środa, 5 grudnia 2018

16 lat razem Grzesia i Krzysia


16 rocznicę związku obchodzi Grześ i Krzysztof - jedna z pięciu par, które walczą w Europejskim Trybunale Praw Człowieka o wprowadzenie w Polsce związków partnerskich i równości małżeńskiej

A potem wejdź na stronę dostrasburga.pl i zapoznaj się z działaniami Kolaicji na Rzecz Związków Partnerskich i Równości Małżeńskiej, do które należy Grześ i Krzysztof - Kampania Przeciw Homofobii.

Grzegorz i Krzysztof. Urodzili się w Polsce na początku lat 80. Grzegorz jest z wykształcenia polonistą, ale pracuje w liniach lotniczych. Krzysztof prowadzi warsztaty antydyskryminacyjne. Są parą od 16 lat. Dla obu jest to pierwszy związek i jak mówią: „mamy nadzieję, że jedyny” - Tygodnik Polityka.

Grzegorz Lepianka, który pracuje jako steward, i Krzysztof Łoś z Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych wspólnie działają w Koalicji na Rzecz Związków Partnerskich i Równości Małżeńskiej. W naszym cyklu powstałym we współpracy z KPH rozmawiamy z partnerami z szesnastoletnim stażem o tym, dlaczego wciąż nie mogą w Polsce wziąć ślubu.

Grześ: Ja czuję, że nasz związek jest na całe życie. A w każdym razie chciałbym, żeby tak było. Często nam się zdarza, że osoby w związkach różnopłciowych stawiają naszą relację za wzór. Bo czują w nas harmonię.

Grześ: Na poziomie emocjonalnym nie. Na poziomie formalnym tak. Nie mamy praw. Nie możemy decydować o sobie nawzajem w szpitalu ani po śmierci. Potrzebujemy małżeństwa, a nie ślubu i wesela. Nie musimy składać sobie deklaracji, żeby o siebie dbać. Rytuał nie jest dla nas ważny, tylko równość wobec prawa.

Krzyś: Mnie bardzo brakuje bycia uznanym przez nasz kraj. W domu jesteśmy szczęśliwi. Łączy nas tak naprawdę tylko miłość. Nie mamy dzieci, nie mamy ślubu, nie będziemy mogli po sobie dziedziczyć. Nie mamy tego, co zatrzymuje przy sobie większość par heteroseksualnych.
Krzyś: Ja, zanim poznałem Grzesia, spotykałem się z dziewczynami. Pozwalałem innym decydować za mnie. Poddawałem się nurtowi życia. Byłem bierny. Cierpiałem na depresję, więc sfera erotyczna i emocjonalna były u mnie przytłumione, wyciszone. Decyzja o tym, że chcę być z Grzesiem, była pierwszą dojrzałą w moim życiu.

Grześ: To nie jest łatwy temat. Moja rodzina oczywiście zna Krzysia. Widujemy się dosyć często. Nie mają zastrzeżeń do naszego życia codziennego. Ale gdy muszą o nas opowiedzieć znajomym, zaczyna się problem. Ciocia mówiła mi, że nie wie, co odpowiedzieć na pytanie o to, czy mam dziewczynę… Musimy liczyć się z tym, że nasz coming out to coming out całej rodziny. Najpierw jest reakcja: „Popełniłam błąd w wychowaniu, to moja wina”. Potem smutek, że nie będzie wnucząt. U podłoża takiego myślenia jest przeświadczenie, że mamy wybór. A przecież możemy wybrać tylko, czy żyjemy otwarcie, czy w ukryciu, a nie czy jesteśmy osobami homoseksualnymi! Powiedziałem o sobie mojej mamie po roku związku z Krzysiem, gdy czułem, że mam już dla niej jakiś dowód w postaci stażu i sprawdzenia się w relacji jednopłciowej. Otrzymałem od niej dwa sprzeczne komunikaty: „Wiedziałam, że tak będzie” i „Nigdy się tego nie spodziewałam”. Jakby podejrzewała, ale tych podejrzeń nie chciała zaakceptować, przyjąć.

Krzyś: Ja ograniczam kontakt z rodziną, bo nie czuję z ich strony wsparcia i akceptacji. Więc żeby nie przeżywać zawodu i rozczarowania po obu stronach, lepiej się nie kontaktować (...) - Magazyn Vogue.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz