piątek, 7 czerwca 2019

Prezydent Rzeszowa tłumaczy dlaczego zakazał Marszu Równości


Tadeusz Ferenc wyraźnie chce się zapisać się na czarnych kartach historii polskiej polityki. Prezydent stolicy Podkarpacia dzień po wydaniu decyzji o zakazie Marszu Równości broni swojego stanowiska. Oświadczył, że Rzeszów nie może sobie pozwolić na niepokoje w dniu, na który zaplanowana została, jak to określił „potężna impreza” – Europejski Stadion Kultury.

Z Ferencem porozmawiała podkarpacka „Wyborcza”. Najważniejsza informacja jest frapująca – polityk nie zamierza zmienić swojej decyzji. Zakaz Marszu Równości zostanie utrzymany. Włodarz twierdzi, że jedynym powodem jest troska o bezpieczeństwo uczestników demonstracji, mieszkańców Rzeszowa, oraz gości, który przyjadą na imprezę na miejscowym stadionie.

Powodem niepokojów prezydenta jest fakt, iż na 22 czerwca w Rzeszowie zaplanowano nie tylko Marsz Równości, ale również kilkadziesiąt kontrdemonstracji w pobliżu trasy demonstracji. Wszystkie zostały zgłoszone przez środowiska nacjonalistycznych chuliganów i katolickich radykałów. Normalną reakcją prezydenta powinno być zadbanie o bezpieczeństwo uczestników pokojowej manifestacji przez atakami ze strony agresorów. Przykład zeszłorocznego, pierwszego w historii Rzeszowa Marszu Równości pokazuje, że jedyną stroną stosującą przemoc byli przeciwnicy pochodu, którzy próbowali fizycznie zaatakować uczestników tęczowej parady, a kiedy uniemożliwiła im to policja, wdali się w bijatyki z mundurowymi.

Widmo agresji ze strony homofobów sprawiło, że Ferenc postanowił ukarać Marsz Równości, wydając zakaz. – Miały to być tak naprawdę kontrmanifestacje. Ja to rozumiem w ten sposób, że raczej nie byłoby spokojnie w mieście. A chcę uniknąć jakichś zamieszek. Nie chcę, żeby komuś stała się krzywda – powiedział dla „GW”.

Co więcej, prezydent zasugerował, że najważniejsza jest dla niego wrażenie jakie odniosą uczestnicy Europejskiego Stadionu Kultury. – Na koncert finałowy, który odbędzie się w piątek, przyjedzie kilkadziesiąt tysięcy ludzi spoza miasta.'

Co na to organizatorzy rzeszowskiego Marszu Równości. O komentarz do wynurzeń Ferenca zapytaliśmy Jakuba Gawrona, aktywistę, który zgłosił zgromadzenie w ratuszu.

– Zeszłoroczne doświadczenie pokazało, że w praktyce było niewiele więcej kontrdemonstrantów niż zgłoszonych zgromadzeń. Policji udało się bez problemu zabezpieczyć Marsz Równości przed agresywnymi zachowaniami tych osób, które w większości były facebookowym znajomymi szefa podkarpackiej Młodzieży Wszechpolskiej – wskazuje organizator marszu. – Prawdopodobnie byłoby podobnie w tym roku, bo w tym roku większość kontrmanifestacji zostało zgłoszonych przez te same osoby co w zeszłym roku – zauważa.

Gawron tłumaczy też w jaki sposób prezydent działa na szkodę równościowej manifestacji. – Ferenc wolał zakazać legalnego, pokojowego zgromadzenia. Zostanie on oczywiście obalony w sądzie, a my prawdopodobnie zastaniemy kontrdemonstracje faszystów czujących przyzwolenie ze strony SLD-owskiego prezydenta. To ma być jego wkład w bezpieczeństwo przemarszu? – pyta działacz strajk.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz