Maria Czubaszek nie żyje. Niezapomniana satyryczka, scenarzystka i dziennikarka miała 76 lat. Maria Czubaszek urodziła się w 1939 roku w Warszawie. Jej rodzina pochodziła ze Lwowa. Studiowała anglistykę (wytrwała rok, ale nie poszedł na marne, bo gdy do jej męża Wojciecha Karolaka dzwonili muzycy ze Stanów, potrafiła powiedzieć: "I don't understand"), potem dziennikarstwo. Od zawsze chciała pracować w radiu, ale na praktyki dziennikarskie trafiła do "Gazety Krakowskiej", a potem do "Przeglądu Sportowego". W Krakowie nauczyła się, że trzeba oszczędnie gospodarować pieniędzmi (bo pierwszego dnia całą zaliczkę wydała na dżinsy i potem nie miała nawet na obiady w redakcyjnej stołówce), a w "Przeglądzie" grać w "makałko" (w przerwach gry pisała sprawozdania z mistrzostw juniorów w boksie, o którym nie miała zielonego pojęcia).
Maria Czubaszek tworzyła również dla telewizji. Współtworzyła m.in. scenariusze do seriali "Psie serce", "Na Wspólnej" czy "Brzydula". Była członkiem redakcji "HBO na stojaka", brała także regularny udział w improwizowanych kabaretowych "Spadkobiercach". Czubaszek była również stałą komentatorką "Szkła kontaktowego" nadawanego w TVN 24.
W 2012 roku w rozmowie z Agnieszką Kublik Maria Czubaszek tak mówiła o śmierci: A śmierć jest straszna dla tych, co zostają. Ja uważam, że po śmierci nie ma nic, absolutnie, koniec, po balu. Więc nie będę cierpiała. Natomiast strasznie bym się bała cierpienia przed śmiercią. Mój ukochany Woody Allen powiedział: "Nie boję się śmierci, tylko chciałbym, żeby mnie nie było przy tym, jak po mnie przyjdzie". Dziś się przedłuża życie ludzkie. To dobrze. Ale jeżeli ma się przedłużać tylko czyjeś zniedołężnienie i starość, to ja pytam: po co? I odpowiadam: ja tak nie chcę żyć. Tak, żeby mi trzeba było zmieniać pampersy. Czyli jak mi się odechce żyć, powinnam mieć prawo z tym skończyć - Gazeta Wyborcza.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz