niedziela, 7 kwietnia 2019

Frédéric Martel: Kościół jest homofobiczny właśnie dlatego, że w znacznej części jest gejowski


Ta książka mogła zostać napisana tylko przez kogoś takiego jak ja. By poznać funkcjonowanie tej instytucji od środka, musisz być gejem - mówi Frédéric Martel, autor właśnie wydanej w Polsce książki "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie".

Bo to doskonałe narzędzie do tuszowania i wyciszania afer. Wystarczy powiedzieć, że wszystko, co złe, to wina tej tajemniczej, niewielkiej, ale wpływowej grupy. Jeśli uda się ją zlikwidować, Kościół zostanie uzdrowiony i oczyszczony z win. Tyle że tak nie wygląda rzeczywistość.

System ukrywania swojej orientacji i potworna hipokryzja. Powiedzmy jasno: większość duchownych w Watykanie to geje. Znajdziemy ich na wszystkich szczeblach kościelnej hierarchii, a im wyżej sięgniemy, tym ten procent jest większy. Wszystkie te osoby ukrywają swoją orientację przed otoczeniem, a czasem też przed samymi sobą.

Kościół jest homofobiczny właśnie dlatego, że w znacznej części jest gejowski. Z mojego śledztwa wynika, że im większą homofobię przejawia duchowny, tym bardziej prawdopodobne, że jest gejem. Bo homofobia jest strategią ukrywania własnej homoseksualności. Księża przychylni gejom, albo ci, którzy przynajmniej nie sieją nienawiści wobec nich, są prawie na pewno heteroseksualni. I stanowią mniejszość.

Kościół katolicki w jakiejś mierze jest społecznością gejowską, chociaż dla większości ludzi ten fakt wydaje się nie do pojęcia. Należą do niej duchowni homofilni - ci przejawiają skłonność, ale nie są aktywni seksualnie. Są homoseksualiści żyjący w długoletnich związkach. Takich poznałem wielu. Jeden kardynał niezmiennie przedstawia swojego partnera jako "brata zmarłej siostry", choć wszyscy znają prawdę. Niektórzy duchowni z powodu swojej seksualności mają wyrzuty sumienia i poddają się terapiom naprawczym. Inni zmieniają kochanków jak rękawiczki, a naprawdę wielu korzysta z usług męskich prostytutek, do których też dotarłem. Z mojego śledztwa wynika, że wśród korzystających z płatnego seksu są kardynałowie blisko współpracujący z Janem Pawłem II podczas jego pontyfikatu.

Platinette i Mongolfiera to kardynałowie nadal bardzo znani i rzeczywiście byli ważnymi figurami podczas pontyfikatu Jana Pawła II. Na historie o ich niesamowitych seksualnych perypetiach trafiłem w archiwach policyjnych. Sprawy, w które byli zamieszani, są doskonale udokumentowane. Oczywiście nie są to dokumenty publiczne, ale ja do nich dotarłem i je przeczytałem. Znam ich nazwiska, ale zdecydowałem się na użycie pseudonimów, bo moim celem nie jest demaskowanie jednostek. Nie uważam, bym miał prawo ujawniać orientację tego czy innego hierarchy. Jeśli w książce pojawiają się nazwiska, to znaczy, że sprawy tych duchownych ktoś wcześniej opisał. Natomiast moim celem była rekonstrukcja ukrytych kodów systemu zorganizowanej hipokryzji. Zrozum mnie dobrze: nie piszę przeciwko Kościołowi jako wspólnocie wierzących. W pierwszej kolejności krytykuję hipokryzję gejów licznie ukrytych w kościelnej hierarchii. Wierzę, że moja praca w dłuższej perspektywie może pomóc Kościołowi.

W Kościele wielu przestępstw seksualnych dokonują geje, którzy mają problem ze swoją seksualnością, nienawidzą siebie i żyją w kłamstwie. Problemem nie jest tu homoseksualność, ale jej stłumienie.

Jedyną drogą wyjścia jest akceptacja seksualności księży, pogodzenie się, że większość z nich to geje. Należy znieść celibat i śluby czystości. To wielkie kłamstwo katolicyzmu.

Trzy kluczowe postaci jego pontyfikatu to: kardynał Agostino Casaroli, sekretarz stanu w latach 1979-1990; kardynał Angelo Sodano, sekretarz stanu w latach 1990-2006, i osobisty sekretarz papieża kardynał Stanisław Dziwisz. Ten pierwszy był aktywnym seksualnie gejem i istnieją liczne dowody na potwierdzenie tej tezy. Niewiele natomiast wiadomo o życiu prywatnym kardynałów Sodano i Dziwisza. Wiadomo natomiast, że obydwaj tuszowali tony przestępstw seksualnych na całym świecie. (...)

Całość na Gazeta.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz