wtorek, 30 grudnia 2008

"Napisz do mnie. Poznajmy się..."


„Jestem inteligentnym, nieco zakręconym chłopakiem. Mam wiele pasji i marzeń. Do pełni szczęścia brakuje mi miłości. Napisz do mnie. Poznajmy się…”

Wbrew pozorom nie jest to anons zbliżającego się do czterdziestki faceta, umieszczony w rubryce z cyklu „Kącik samotnych serc”. Autorem tego tekstu jest 17-letni Mariusz. Zdecydował się na tak radykalny krok, bo chciałby wreszcie poznać swoją drugą połówkę. I tu kolejna niespodzianka. Mariusz nie szuka dziewczyny. Jest gejem, ogłoszenie pochodzi z portalu dla samotnych homoseksualistów. Wysłałam do niego wiadomość, proponując spotkanie. – Nie musisz się stresować. Nie zapytam cię o nazwisko, nie zrobię zdjęcia- napisałam. Wkrótce potem spotkaliśmy się w jednej z gorzowskich kawiarni. Spodziewałam się metroseksualnego połączenia różu z męskimi rysami twarzy, a zastałam całkiem przystojnego, ubranego w czarną koszulę i obcisłe jeansy chłopaka, którym nie pogardziłoby żadne z kobiecych spojrzeń. – Zdziwiona? Mówiłem, że wyglądam jak przeciętny facet - uśmiechnął się. Mariusz nie jest przedstawicielem „zniewieściałego odłamu pozerów”, jak sam nazywa swoich kolegów, na których widok nie mamy nawet wątpliwości, że ich matki nigdy nie zostaną obdarzone wnukami. Zdaniem Mariusza męskość nie jest związana z orientacją. To styl bycia zależny od charakteru. On sam przyznaje, że wiele dziewczyn uważa go za swój ideał, bo w przeciwieństwie do innych, potrafi je wysłuchać. O tym, że jest gejem, przekonał się już w wieku 12 lat. – To czas, w którym chłopcy zaczynają dojrzewać. Wiesz, pierwsze filmy z rozebranymi paniami. Te sprawy. Mnie to zawstydzało - opowiada patrząc na mnie swoimi kocimi oczami. Obserwująca nas zza lady kelnerka pewnie myśli, że jesteśmy parą. Trudno uwierzyć, że to, co dla obserwujących z boku uważane jest za nieśmiałe zaloty początkującej w kontaktach damsko-męskich pary, w rzeczywistości jest tylko spotkaniem dwójki znajomych. – Często mam problemy z dziewczynami. A raczej z ich niewłaściwą interpretacją moich gestów. W podstawówce jedna z koleżanek się we mnie zakochała. Heterykowi wypadałoby ją w takiej sytuacji pocałować. Wtedy właśnie zauważyłem, że większe emocje wzbudzają we mnie przebierający się w szatni chłopcy, niż ta stojąca obok dziewczyna. Mariusz zawsze miał dobry kontakt z dziewczynami. Mimo to w przeciwieństwie do większości gejów więcej czasu spędzał z kolegami. Ma swoją męską paczkę. O jego orientacji seksualnej wie tylko najlepszy przyjaciel. – Inni nawet się nie domyślają. Skoro nie pytają, to nie muszę im tego mówić. - A co będzie, jeśli ktoś zapyta? - Wtedy odpowiem. Nie wstydzę się tego. Mariusz podziwia żyjących w wielkich miastach chłopaków, którzy nie muszą udawać, że nie słyszą pytań dotyczących powodu, dla którego nie mają dziewczyny. Ogląda relację z parady równości. Zazdrości biorącym w niej udział ludziom. On sam ma dużo odwagi, aby robiącym na jego widok maślane oczy dziewczynom powiedzieć, że woli chłopców. Za mało jednak, żeby dowiedzieli się o tym również jego rodzice. Niektórzy psychologowie uważają, że świadomość płciowa, a co za tym idzie również i orientacja seksualna, kształtuje się do 5 roku życia. Duży wpływ mają wtedy matki, które najczęściej są nadopiekuńcze, bądź też niezrealizowane marzenie w postaci córki wynagradzają sobie kupując nową lalkę dla młodszego syna. Jego matka do nich nie należy. Chłopak nie ma z nią dobrego kontaktu. Starała się wychować go na twardego mężczyznę. Nie ma więc mowy o nadopiekuńczości. – Pewnie gdyby dowiedziała się, że ma w domu geja, zrobiłaby niezłą aferę. Wiesz, to taka konserwatywna baba. Zero tolerancji - przekonuje chłopak. Mariusz znacznie lepszy kontakt ma ze swoim ojcem. To jemu opowiada o swoich problemach i planach na przyszłość. Razem naprawiają samochód, bo obaj mają słabość do starych aut. Ojciec zapisał go na karate. Twierdzi, że każdy mężczyzna powinien umieć się obronić. – Tata chyba trochę domyśla się, że jestem homo. Kiedyś kłamałem mówiąc, że podoba mi się jakaś koleżanka. Teraz to nie ma sensu - Mariusz spogląda przez okno. Uwielbia obserwować ludzi. Twierdzi, że potrafi rozpoznać bezinteresownego człowieka, od tego, który uśmiechając się w myślach kalkuluje zyski. Chłopak swoją przyszłość wiąże z socjologią. Chciałby zostać wykładowcą albo naukowcem. Twierdzi, że wyjazd na studia zmieni jego życie, bo mieszka w małym mieście, w którym nie może czuć się swobodnie. – Tutaj jest pełno skinów. Znajomego pobili, bo szedł za rękę ze swoim chłopakiem - opowiada. W jego mieście jest pewien klub, w którym co piątek spotykają się młodzi geje. Chciałby się tam kiedyś wybrać, ale brak mu odwagi. – A co jeśli nikomu się nie spodobam? Chłopakom często chodzi tylko o jedno… Ja szukam miłości. Mariuszowi nie zależy na wzbudzaniu kontrowersji damskimi gestami, posuwistym ruchem oraz na walce o nieosiągalną tolerancję. Chce żyć tak, jak każdy facet pijący w pubie piwo oraz brudzący się przy wymianie koła. Wyjątkiem będą tylko dwie maszynki do golenia w łazience. - Chciałbym budzić się rano, czuć jego ciepło, miłość. Wiedzieć, że zawsze będzie ze mną. Całkowitym przeciwieństwem Mariusza jest jego rówieśnik, Dominik, pochodzący z tego samego miasta. Czarne, fantazyjnie ostrzyżone włosy, kolorowe bransoletki na ręce, obcisłe spodnie typu rurki oraz opalenizna nabyta w solarium. W środowisku homoseksualistów ten typ chłopaka nazywa się „przegiętą ciotą”. On również opublikował swój anons w portalu dla samotnych gejów. Spotkaliśmy się wieczorem w klubie przez niego wybranym. – Jestem tu co piątek. O 22 przyjdą moi koledzy. Ten chłopak był tydzień temu w moim salonie. Zobacz, co z niego zrobiłem - pokazuje na wysokiego chłopaka z fryzurą w trzech kolorach. Dominik jest fryzjerem, pracuje w salonie urody. Fryzjerstwem interesował się już w dzieciństwie. Jako mały chłopiec uwielbiał spędzać czas ze swoimi starszymi kuzynkami. Ich lalki zamieniały się w jego modelki. Tylko on zawsze wiedział, co zrobić, żeby szmaciana Zuzia z potarganymi włosami stała się królową balu dla lalek. – A co na to twoja matka? Nie mówiła, że to niemęskie? - pytam. – Zawsze byliśmy bardzo blisko. Gdy byłem mały, zabierała mnie ze sobą do pracy. Ojca nie było. Ma nową kobietę. Do pewnego czasu ja i mama byliśmy nierozłączni. – Powiedziałeś jej? – Rok temu się o tym dowiedziała. Na początku to był dla niej totalny szok. Teraz jest ok, chociaż czasami, gdy się kłócimy, zdarza jej się powiedzieć kolokwialnie „pedał”. Zresztą trudno tego nie zauważyć - poprawia włosy w kokieteryjny sposób. W gimnazjum Dominik miał ogromny problem z przystosowaniem się do życia w grupie. Koledzy z klasy wyśmiewali się z niego. Nazywali „lalusiem”, popychali na przerwach. Pod koniec gimnazjum jego klasa wybrała się na wycieczkę. Chłopcy, z którymi był w pokoju, rozmawiali o rzeczach całkowicie dla niego obcych. Wtedy właśnie poznał swoją najlepszą przyjaciółkę. Podeszła do niego, gdy samotnie siedział na ławce, nie pytała dlaczego zamiast biegać za piłką woli rysować postaci z Mangi, pomogła, gdy koledzy z pokoju dla żartu wysmarowali jego ubrania pastą. Ta przyjaźń trwa do dziś. Dominik woli towarzystwo dziewczyn, które przy nim czują się dowartościowane. Uwielbia patrzeć na to, jak się zmieniają po tym, jak on dobiera im fryzurę. O swoich kolegach z liceum mówi, że są niedojrzali. – Traktują mnie z dystansem. Pewnie myślą, że rzucę się na nich w szatni. Heterycy są zabawni. Twierdzą, że są męscy, bo nie używają balsamu - śmieje się. Dominik mimo młodego wieku ma już za sobą kilka nieudanych związków. Swojego pierwszego chłopaka poznał na czacie mając 14 lat. Wkrótce potem spotkali się. On był od niego dużo starszy, bardziej doświadczony, przy nim przestał zwracać uwagę na to, jak patrzą na niego inni ludzie. – Mieliśmy swoje miejsce, gdzie mogliśmy się przytulić, potrzymać za rękę. Będąc w innych miejscach zwracaliśmy nawet uwagę na to, czy nie idziemy zbyt blisko siebie - mówi. Kiedyś będąc w parku jego chłopak złapał go za rękę. – Przestraszyłem się. Tam było pełno ludzi. Gdy wracaliśmy, jakaś starsza pani zapytała nas, czy chodzimy do kościoła, bo to jest grzech. Od tej pory jestem bardziej ostrożny. Dominik twierdzi, że w jego mieście żyje wiele osób należących do mniejszości seksualnych. – Jak się poznajecie? – pytam. - Swój swego pozna - uśmiecha się. Geje przekazują sobie sygnały. Niektórzy noszą kwadratowy kolczyk w lewym uchu. Inni widząc w grupie homoseksualistę wsadzają rękę do lewej kieszeni z tyłu spodni. Czasami puszczają do siebie oczko w autobusie lub restauracji. Jest też klub „Pod zielonym abażurem”, w którym spotykają się co piątek. Wszystkie te gesty wykonywane są bardzo dyskretnie. Osoba niewtajemniczona nie jest nawet w stanie ich zauważyć. Nie wiemy, że jadąc w tramwaju, jesteśmy świadkami początku czyjejś znajomości. Historia Mariusza i Dominika przełamuje stereotyp geja jako osoby anormalnej, który to wciąż jednak funkcjonuje w społeczeństwie. Chłopcy Ci nie są ani w żaden sposób wyjątkowi ani też, tym bardziej, gorsi od swoich rówieśników. Nie ominął ich burzliwy okres dojrzewania, nikt nie zwolnił również z obowiązku bycia mężczyzną. Homoseksualizm wciąż jest tematem wywołującym wiele skrajnych emocji. Psychiatrzy zastanawiają się nad przyczynami jego występowania, księża nad sposobem wyleczenia. A może problem leży gdzie indziej? Tolerancja wciąż częściej występuje w piosenkach niż na ulicy.
żródło: ithink.pl/ania

1 komentarz:

  1. Hej. Zainteresowały mnie obie historie. Czy mógłbym pożyczyć je na swojego bloga? Oczywiście z przekierowaniem do Ciebie?

    OdpowiedzUsuń