wtorek, 26 listopada 2024

Być osobą inną i niepełnosprawną - modeling pomógł chłopakowi Dysplazje ektodermalną akceptowany

Brooks Ginnan z Nowego Jorku urodził się z dysplazją ektodermalną, rzadkim zaburzeniem genetycznym.



Trzeba też przypomnieć w Polsce takie osoby żyją, a nawet w naszym środowisku. Tylko wielu ma problemy jeden chłopak popełnił samobójstwo w roku 04 lutego 2008 roku, miał na imię Michał Piróg, popełnił samobójstwo z powodu swojej choroby cierpiał na Dysplazje ektodermalną, jego przyjaciele znaleźli go martwego. Przy łóżku leżała sterta opakowań po lekach i niedokończona butelka Sangrii. Prowadził swój blog, tego okresu był popularny nazywał antykaczy.blog.onet.pl.

W pożegnalnym liście Michał nikogo nie oskarżał, za to dwukrotnie wielkimi literami napisał: „WYBACZAM I PROSZĘ O WYBACZENIE”. Powtarzał też, że nie chce katolickiego pogrzebu (rodzina jego nie posłuchała jego ostatniej woli) a na końcu listu pisanego na paragonie z Kauflandu uczynił dopisek: „jestem dumny z bycia gejem”.

Powodów samobójstwa było co najmniej kilka. Od urodzenia zmagał się z uciążliwą chorobą genetyczną o nazwie "dysplazja ektodermalna anhydrotyczna". Czuł, że jego homoseksualizm nie jest akceptowany. Miał problem ze znalezieniem pracy i – chyba rzecz najważniejsza – ze znalezieniem partnera. Większość chłopaków, z którymi się spotykał, nie traktowała go zbyt dobrze – z powodu choroby Michał miał „dziwny” wygląd. Zżerała go tęsknota za ciepłem, dotykiem, seksem i uczuciem.

Michał o sobie pisał: Szary obywatel, student Uniwersytetu Jagiellońskiego, interesujący się przysłowiowym "wszystkim" - szczególnie jednak polityką i światem mediów. Mimo, iż odporny na jakąkolwiek ideologię, z wyboru oraz z doświadczenia własnego i innych - "lewicujący liberał z krwi i kości", daleki od konserwatyzmu, nie podzielający wizji rzeczywistości według skrajnej prawicy, ktoś kto nie da wmówić sobie, iż świat jest czarno-biały. Przeciwnik dalszej degradacji Ojczyzny (...) i tamowania jej rozwoju. Przeciwnik dalszego marnotrawienia przez prawicę obecnej szansy dla Polski na prawdziwy rozwój. Przeciwnik monopolizacji patriotyzmu przez prawicę, wykluczania poza nawias społeczny wszystkich "nie-swoich", "innych" i ciągłego tworzenia teorii spiskowych...

Przed śmiercią, podjął heroiczną próbę zmiany swojego życia. Leczył się u wielu lekarzy, spotykał się z dziesiątkami chłopaków, myślał o operacjach plastycznych, zaczął kupować modne ciuchy. Przez całe życie obchodził się bez tylu rzeczy, nagle chciał wszystkiego. Nie poradził sobie, zabrakło mu cierpliwości i wsparcia ze strony innych. Chyba nikt nie zdawał sobie do końca sprawy z ogromu jego cierpienia. Empatia nie jest dziś w modzie. Jego optymizm i życzliwość względem innych, choć przez lata musiał sobie radzić z problemami, jakich nie udźwignęłoby wielu z nas. Dawali jego przyjaciele sobie za przykład faceta, który idzie do przodu, choć jego życie przypomina piekło. Niestety, tego piekła Michał nie wytrzymał.

Rafał: "Był gejem - miał z tego powodu straszne problemy w domu i na uczelni. Rodzina nie potrafiła się z tym pogodzić, nie akceptowała tego, musiał znosić złośliwości i brutalność ze strony brata. Skarżył się wiele razy na piekło, jakie ma w domu. Na uczelni - Uniwersytecie Jagiellońskim - nie udało mu się oddać pracy magisterskiej, bo promotor co rusz wymyślał jakieś powody, by ją odrzucić. Michał sądził, że to przez jego gejostwo, z którym się nie krył. Brał udział w Marszu Krakowskim, podczas którego, jak mówił, zobaczył Go bardzo bliski współpracownik Jego promotora."

Wysyłał nieprzerwanie podania i CV do różnych firm związanych z mediami - chciał desperacko wyrwać się z domu, rozpocząć własne, samodzielne życie, znaleźć pracę. Niestety nie udawało się. Chodził na rozmowy kwalifikacyjne - ale nic z tego nigdy nie było. Próbował wpychać się na praktyki do różnych miejsc. Miał niekończące się problemy ze zdrowiem - naprawdę często nie mogliśmy wyjść z podziwu, że tak dzielnie wszystko znosi, że tak się trzyma i stara się być taki optymistyczny. A planował wiele rzeczy.

Warpurg - Krzysztof: "Ale już rozmowa z nim zdradzała, że jest źle. Nie chciał narzekać. Wszystko musiałem z niego wyciągać a on i tak zmieniał temat pytając co u mnie. Trudno było go pocieszać, bo wszystko kończył tym swoim uroczym "hehehe". Wiem jak cieszył się, że Sylwestra spędzi w Krakowie, że idzie na rozmowę kwalifikacyjną, że czeka na obronę pracy magisterskiej, że jak Kraków mu nie wypali, to może Warszawa, albo Londyn. A potem kolejne pomysły i plany okazywały się porażkami. Kiedy ktoś popełnia samobójstwo, odpowiedź, że „przerosły go problemy” nie wystarczy. Samobójstwo to wyrzut i oskarżenie pod adresem wszystkich, którzy znali zmarłego. Bo to albo oni zgotowali mu to nie do wytrzymania piekło, albo nie zrobili wszystkiego, co mogli, by mu pomóc, albo byli zbyt obojętni i zajęci własnymi sprawami, żeby dostrzec problemy człowieka żyjącego obok.

Żadna śmierć tak bardzo mnie nie dotknęła, jak odejście Michała. Nawet śmierć mojego ojca. Bo inni umierają zaznawszy w życiu trochę szczęścia i miłości. Michał nawet tego nie miał. Smutne oczy, którymi patrzy z fotografii, jeszcze bardzo długo nie pozwolą mi spokojnie zasnąć

Tomek napisał o Michale: "Ludzi odstręczał od Ciebie nie tylko nietypowy wygląd i szereg dziwnych zachowań wynikających z choroby. Wpijałeś się neurotycznie, wampirycznie, w niemal każdą nowo poznaną osobę. Błagałeś o odrobinę czułości, żebrałeś o uczucie, byłeś gotów posunąć się do gróźb i emocjonalnego szantażu. Nic dziwnego, że każdy przeciętny chłopak szybko urywał z Tobą kontakt: zdrowe społeczeństwo ma zdrowe odruchy. Ale Ty nie byłeś zdrowy, nie umiałeś żyć wśród nas. Wytykaliśmy Ci często niezdrowe przywiązywanie się do każdej nowej znajomości, brak wyczucia towarzyskiego, brak taktu. Ale to wszystko nie miało dla Ciebie znaczenia, dążyłeś do celu jak kula wystrzelona z pistoletu, nie zważając na tak miękką tkankę, jak zasady współżycia społecznego.
Wyrzucaliśmy Ci, że zawsze stawiasz się w pozycji ofiary; tłumaczyliśmy, że musisz nauczyć się myśleć o sobie inaczej. Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, że mówimy do człowieka, który nie może nas słyszeć, bo właściwie jest już martwy. Swoją śmiercią udowodniłeś, że byłeś zdecydowany pozostać ofiarą do końca. Odrzuciłeś, bo czułeś się odrzucony. Co osiągnąłeś w ten sposób, oprócz błogiego spokoju śmierci? Być może chciałeś wciągnąć nas do swojego piekła, bo nieznośnie jest cierpieć w samotności. Ale my – żywi, zdrowi, dobrze wychowani – nie możemy się na to zgodzić. Nasze piekło jest jeszcze przed nami."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz