Wielka Brytania głosowała za wyjściem z Unii Europejskiej. Wyborcy w Londynie, Szkocji i Irlandii Północnej głosowali pozostaniem w Unii Europejskiej, podczas gdy większość wyborców w Anglii i Walii głosowało opuścić.
17,410,742 osób głosowało wyjść, w porównaniu do 16,141,241, którzy głosowali na pozostanie, udział 52% do 48%. Frekwencja wyniosła 72,2 proc. (TVN24)
"Nikt nie wie co się wydarzy w przyszłości, ale dziś czuję, że zjednoczenie i tolerancja przegrały. Nie chcę żegnać się z moimi przyjaciółmi" - dodał Olly.
Alison Goldfrapp także nie ukrywała, że jest w szoku. Czuję ciarki na plecach. Zobaczymy co to wszystko przyniesie? Miłego dnia, ja staram się myśleć o przyszłości pozytywnie.
Michael Cashman, działacz LGBT i europoseł, napisał na Twitterze:
Nienawiść, ksenofobia i głupota wygrały. Boję się. Dosłownie się boję. Do tych, którzy głosowali za pozostaniem w UE: musimy być silni, przypominać o naszych wartościach, być dumni z tego za czym głosowaliśmy - Queer.pl
Artur Wieczorek - zielone wiadomości: W odróżnieniu od wielu moich znajomych jestem z natury optymistą i zawsze potrafię zauważyć to co pozostało w szklance, a nie tylko to co się z niej wylało.
Jestem i byłem zdecydowanym przeciwnikiem wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, ale i w tej na pozór pustej szklance potrafię dopatrzyć się siedmiu odświeżających łyków zmian, które napawają optymizmem.
Brexit to zła wiadomość dla Brytyjczyków, ale wcale nie musi być tak zła dla reszty Europy. Przyjrzyjmy się, co dobrego może z Brexitu wyniknąć.
1. Z sytuacji nie było dobrego wyjścia.
Zarówno Brexit jak i Brexin, czyli pozostanie Wielkiej Brytanii prowadziłoby do osłabienia Unii Europejskiej. W lutym David Cameron wynegocjował dla kraju pakiet ustępstw, który dawał jej specjalny status wewnątrz Unii. Ówczesny premier mówił wtedy:
– Wielka Brytania będzie czerpać pełne korzyści ze wspólnego rynku, nigdy nie przystąpi do strefy euro, a jej interesy gospodarcze zostały zabezpieczone – przekonywał Cameron. – Wierzę, że to wystarczająco dla mnie, aby rekomendować pozostanie Zjednoczonego Królestwa w UE i czerpanie wszystkiego co najlepsze z obu światów – ocenił.
Zatem Brexit i Brexin oznaczałyby de facto to samo – osłabienie integracji europejskiej. Gdyby jego plan się powiódł pokazałoby to, że można zaszantażować Unię Europejską i wynegocjować dla siebie lepsze warunki niż dla pozostałych krajów. Teraz sytuacja jest dużo bardziej klarowna – jeden z czynników osłabiających europejską integrację odpadł.
2. Wielu komentatorów wskazuje na to, że Wielka Brytania pójdzie w istocie drogą Norwegii.
Zachowa integrację z UE w kwestiach ekonomicznych, ale nie będzie miała w niej prawa głosu. Tym lepiej dla Unii!
3. Brexit na pewno zachęci i wzmocni eurosceptyków, ale może też dać pozytywny impuls do działania euroentuzjastom i ruchom takim jak DiEM25 czy Zieloni, które dążą do prodemokratycznych reform Unii Europejskiej.
Ruch DiEM25, założony przez Yanisa Varoufakisa, charyzmatycznego byłego ministra finansów Grecji upokorzonego przez Trojkę, głosi w swoim manifeście założycielskim wprost: Europa musi stać się bardziej demokratyczna – albo upadnie!
Te ruchy mogą teraz zyskać wiatr w żagle. DiEM25 już dziś zapowiada: będziemy budować pozytywną odpowiedź na gniewie, który doprowadził do Brexitu.
4. Nie tylko te ruchy. Brexit może przynieść otrzeźwienie także brytyjskim i europejskim elitom.
Wiele osób podnosi argument, że głos przeciwko UE jest w swojej istocie głosem mas przeciwko elitom. Lisa Mckenzie w swoim artykule dla Guardiana postawiła tezę, że referendum jest jedynym sposobem pokazania europejskim i brytyjskim elitom, uprawiającym politykę ponad głowami ludzi, środkowego palca.
Rozmawiam z klasą pracującą i widzę – mówi Mckenzie – że tematem referendum pomimo retoryki nie jest imigracja. Jego tematem jest rosnąca prekaryzacja, ubożenie, strach i niepewność. Wygórowane czynsze i niepewność życia mas społecznych. Jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że to rzeczywiste przyczyny eurosceptycyzmu – będziemy mogli coś z nimi zrobić. Być może Brexit da pozytywny impuls dla reform UE – nie tylko od zewnątrz, ale także od środka.
5. Referendum podzieliło brytyjskich Torysów, a przegrana Camerona osłabiła tę partię.
Otwiera to drogę do zwycięstwa Partii Pracy na czele z Jeremym Corbynem, co zwiastuje prosocjalne i proeuropejskie reformy.
6. Europejskie elity nie są tak bezbronne i niełatwo się poddają, a proces integracji europejskiej to ogromna machina, która nie rozbija się o jedno referendum.
Nie zapominajmy, że to nie pierwsze referendum, które przebiega nie po ich myśli. W 2005 roku obywatele Francji i Holandii zagłosowali przeciwko przyjęciu Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy.
Pesymiści wieszczyli wtedy, że zahamuje to proces integracji. W ciągu kilku lat przeformułowano zapisy Konstytucji, usunięto jej najbardziej kontrowersyjne części i przyjęto jako Traktat z Lizbony.
W 2008 Irlandia, jako jedyna, zagłosowała w referendum przeciwko temu traktatowi. Dokonano kosmetycznych zmian, zagwarantowano temu kraju nienaruszalność krajowego prawa w odniesieniu do prawa do życia, rodziny i edukacji, podatków oraz bezpieczeństwa i obrony, po czym przeprowadzono kolejne referendum w sprawie tego samego traktatu.
7. Anglia głosowała za wyjściem z UE, ale Szkocja i Irlandia Północna głosowały za pozostaniem.
Brexit może oznaczać wzrost tendencji separatystycznych w tych regionach i kolejne referenda, a w perspektywie – być może za parę lat członkiem Unii Europejskiej stanie się niepodległa Szkocja.
Zważywszy na fakt, że Szkocja prowadzi dużo bardziej progresywną politykę niż Anglia, nie ma specjalnie nad czym płakać jeśli to zastąpi ona Anglię jako członek UE – wyjdzie to Unii na dobre.
Premier Wielkiej Brytanii David Cameron oświadczył w piątek, że do października poda się do dymisji po tym, jak w czwartkowym referendum Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem z Unii Europejskiej. (Polsat News)
"Uważam, że Wielka Brytania byłaby silniejsza w Unii Europejskiej. Brytyjczycy jasno wypowiedzieli swoją decyzję. Zrobiłem wszystko, co mogę jako premier, aby sterować krajem w tych miesiącach. Nie byłoby zasadne, żebym uzurpował sobie bycie kapitanem, który wpłynie do kolejnego portu. Kraj wymaga świeżego przywództwa. Będę kontynuował moją prace przez najbliższe trzy miesiące. Gabinet wygłosi stanowisko dotyczące kolejnych kroków. Negocjacje muszą się odbyć pod przewodnictwem nowego premiera" - powiedział premier David Cameron, zapowiadając tym samym rezygnację.
Tweet
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń