niedziela, 2 czerwca 2024

Jak bezdomny, queerowy nastolatek pomógł mi odnaleźć Boga


Fragment pochodzi z książki Making Room: Three Decades of Fighting for Beds, Belonging, and a Safe Place for LGBTQ Youth. 

Na zewnątrz. Bycie bezdomnym queerowym nastolatkiem oznacza bycie zmuszonym do życia na zewnątrz na wiele sposobów. Na najbardziej podstawowym poziomie, ci młodzi ludzie są zmuszeni do znoszenia fizycznej rzeczywistości spania na zewnątrz. Taka była rzeczywistość dla Ali Forney, który spał na ławce pod wiaduktem Metro North na 125. Ulicy w Harlemie, niedaleko miejsca, gdzie został zamordowany w zimną grudniową noc w 1997 roku.

Ali Forney był niebinarnym czarnoskórym młodzieńcem, którego poznałem w 1994 roku, kiedy po raz pierwszy zostałem dyrektorem centrum dla bezdomnych nastolatków na Times Square. Ali, podobnie jak tysiące innych bezdomnych queerowych młodych ludzi, których poznałem, nie był mile widziany w swoim głęboko religijnym domu, i dlatego był zmuszony żyć na zewnątrz.

Jednak jeszcze zanim doszło do zerwania z rodzinami, wielu queerowych nastolatków traktowanych jest jak outsiderzy.

Myślę o innym młodym człowieku, Laurencie, krępym chłopaku, którego twarda, „homo-gangsterska” postawa była łagodzona przez ciepłe, przyjazne oczy. Opowiadał mi, jak jego rodzice wymyślili skomplikowany, okrutny rytuał związany z jedzeniem.

Ali, podobnie jak tysiące innych bezdomnych queerowych młodych ludzi, których poznałem, nie był mile widziany w swoim głęboko religijnym domu.

„Nasza rodzina zawsze jadła posiłki razem w jadalni,” powiedział Laurence. „Ale po tym, jak się ujawniłem, nie pozwalali mi z nimi siedzieć. Kazali mi jeść w piwnicy i nie pozwalali używać talerzy ani ich sztućców.”

„Dla mnie były tylko papierowe talerze i plastikowe sztućce. Dbali o to, żebym wiedział, że w ich oczach jestem jakimś grzesznym, chorym pedałem, od którego musieli się chronić.”

Laurence czuł się tak upokorzony przez takie traktowanie, że wolał żyć na ulicy. Lepiej było być bezdomnym niż znosić takie poniżenie.

„Opuściłem dom, aby uratować swoje życie. Gdybym tam został, bez wątpienia bym się zabił,” powiedział później.

To wyznanie słyszałem zbyt często podczas moich 30 lat opieki nad bezdomnymi nastolatkami.

Kiedy młodzi ludzie są zalewani wiadomościami, że ich queerowość nieodwracalnie umiejscawia ich poza rodziną, poza domem, poza dobrocią, poza ludzką godnością i poza zasięgiem Bożej miłości, wielu z nich internalizuje to odrzucenie do tego stopnia, że obawiają się, iż jedynym rozwiązaniem jest dosłownie odejście.

Uderza mnie, że podstawową metaforą, jaką używamy do opisania procesu ujawniania się jako queer, jest „coming out”. Wszyscy wychodzimy z szafy, z ciemnych miejsc ukrycia, z wstydu. Jednak dla setek tysięcy naszych dzieci, coming out prowadzi do wyrzucenia na ulicę. To niechciana konsekwencja, sposoby bycia na zewnątrz splecione razem.

Kiedy zacząłem pracować z bezdomną queerową młodzieżą, byłem oszołomiony ich integralnością, przez próby, którym musieli sprostać w imię swojej wewnętrznej prawdy. Teraz, dekady później, dostrzegam w nich płonący znak duchowy. Zrozumiałem, że Jezus jest Bogiem outsiderów.

Mówi się, że Jezus urodził się na zewnątrz, w stajni przeznaczonej dla zwierząt. Zanim rozpoczął swoją misję, udał się na zewnątrz, na pustynię, aby stoczyć walkę ze złem. Kiedy powrócił do swojego rodzinnego miasta Nazaret, głosząc swoje przesłanie sprawiedliwości i wyzwolenia, jego sąsiedzi wyrzucili go z synagogi i zaciągnęli na skraj klifu, zamierzając go zabić.

Jezus nieustannie zaprzyjaźniał się i obejmował tych, których jego rówieśnicy uważali za haniebnych outsiderów - prostytutki, poborców podatkowych, trędowatych. Potępiał systemy religijne, które segregowały ludzi na kategorie prawych i haniebnych, a to stanowisko skłoniło przywódców tych systemów do żądania jego śmierci. Rzymscy żołnierze ukrzyżowali Jezusa „poza murami miasta”, jak mówią Ewangelie. I mówi się, że gdy umierał w agonii, Jezus krzyczał z bólu, znajdując się poza opieką Bożą: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”

Jezus działał w radykalnej solidarności, zwłaszcza wobec tych, których społeczeństwo uważało za niegodnych miłości. Podążanie za Jezusem oznacza dołączenie swojego życia i motywacji do uciskanych, bezdomnych, zniewolonych, skolonizowanych, do queerów. Kiedy ktokolwiek jest traktowany, jakby jego życie nie miało znaczenia, Jezus idzie na zewnątrz z nimi. Życie w służbie queerowej młodzieży wyrzuconej z domów było aktem uwielbienia Chrystusa zepchniętych na margines.

Życie w służbie queerowej młodzieży wyrzuconej z domów było aktem uwielbienia Chrystusa zepchniętych na margines.

Ali Forney miał głęboką świadomość Bożej miłości i miłosierdzia, jakiej nigdy wcześniej nie spotkałem.

„Bóg kocha wszystkich za to, kim są!” krzyczał Ali podczas corocznych pokazów talentów naszego programu. Każdego roku Ali wykorzystywał je jako narzędzie do wygłaszania radosnego wyznania wiary w Boga, który obejmuje nas w naszej queerness. „Bóg ma miłosierdzie dla wszystkich ludzi!”

Był czerwiec 1997 roku, kilka dni po ostatnim pokazie Ali przed jego śmiercią. Nasza ekipa maszerowała w Paradzie Równości. Wówczas parada zawsze rozpoczynała się kontrowersyjnie, ponieważ pierwszą rzeczą, którą mijaliśmy, była duża grupa katolików stojących na zewnątrz katedry Świętego Patryka na 50. Ulicy, niosących transparenty głoszące, że idziemy do piekła.

Ali nigdy nie milczał w obliczu obelg. Podszedł prosto do barierki i zaczął pozować, rzucając lubieżne pocałunki w stronę przeciwników i podciągając niebieską dżinsową minispódniczkę, aby pokazać chude pośladki.

„Wstyd!” krzyknęli. „Wstydźcie się, wy chorzy zboczeńcy!”

Ali wpadł w szał.

„Nie, wstydźcie się! Kim jestem aby mnie potępiać? Jestem dzieckiem Boga!”

Koordynator naszej grupy, obawiając się, że konflikt może przerodzić się w przemoc, podbiegł i złapał Ali, odciągając od protestujących.

„Chodź, Ali,” poradził, „Nie pozwól tym dupkom zepsuć ci parady.”

„Nie pozwolę nikomu mówić, że nie jestem dzieckiem Boga!” odpowiedział Ali. „Nikomu!”

Serce Boga było jedynym miejscem, którego Ali był pewny, że nie zostanie wyrzucony.

Ile razy od tamtej pory, kiedy moja własna wiara była zagrożona zwiędnięciem, trzymałem się tego wspomnienia o pewności Ali w radykalną inkluzję Bożej Miłości? Serce Boga było jedynym miejscem, którego Ali był pewny, że nie zostanie wyrzucony.

Jako nastolatek przeszedłem na katolicyzm, mając nadzieję na znalezienie wsparcia i wskazówek na duchowej drodze.

Ale kiedy dorastałem i starałem się zrozumieć, co oznacza dla mnie podążanie za Chrystusem jako osoba homoseksualna, trudno było mi znaleźć wszechogarniającą miłość Chrystusa w kościołach i wspólnotach duchowych, do których zwróciłem się o wsparcie.

Przypominam sobie, co się stało w społeczności Catholic Worker w Nowym Jorku, do której dołączyłem kilka lat po śmierci Dorothy Day.

Były to lata 80-te, szczyt kryzysu AIDS. Wielu z nas prosiło naszą społeczność Catholic Worker, aby rozszerzyła swoje wsparcie dla wykluczonych społeczeństwa na LGBT, które było pod oblężeniem. Ale oni stanowczo odmawiali. Pamiętam, jak otwarcie homoseksualny mężczyzna został usunięty z funkcji przywódczej, ponieważ ośmielił się zakwestionować naukę kościoła na temat homoseksualizmu.

Nawet w najbardziej marginalnych miejscach, gdzie próbowałem podążać za Chrystusem - takich jak domy Catholic Worker i klasztory - spotkałem wielu wspaniałych i oddanych ludzi, ale wydawało się, że przekaz ducha Jezusa był zbyt często blokowany przez sztywne fetyszyzacje władzy i tradycji.

Raz po raz spotykałem się z przesłaniem, że nauczanie kościoła jest ważniejsze niż miłość i akceptacja Bożych queerowych dzieci.

Ali przekazał mi duchowy przekaz, którego szukałem. Obserwowanie niezachwianej pewności Ali w miłosiernego Boga pomogło mi nauczyć się ufać, że queerowość młodzieży, i moja własna queerowość, są odbiciem queerowości Boga. Boga miłości. Boga outsiderów.

Część mnie tęskni za pewnością. Ta tęsknota była zaspokojona przez jakiś czas w mojej młodości, kiedy struktury i wspólnota zorganizowanej religii pomagały uczynić podróż bardziej namacalną.

Kiedy zdecydowałem się włączyć całego siebie do mojego duchowego poszukiwania, zostałem zmuszony porzucić wiele religijnych pewności. Często moja droga wiary przypominała błądzenie po pustyni w ciemnościach, wpadanie w krzaki i doły. Jednak fakt, że moja queerowość marginalizuje mnie z mojego duchowego domu, zaczął wydawać się błogosławieństwem, a nie przekleństwem. Tego nauczyłem się od Ali i innych młodych ludzi: Być wyrzuconym na zewnątrz oznacza stąpać po świętej ziemi.

Carl Siciliano jest założycielem i byłym dyrektorem wykonawczym Ali Forney Center, największego programu mieszkaniowego dla bezdomnej młodzieży LGBTQ w USA. W 2012 roku został uhonorowany przez Biały Dom tytułem „Champion of Change” - Outreach

Wiele rozmów z kolegami ze szkoły katolickiej w Indianapolis przyczyniło się do powstania Catholic Allies, organizacji non-profit, która stara się promować kulturę miłości i wsparcia dla osób LGBTQ+ w naszych katolickich rodzinach. Dążymy do stworzenia bardziej afirmatywnego miejsca dla osób LGBTQ+ - zwłaszcza młodzieży - w naszej katolickiej społeczności.

Kate, Kristen Moorehead (prawniczka) i ja chodziliśmy do tej samej katolickiej szkoły średniej. Jako dorośli, powracającym tematem naszego klubu książki stało się to, jak dać młodym osobom LGBTQ+ znać, że są kochane ponad miarę - i jak zachęcić osoby nie-LGBTQ+ do praktykowania sojuszu. Jednak wychowanie dziecka LGBTQ+ w katolickich szkołach jest szczególnie trudne.

Czuliśmy, że te rozmowy często były zbyt ciche. I myśleliśmy, że istnieją inni katolicy, którzy czują podobnie, ale brakowało im społeczności, by się spotkać. To, co sobie wyobrażaliśmy jako małe spotkanie, przerodziło się w kilka spotkań, na których pojawiło się ponad 300 osób. Wszyscy dorastaliśmy w katolickich szkołach w Indianapolis i mamy szeroką sieć kontaktów, więc wieść rozeszła się szybko. Zaskakująco, wszystkie spotkania zorganizowane były przez zwolenników młodzieży LGBTQ+. Słyszeliśmy wielokrotnie, że ludzie chcą takich rozmów i są gotowi poświęcić swój czas, pieniądze i energię dla tej sprawy.

Choć nasza praca dopiero się zaczyna, oto kilka rzeczy, których nauczyliśmy się po drodze.

Pięć rzeczy, których dorośli katolicy chcą, aby młodzież LGBTQ+ wiedziała

1. Nie jesteś sam. Widzimy cię, słyszymy cię i jesteś dla nas ważny. Każdego dnia coraz więcej katolików odpowiada na wezwanie, by podnieść twoje potrzeby i położyć kres dyskryminacji wobec ciebie. Nie przestaniemy bronić twojej godności, bezpieczeństwa i włączenia.

2. Jeśli masz trudności, będzie lepiej. W naszych katolickich społecznościach istnieją dorośli, którym możesz zaufać. Szukaj ich i pozwól im cię odnaleźć. Może to być trudne, ale wielu dorosłych czeka, by cię wesprzeć.

3. Jesteś cudownie stworzony. Jesteś najpiękniejszy, gdy jesteś najprawdziwszą wersją siebie. Poeta E.E. Cummings napisał: „Wymaga to odwagi, by dorosnąć i stać się tym, kim naprawdę jesteś.” Zgadzamy się całkowicie. Bóg nie popełnia błędów.

4. Istnieje miejsce przy katolickim stole dla ciebie. Nie jest twoim obowiązkiem zmieniać siebie. Obowiązkiem Kościoła jest przysunąć ci wygodne krzesło, ponieważ wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. To w porządku, jeśli znajdziesz ukojenie w Kościele katolickim, pomimo jego historycznego rozłamu z społecznością LGBTQ+. Chcemy, żebyś był tutaj, i będziemy kontynuować tworzenie dla ciebie miejsca. Rozumiemy, jeśli Kościół katolicki nie wydaje się dla ciebie nurtującym miejscem, i nadal będziemy cię wspierać w twojej drodze wiary.

5. Masz ogromną wrodzoną wartość. Twoja wartość nie musi być zdobywana. Wszystkie cechy, które sprawiają, że jesteś wyjątkowy, są darem dla naszej społeczności. Jesteś dzieckiem Boga i zasługujesz na szacunek, współczucie i wrażliwość.

źródło Outreach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz