piątek, 13 listopada 2009

Martha Stewart kobieta ogniska domowego i stylu

Marzyła o dużym bogactwie. Nie o zarabianiu więcej niż przeciętny człowiek, ale o prawdziwej fortunie. I zdobyła ją. Dzięki własnej ciężkiej pracy. Jej wizerunek upadł przez nieuczciwe wykorzystanie tajnych informacji. Nie ma chyba Amerykanina, który by nie wiedział, kim jest Martha Stewart.

Posiada polskie korzenie. Jej rodzice to dzieci emigrantów, którzy wyjechali z Polski do Ameryki w poszukiwaniu lepszego życia. Kostyra tak brzmi jej panieńskie nazwisko. Państwo Kostyrowie prowadzili skromne życie. Starali się swoim dzieciom wpoić wartości takie jak uczciwość, szczerość, etos ciężkiej pracy, szacunek do autorytetów, oszczędność. Duży wpływ na Mathę miał jej ojciec Edward i babcia Helena. Ojciec - surowy tyran, ale także złota rączka, człowiek znający się na ogrodnictwie. To on nauczył Marthę wielu rzeczy m.in. jak należy przycinać róże, czy hodować pomidory. Babcia wprowadziła ją w tajniki sztuki kulinarnej i pokazała jak być dobrą gospodynią. Bardzo często Martha wspomina chwile spędzone w czasie wakacji u babci jako czas beztroski, sielski.

Studiowała historię sztuki na Bernard College w Nowym Yorku. Tam też poznała swojego męża Andy’iego Stewarda, który ukończył prawo na Uniwersytecie w Yale. W czasie studiów pracowała jako modelka. Zajęcie to zapewniło jej niezależność finansową, gdyż sama opłacała czesne za studia. Po studiach pracowała jako makler. Z racji swojej płci nie od razu doceniono jej talent. Na początku wykorzystywano jej walory zewnętrzne do przyciągania klientów. Z czasem dostrzeżono także jej biznesowe umiejętności. Wkrótce jej roczny dochód wynosił ponad 100 tysięcy dolarów.

Rzuciła pracę na Wall Strett i założyła firmę cateringową. Po kolejnym zamówieniu, jeden z klientów zaproponował jej wydanie książki z przepisami. Książka ” Entertaining” („Sztuka przyjmowania gości”) wydana w 1982 roku okazała się sukcesem. Stała się najpopularniejszą książką o gotowaniu w kraju. Zawierała przepisy na tradycyjne dania amerykańskie, ale także dania znane z polskiej kuchni takie jak: zupa grzybowa czy pierogi. Książka wyróżnia się eleganckim sposobem podania przygotowanych potraw. Co robić, aby jedzenie prezentowało się wspaniale, jak zdobić potrawy. Zawiera instrukcje jak przygotować przyjęcie czy też świąteczny obiad dla 50 gości.

Dalej jej kariera potoczyła się jak wartka rzeka. Stewart odkryła niszę. Po latach 60-tych wolnej miłości, ruchu feministycznym, kobiety na nowo zapragnęły stać się opiekunkami domowego ogniska. Wskrzesiła marzenia o idealnym domu i wystawnych posiłkach. Pokazała kobietom jak to zrobić. I zrobić to perfekcyjnie. Stała się prawdziwym guru stylu życia charakterystycznego dla zamożnych Amerykanów. Podpisała kontrakt z siecią sklepów K-mart na 200-tysięcy dolarów rocznie. Ukazał się kolorowy magazyn „Martha Stewart Living”, w którym dawała rady i pokazywała jak prowadzić dom, ogród. Po prasie przyszedł czas na telewizję.

Początkowo producenci nie byli zainteresowani jej programem o prowadzeniu domu i gotowaniu . Odmowy tłumaczono tym, że większość Amerykanów, nie może sobie pozwolić na własny dom z ogrodem. Ale Martha uważała, że właśnie o takim życiu marzą. Miała rację, jej program kupiły stacje w ponad 80 miastach w Stanach. Z czasem jej program pojawił się w 129 stacjach. Większość odcinków powstawała w jej własnym odrestaurowanym XIX -wiecznym, domu pełnym antyków.

W 1999 roku jej firma wchodzi na giełdę i Martha ma właśnie poczucie, że jest naprawdę bogata. Wraz z osiąganiem finansowej potęgi, rośnie niechęć do niej samej. Zaczynają pojawiać się absurdalne przepisy pokazujące w krzywym zwierciadle jej perfekcjonizm (na przykład przepis na wodę domowego wyrobu). Zarzuca się jej także to, że zaciągnęła kobiety znowu do kuchni. Uczy je wymyślnych potraw i niezbyt przydatnych w życiu umiejętności. Że jej perfekcjonizmowi może dorównać tylko ona sama. Gdyby tego było mało, na jaw wyszło oszustwo, którego dokonała. Sprzedała akcje firmy farmaceutycznej na dzień przed ich gwałtownym spadkiem. Nie był to przypadek. Stewart posiadała informacje poufne, niedostępne dla innych inwestorów. Do tego utrudniała przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie. Wyrokiem sądu została skazana na pół roku więzienia i pół roku aresztu domowego.

Trzeba przyznać, że pokierowała swoją karierą umiejętnie. Wykorzystała wszystkie własne atuty. Wiedzę, umiejętności, urodę a także żyłkę do robienia interesów. Z racji pochodzenia wiedziała, że może liczyć tylko na siebie. A sukces osiągnąć tylko dzięki własnej ciężkiej pracy. To jej się udało, tylko w pewnym momencie zwiodła ją chciwość.


Twórcy dwóch nieautoryzowanych biografii gromadzili dowody na to, że "prawdziwa" Martha Stewart przypomina raczej pozbawionego skrupułów, "rzucającego mięsem" biznesmena niż Idealną Panią Domu. Pisali, że jest chłodna wobec córki, chciwa i arogancka, a przyłapana na błędzie nie przyznaje się do winy. W Nowym Jorku krążą setki anegdot o jej wybuchach szału na planie zdjęciowym. - Kilku moich przyjaciół pracowało dla Stewart - mówi cytowana już Claveloux. Ludzie się jej panicznie boją, a do tego kiepsko płaci.

Podczas wywiadu telewizyjnego na pytanie słynnej dziennikarki Barbary Walters, dlaczego tylu ludzi jej nie znosi, odpowiedziała: Nikt nie dziwiłby się takiemu zachowaniu mężczyzny stojącego na czele wielkiego koncernu, ale kobieta - oczywiście jest dziwką.

Ludzie jej zazdroszczą, tak jak Hillary Clinton. Przynajmniej jest w dobrym towarzystwie

W moim wieku nie można sobie już pozwolić na taką przerwę w życiorysie - stwierdziła gorzko Stewart w programie Barbary Walters. Wystarczy jednak przejść się po rajskim ogrodzie w Westport, aby zapomnieć o wszystkich problemach tego świata. Jest rześki jesienny dzień. Ogrodnicy palą chwasty. Kwiatów już nie ma, ale rzędy pigw, śliw i jabłoni uginają się pod ciężarem owoców.

Jakie wartości staraliście się przekazać swoim dzieciom.

Obowiązkowość, szczerość i oszczędność. A także szacunek wobec autorytetów. Może dlatego Martha była zawsze raczej konserwatywna, nie eksperymentowała z narkotykami ani nie brała udziału w rewolucji obyczajowej w latach 60. Była tak inteligentnym dzieckiem, że na ogół nie wtrącałam się w jej sprawy. Teraz tego czasem żałuję.

W rubryce "Wspominając" w magazynie "Martha Stewart Living" pani córka pisze często o idyllicznym dzieciństwie w Nutley. Czy te wspomnienia to fakty, czy fantazja?

Czasami dzwoni do mnie, żeby ustalić nazwiska czy przebieg wydarzeń. Kiedy indziej czytam tę rubrykę i zadaję sobie pytanie: Czy to naprawdę się wydarzyło? Ale ja miałam cały dom na głowie i pewnych rzeczy nie zauważałam. Nie boję się, że zdradzi jakąś moją tajemnicę. I tęsknię za mężem, który zmarł 24 lata temu. Cokolwiek to słowo oznacza, mieliśmy normalne życie.


{wp/gazetapl}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz