środa, 27 listopada 2013
Replika o Elżbiecie Szczęsnej, mamie geja, prezesce Akceptacji, pisze jej syn.
Replika: "Wyoutowałem się mamie, jak miałem 20 lat. Wróciłem właśnie z seminarium w Berlinie, poznałem tam kilku gejów, który bez problemu mówili o swym homoseksualizmie. Ja też tak chciałem! (...) Mama wyjeżdżała akurat do sanatorium. (...) Popatrzyłem na nią i… nie, nie byłem w stanie wymówić słów „jestem gejem”. Po prostu nie. W tej desperacji znalazłem wyjście i… powiedziałem to po niemiecku, mama zna niemiecki. Wykrztusiłem: „Ich bin ein Schwul” – właśnie tak, z błędem. Zobaczyła, że nie żartuję i że w ogóle ledwo żyję z nerwów – i się rozpłakała. (...) Potem dostałem od niej list, to był 1999 rok, nie pisaliśmy jeszcze do siebie mejli. (...) Pisała, że mnie kocha, że będzie mnie wspierać, czemu z tym czekałem, czemu aż tak się denerwowałem i dlaczego powiedziałem jej przed samym wyjazdem. Życzę każdemu gejowi, każdej lesbijce takiego „pocomingoutowego” listu od mamy - przeczytałem go ze sto razy.
(...) Przełom u mamy nastąpił, gdy zostałem pobity pod klubem gejowskim. Mówiła potem: "Widoku mojego pobitego syna w drzwiach nie zapomnę do końca życia. To brzmi może patetycznie, ale wówczas poczułam, że muszę się zaangażować, aby żadna inna matka nie musiała oglądać swego dziecka w takim stanie.
Mama założyła w Lambdzie grupę wsparcia rodziców osób LGBT. Grupę, dodam, składającą się wtedy z jednej osoby – Elżbiety Szczęsnej. Mama była samotną pionierką. W 2006 r. poszła na swój pierwszy dyżur. I tak dyżuruje do dziś."
O Elżbiecie Szczęsnej, mamie geja, prezesce Akceptacji, działającej od 7 lat na rzecz rodziców osób LGBT, nominowanej w tym roku do niemieckiej nagrody Respektpreis, specjalnie dla "Repliki" pisze jej syn - Jerzy M. Szczęsny.
Cały tekst Jerzego - do przeczytania w najnowszej "Replice", dostępnej od jutra w klubach LGBT-friendly i w prenumeracie.
Na zdjęciu: Elżbieta Szczęsna przemawia na forum niemieckiej organizacji LGBT - Lesben- und Schwulenverband in Deutschland (LSVD), kwiecień 2013 r. (foto: Caro Kadatz)
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz