyraz pociągającej aparycji i gracji, która rzekomo miałaby zmieniać w zwierzę w rui kogokolwiek – z całym szacunkiem geje i lesbijki też są ludźmi i doskonale potrafią panować nad swoją chucią – podobnie jak ludzie hetero). I wbrew propagandzie co poniektórych – nie jest ani zaraźliwy, ani nie da się go wyuczyć. Nieprawdą też jest, jakoby aż 90% ludzkości było heteroseksualistami. Proponuję zapoznać się ze skalą Kinseya, a mrzonki o prostym, czarno-białym podziale runą jak domek z kart.
W szkole powinno się młodych ludzi uczyć myślenia i tolerancji, otwartości na odmienność, która nikogo nie krzywdzi. To jest zdrowe i normalne. A nie wprowadzania zamieszania poznawczego, relatywizmu dopuszczającego wątpliwości co do normalności ludzi homoseksualnych. Tutaj nie ma miejsca na zabawę w pseudologikę i psudonaukowe dywagacje, bo tu chodzi o życie ludzkie. O prawo do godnej, pozbawionej lęku przed dyskryminacją i przemocą egzystencji. O prawo do bycia sobą.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz