poniedziałek, 10 lutego 2014
Kulka: Tęczowa nierówność wobec prawa
PE przegłosował rezolucję w sprawie zapewnienia w Unii równych praw osobom LGBTQ. Poparło ją jedynie dziewięciu polskich europosłów i europosłanek. Całość na Krytyka Polityczna.
PO: za, a nawet przeciw
W kontekście europejskim przegłosowanie raportu przeważającą liczbą głosów wydaje się powodem do radości. Niestety, z perspektywy polskiego podwórka sytuacja nie jest aż tak tęczowa. Spośród 51 polskich europosłanek i europosłów rezolucję poparło jedynie 9 (w tym poseł Filip Kaczmarek, który przyznał potem, że się pomylił). Aż 30 eurodeputowanych było przeciwnych antydyskryminacyjnym rozwiązaniom, a 12 nie wzięło w ogóle udziału w tym akurat głosowaniu (choć dziwnym zbiegiem okoliczności nie mieli problemów z uczestnictwem we wcześniejszych i późniejszych głosowaniach tego dnia).
Nie zaskakuje poparcie dla rezolucji ze strony posłów i posłanek SLD, nie dziwi też zdecydowany sprzeciw parlamentarzystów PiS-u. Ale naprawdę razi coraz większa obłuda przedstawicieli PO – partii, która tak ochoczo przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi obiecywała związki partnerskie w najbliższej kadencji, a następnie przy pierwszej nadarzającej się okazji doprowadziła do odrzucenia w pierwszym czytaniu trzech projektów ustaw o związkach partnerskich (w tym jednego przygotowanego przez własnego przedstawiciela). Świadome głosowanie przeciwko równouprawnieniu wszystkich obywateli (do których – czego być może posłowie partii „obywatelskiej” nie są świadomi – należą również osoby LGBTQ) i zapewnieniu im ochrony przed przemocą i wykluczeniem już samo w sobie jest jawną dyskryminacją.
A może po prostu hipokryzja jest wpisana w nieoficjalny program partyjny PO?
Przygotowany przez reprezentującą PO pełnomocniczkę rządu ds. równego traktowania Krajowy Program Działań na rzecz Równego Traktowania, mający na celu wdrożenie przyjętych przez Polskę rekomendacji Rady Europy, miał szansę stać się dokumentem gwarantującym osobom LGBTQ ochronę prawną – gdyby tylko nie wykreślono z niego niemal wszystkich zapisów dotyczących orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. Jedyny zapis, który się ostał, dotyczy włączenia treści związanych z równym traktowaniem wobec osób LGBT do programów nauczania lekarskiego.
Platforma jest też ekspertem od wygaszania zbyt „gay-friendly” propozycji legislacyjnych. Gdy SLD i Twój Ruch złożyły wnioski o dopisanie orientacji seksualnej i tożsamości płciowej do figurującego w kodeksie karnym katalogu przesłanek objętych ochroną prawną przed przestępstwami i mową nienawiści, PO zaproponowała zamiast tego – dyskryminujący sam w sobie – twór „naturalna lub nabyta cecha osobista”. W marcu 2013 wszystkie trzy projekty zmian przeszły pierwsze czytanie w sejmie, po czym Komisja Kodyfikacyjna zdecydowała, że zajmie się nimi specjalnie utworzona podkomisja (w składzie PO-PiS). Od momentu jej powstania nie odbyło się ani jedno posiedzenie w tej sprawie.
Równi i równiejsi
Zamiast rzeczowo ustosunkować się do raportu Lunacek, większość polskich europarlamentarzystów uznała, że może i oficjalnie wszyscy jesteśmy równi, ale w praktyce są równi i równiejsi, i należy ten stan rzeczy podtrzymać. A może po prostu nie zapoznali się z tym dokumentem? Wydaje się, że dużo łatwiej przychodzi im wzniecanie wśród konserwatywnej części społeczeństwa paniki przed nachodzącym z Unii „potworem gender”. Niestety rzeczywistość nie odpowiada snom prawicowych wizjonerów wieszczących, że UE chyłkiem zamontuje w Polsce małżeństwa jednopłciowe. A szkoda.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz