"Nigdy nie przepadałem za Kazikiem, a w kwestii PiSu sprawa jest w ogóle humorystyczna. Bo kiedy tłum ludzi (w tym ja - żaden dziennikarz czy pracownik radia) marzł, przytupywał i skandował na demonstracjach w obronie mediów, Kazik Staszewski opowiadał, że PiS spoko. Kiedy staliśmy pod senatem, skandując (w cieple na szczęście) w trakcie przejmowania sądów, kiedy staliśmy pod pałacem prezydenckim, kiedy chodziliśmy nocami pod sejm, Kazik wypowiadał się tak:
”Nie czuję, żeby moja wolność była zagrożona, żeby zagrożona była demokracja, podstawowe swobody, więc dlaczego miałbym się angażować. W moje życie PiS nie ingeruje bardziej, niż ingerowała Platforma, tu się nic nie zmieniło. Zdecydowanie nie mam poczucia, by ktoś likwidował wolne sądy, by nie było już w Polsce sprawiedliwości. Dajmy im spróbować. Ja nie opiewam sukcesów dobrej zmiany, ale naprawdę nie widzę, by sytuacja była dużo gorsza niż za poprzedniej władzy."
Ale jedno muszę mu oddać: to człowiek, który wie, gdzie stoją konfitury i zawsze się ustawia frontem do słoika. Śpiewając, że "wszyscy artyści to prostytutki", Kazik oczywiście kłamał - nie wszyscy, historia i teraźniejszość zna mnóstwo artystów niepodległych, bohaterskich nonkonformistów. Ale co do niektórych to prawda. Kazik, podobnie jak Gowin, należy do tych immoralistów, którzy zawsze wychodzą na swoje, więc stanowią nader czuły barometr nastrojów. Szóstym zmysłem - którego ja na przykład nie mam - wyczuwają ruch słoika z konfiturami i porzucają sojuszników, zmieniają alianse, a zapytani o nie mówią: "Co? Nie, nie znam człowieka! Zawsze byłem po właściwej stronie. O, proszę, tu nagrałem taką piosenkę jako dyżurny trybun ludowy."
I dlatego te wolty pieczeniarzy cieszą mnie szczególnie, ufam w ten ich szósty zmysł. Ja tego jeszcze nie wiem, ale ich nosy już tak: że może Tupolew prezesa wleciał w ostry cień mgły, że może już Annuszka już rozlała olej."
Tweet