niedziela, 5 października 2014
Dariusz Michalczewski: Homofobia to obciach
Jestem praktykującym katolikiem, ale dla mnie katolicyzm to religia miłości. "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego" - zna to pan? Myślę, że w Ewangelii nie ma miejsca na nienawiść do drugiego człowieka
Do głowy mi nie przyszło, że jesteśmy w Polsce aż tak nietolerancyjni. Chyba za długo mieszkałem za granicą, w zupełnie innym świecie. W Niemczech znałem mnóstwo osób homoseksualnych i ich orientacja nie była nigdy żadnym tematem do rozmowy. Bo co to kogo obchodzi, kto z kim jest? Z kim sypia? Z kim tworzy związek? A w Polsce to się okazuje ciągle kontrowersyjnym tematem! Nie zdawałem sobie do niedawna sprawy, że jesteśmy w tej kwestii tak daleko za Europą.
Jeszcze nie oszalałem. To mnie w ogóle nie interesuje. Nie politykuję, nie zabiegam o niczyje głosy. Zabiegają o nie politycy, z którymi sadzano mnie w studiach telewizyjnych. Próbują sobie nabijać punkty u homofobicznego, zacofanego elektoratu. Pchają się do mediów przy każdej okazji i mają coś do powiedzenia na każdy temat. Najczęściej na taki, na którym się nie znają.
Jak posłanka Kempa, z którą nawet nie ma co dyskutować. Ona plecie te swoje farmazony, nie można jej przerwać, żadnego dialogu. Spytałem ją, czy gdyby miała córkę lesbijkę, toby jej nie kochała. Bo ja uważam, że rodzice powinni kochać swoje dzieci bezwarunkowo, bez względu na ich orientację seksualną. A ona coś zaczęła krzyczeć, żebym się odczepił od jej dzieci. No mówię panu, czysty cyrk!
Tak było w programie u Tomasz Lisa, ale nie wiem, czy pan widział "Pytanie na śniadanie", gdzie byłem ja i ojciec z synem gejem. Coś wspaniałego! Ten ojciec taki otwarty i nowoczesny, widać, że bardzo kocha syna. To jest prawdziwa ojcowska miłość, to jest wspaniała relacja ojciec - syn!
Co wspólnego ma homoseksualizm z pedofilią? Przecież większość pedofilów jest hetero! Ludzie, gdzie my żyjemy?!
Homofobiczni politycy mówią, że walczą o dobro dzieci. O jakie dobro?! Niech ruszą tyłki z Warszawy i pojadą do paru domów dziecka! Niech pomogą rodzinom z problemami, skoro tak ich dobro dzieci obchodzi. Dobrem dziecka jest kochająca rodzina! To jest dobro! I orientacja seksualna rodziców nie ma tu nic do rzeczy.
Mam nadzieję, że nie, chociaż u nas kontrowersje wzbudzają nawet idący po ulicy za rękę czy - nie daj Boże! - dający sobie buzi geje. To jest sensacja! A ja się pytam: dlaczego?! Co komu przeszkadzają całujące się dziewczyny czy chłopaki? A niech się całują! I my, heterycy, też się całujmy! Może jak się będziemy więcej całować, to w tym kraju będzie więcej miłości i mniej nienawiści.
Całość na Wysokie Obcasy - Gazeta Wyborcza.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz