Fot: Razem Toruń |
Marsz Równości wyruszył w sobotę o godz. 15 z ul. Uniwersyteckiej w kierunku Bydgoskiego Przedmieścia. Organizatorzy chcieli zwrócić uwagę na widoczność osób LGBT. Policja oszacowała frekwencję na 1500 osób.
- Nie było żadnej kontrdemonstracji ani nie doszło do żadnego incydentu - podsumowuje przewodnicząca zgromadzenia Marta Siwicka.
Poza mieszkańcami Torunia maszerowały delegacje m.in. z Zielonej Góry, Warszawy, Gdańska czy Poznania.
– Często spotykamy się z postawą, że homoseksualizm jest czymś nienormalnym, co powinno być ukrywane przed oczami dzieci. Chciałabym, abyśmy się zastanowili, co tak na dobrą sprawę jest niestosownego w miłości, we własnej tożsamości, w odwadze – mówił do tłumu jedna z liderek zgromadzenia Zuzanna Larysz.
Inna z przemawiających wspominała, że pochodzi z małej miejscowości i żyła w „heteroseksualnym matriksie”, z którego wyrwała się dopiero po wyjeździe na studia do Bydgoszczy.
Działacze przed marszem mówili także o przemocy wobec mniejszości seksualnych. Ponad 60 proc. osób LGBT twierdzi, że doświadczyło przemocy w różnej formie przynajmniej raz w roku, w tym kilkanaście procent wskazuje na przemoc fizyczną i seksualną. Ponad 50 proc. utrzymuje w tajemnicy swoją tożsamość przed sąsiadami z powodu strachu przed utratą pracy, utratą znajomych i prześladowaniami.
Trzy godziny przed marszem równości na Bulwarze Filadelfijskim, zorganizowano manifestację pn. „W obronie rodziny”. Udało się zepchnąć marsz LGBT daleko poza centrum miasta, tworzymy zgromadzenie, na którym staniemy murem za tradycyjnym modelem rodziny. Nie chcemy pozwolić na uderzenie w tradycyjną rodzinę, moralność naszych dzieci a także, najprawdopodobniej, w prawo do życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci - pod przykrywką tolerancji, pseudorówności i pseudowolności. Nie chcemy traktowania aktów homoseksualnych, „zmiany płci” i innych zaburzeń traktowanych jako normalność – czytamy na stronie wydarzenia na Facebooku. (Gazeta Wyborcza/pomorska.pl)
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz