W związku z Warszawską Deklaracją LGBT+ w mediach pojawiło się mnóstwo nieprawdziwych informacji powtarzanych przez polityków, publicystów i duchownych. Próbuje się siać panikę w związku z Deklaracją, a zwłaszcza jej punktem, zobowiązującym władze Warszawy do zapewnienia w każdej szkole dostępu do rzetelnej edukacji seksualnej i antydyskryminacyjnej, zgodnej ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia.
Ponieważ o tej edukacji i o standardach bez przerwy wypowiadają się osoby, które zupełnie nie znają się na rzeczy i próbują wprowadzać opinię publiczną w błąd, postanowiliśmy oddać głos prawdziwym ekspertkom i ekspertom. Osobom, które na co dzień pracują z dziećmi zamiast wykorzystywać je w walce politycznej.
Dlatego dzisiaj o potrzebie rzetelnej edukacji seksualnej pisze dla nas Joanna Lisiewicz, nauczycielka z wieloletnim stażem. Jeśli mieliście ochotę przeczytać dziś coś mądrego - dobrze trafiliście:
„Od dwudziestu lat jestem nauczycielką języka polskiego oraz wychowawczynią w szkole podstawowej, w gimnazjum i w liceum; od pięciu lat jestem wykładowczynią akademicką a od dwunastu lat mamą Oli. Moje doświadczenie zawodowe i osobiste pokazuje, że pierwszy kontakt dziecka z „edukacją seksualną” jest przypadkowy. Wpisane w wyszukiwarkę internetową hasło, zupełnie niezwiązane z erotyką czy seksualnością, sprawia, że wyświetlają się informacje, obrazy, filmy.
Ten pierwszy kontakt najczęściej jest wulgarny, a w najlepszym wypadku spłycony i jednowymiarowy. Dzieci są w takich momentach zagubione, zawstydzone, boją się o swoich odkryciach rozmawiać z dorosłymi. Czasami jeśli nawet chcą pogadać, nie znają języka, którym miałyby ponazywać to, co zobaczyły i czego doświadczają. Zadaniem dorosłych – domu i szkoły – jest dawanie dzieciom od najmłodszych lat narzędzi służących do wyrażania uczuć i afektów, do mówienia o własnym ciele, pragnieniach, zachwytach, niepokojach.
Ciała dzieci mówią do nich. Ale bardzo wcześnie w dzieciach rodzi się poczucie winy, bo nie rozumieją własnego ciała. Źródłem poczucia winy bywa nie tylko inność, lecz także zwyczajne nierozumienie procesów, które zachodzą w ciele i psychice. Wina często powoduje nieodwracalne spustoszenie, może nawet zagrażać życiu.
Dziecko musi mieć możliwość bezpiecznego wyrażenia swoich lęków. Musi mieć w pobliżu ludzi, którzy podejmą z nim dialog, nie potępią, pomogą zrozumieć procesy cielesne i emocjonalne, będą wspierać w dojrzewaniu, budowaniu tożsamości.
Edukacja seksualna i wspieranie prawa do równości – również w kwestiach wolności wyboru, zawierania małżeństw, związków partnerskich, posiadania lub nieposiadania dzieci – ma ogromne znaczenie. Nie dotyczy to wyłącznie społeczności LGBT+. Dzieci i nastolatkowie muszą się dowiadywać, że nie każdy żyje w małżeństwie. Że kobieta, która nie urodziła dziecka, nie jest gorsza od tej, która je ma. Że dziecko mające tylko jednego rodzica nie jest gorsze od tego, który ma oboje – albo dwóch ojców bądź dwie mamy
Przeraża mnie poczucie winy, w którym dzieci rosną od przedszkola. Edukacja seksualna jest niezwykle potrzebna. To budzenie świadomości i budowanie pozytywnych, pełnych zrozumienia i szacunku relacji – przede wszystkim ze sobą a także z innymi” - Miłość Nie Wyklucza.
Fot: Facebook/Rafał Trzaskowski |
"Pańska wypowiedź świadczyć może, że wprowadzono Pana w błąd, co jest wynikiem braku profesjonalizmy Pana współpracowników albo o świadomej próbie wykorzystania tak ważnego tematu do uzyskania doraźnego zysku politycznego" - przekazał Trzaskowski.
"Na etapie żłobków i przedszkoli nie jest planowane wprowadzanie edukacji seksualnej w jakiejkolwiek formie. Mówienie o tym w jakimkolwiek innym aspekcie jest kłamstwem" - czytamy.
"Jako Prezydent m.st. Warszawy zapowiadałem, że nie będę tolerował nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, związanych z rasą, wyznaniem, wiekiem lub tożsamością seksualną. Uważam, że w interesie nas wszystkich jest walka z manipulacją w debacie publicznej" - kończy Trzaskowski - Rzeczypospolita.
Marek Borowski mówi jak jest - o oświadczeniu Episkopatu: "Ja bym wolał, żeby biskupi byli bardziej stanowczy jeśli chodzi o pedofilię w Kościele, bo w tej sprawie ciężko się doszukać zdecydowanego głosu i zdecydowanych działań", dodając: "Wsparcie i pomoc dla dyskryminowanych czy prześladowanych, bo i to się zdarza, osób tak zwanych nieheteronormatywnych, czyli homoseksualnych - to wsparcie jest określane jako zagrożenie" - Queer.pl
Politycy znowu próbują zgarniać punkty w sondażach krzycząc o wyimaginowanych zagrożeniach. To trudny moment, ale oczywiście się nie dajemy i trzymamy się mocno, wszyscy, razem. Polki i Polacy nie nabiorą się na bzdury powtarzane przez rządzących.
Pamiętajmy: według ostatnich badań 56 procent osób w Polsce popiera wprowadzenie związków partnerskich dla par jednopłciowych, a 41 procent równość małżeńską! - Oko Press.
Działamy dalej! Uczymy i tłumaczymy, odkłamujemy nieprawdziwe informacje. Krok po kroku idziemy po równość. Zamiast podsycać nienawiść, pokazujemy wszystkim, że Miłość Nie Wyklucza!
To wojna o polską tożsamość w Unii Europejskiej. Oni chcą Polskę wyratować spod zalewu lewackiej ideologii, a my wyszarpać Polskę z rąk PiS, który chce nas zepchnąć w cywilizacyjne i geopolityczne ramiona Rosji. O homofobicznej kampanii PiS-u z Agnieszką Graff rozmawia Michał Sutowski.
Opcja druga – moim zdaniem bardziej prawdopodobna – jest taka, że za tą wypowiedzią kryje się pewien polityczny sojusz. Odnoszę wrażenie, że oni świadomie korzystają z technik PR i zasobów propagandowych organizacji, które nam tę wojnę z gender już kiedyś zafundowały, przede wszystkim Ordo Iuris. To nie jest spisek, to raczej harmonijna współpraca prawicowych populistów i religijnych ortodoksów. Obie strony mają tu interes: ci pierwsi liczą na lifting w sondażach, ci drudzy na popularyzację swoich tez o „gender”.
Zacznijmy od tego, że to nie jest tylko polska wojna. Ruchy antygenderowe to międzynarodówka religijnych ultrakonserwatystów, nie tylko katolików, także ewangelikalnych protestantow i rosyjskich ortodoksów, chociaż Watykan jest kluczowym graczem. Te ruchy działają na całym świecie, są zsieciowane w międzynarodowych organizacjach – kluczowe to Światowy Kongres Rodzin, CitizenGo, Agenda Europe (wielu z nich współtworzy Rosja, przyjaciele Putina). Twierdzą, że walczą w obronie tradycyjnej rodziny. Chętnie używają figury zagrożonego dziecka. Często wchodzą w alianse z nacjonalistami i twierdzą, że ich wrogiem jest globalny spisek liberałów.
Łączy je lęk przed nowoczesnością, specyficzna wizja świata promowana przez radykalną prawicę i przedsoborowe skrzydło Kościoła, w której emancypacja kobiet i mniejszości seksualnych to totalny chaos i „zagrożenie dla naszej cywilizacji”. W ramach tej opowieści homoseksualizm i pedofilia to właściwie to samo, dlatego ciągle wraca wątek ochrony dzieci przed środowiskiem LGBT. Ten argument występuje zresztą w dwóch wersjach. Jedna mówi o „równi pochyłej” – dziś dopuścimy do głosu „pederastów”, jak prawica nazywa osoby homoseksualne, jutro będą uprawiać publicznie seks na ulicach, a pojutrze zakładać partie pedofilów i zoofilów. Druga wersja, istotna w dzisiejszym kontekście polskim: że to homoseksualizm jest główną przyczyną pedofilii, w związku z czym ataki na Kościół związane z przypadkami molestowania czy gwałcenia dzieci są nieporozumieniem. W tym sensie ataki na gender są odpowiedzią na skandale pedofilskie w Kościele.
Wątki antysemickie są obecne w kampaniach i publikacjach „antygenderowych”, chociaż nie zawsze widoczne gołym okiem. Najbardziej może wyraziste są we Francji i w Brazylii, ale w Polsce też ich nie brakuje. Prawicowi publicyści często powołują się na niejakiego E. Michaela Jonesa, hołubionego u nas autora książki Libido dominandi. W USA został wyrzucony z uczelni jako zajadły antysemita, ale do nas zapraszany jest z wykładami.
Po raz pierwszy homofobia weszła u nas do głównego nurtu przy okazji orędzia prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2008 roku – ostrzegał w nim przed Kartą Praw Podstawowych będącą częścią traktatu lizbońskiego. Jego słowa ilustrowało wtedy zdjęcie ślubu gejowskiego, tyle że przy okazji naszej polskiej homofobii wyszło też polskie niechlujstwo. Okazało się bowiem, że to amerykańscy geje, a nie europejscy, raczej konserwatywni, bo poznali się w kościele, a przy tym bardzo rozrywkowi. Na pytanie o papieża zadane im w polskiej telewizji odpowiedzieli: nobody’s perfect. (...) Całość wywiad z Agnieszką Graff na Krytyce Politycznej.
Fabryka Równości: Jesteśmy z Warszawą! Tak dla Karty LGBT+! Rafał Trzaskowski jesteśmy z Tobą solidarnie, pamiętaj. Mamy nadzieję, że Łódź i Hanna Zdanowska weźmie z Ciebie przykład.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz