środa, 11 września 2013
Adam Bodnar: Czas na małżeństwa jednopłciowe
industrial.salon24.pl fragment: Nie widzę powodów, aby osoby, które mają tak z natury, że kochają osoby tej samej płci były z góry skazane na społeczne i prawne wykluczenie. Ich prawa mają umocowanie w Konstytucji, a rolą demokratycznego państwa jest brać pod uwagę i uwzględniać ich interesy – w celu zapewnienia im szczęścia jako równoprawnym obywatelom.
Ewa Ivanova: Czy po ostatnim orzeczeniu Sądu Najwyższego w sprawie United States v. WindsorStany Zjednoczonestały się już oazą dla par jednopłciowych ?
Adam Bodnar: Ten wyrok to absolutny przełom. Ale do „oazy” Stanom jeszcze daleko.
A czy amerykańskie orzeczenie ma jakiekolwiek znaczenie dla Polski, dla naszego podejścia do praw homoseksualistów ?
- Oczywiście. Kolejne państwo, strategicznie ważne dla Polski, dołączyło do grona krajów, które uznają małżeństwa par jednej płci. Bo chodziło nie o związki partnerskie, a o małżeństwa par jednopłciowych w USA. Symboliczny wymiar tego wyroku jest ogromny. Prawa dla związków jednej płci to już nie tylko domena państw „zgniłej Europy”. Także konserwatywna Ameryka zmienia swe oblicze, co szczególnie widać wśród niektórych polityków Partii Republikańskiej.
Skoro w Stanach wobec blokady politycznej udało się zmienić podejście do par jednopłciowych poprzez orzecznictwo może także u nas ten scenariusz jest bardziej prawdopodobny? Może zamiast wprowadzać ustawy, poczekajmy aż problemy rozwiążą sądy?
- U nas będzie się z tym musiał uporać jednak ustawodawca. W przeciwieństwie do Amerykanów my z natury nie mamy skłonności do postaw litygacyjnych, czyli nie mamy w sobie dążenia do dochodzenia swych praw przed sądem. Nie zmieniamy w ten sposób prawa. Warto pamiętać, że sprawa Windsor była jedną z kilkudziesięciu podobnych spraw; wyselekcjonowaną jako idealnie nadającą się do jej prowadzenia aż do Sądu Najwyższego.
Ale przyzna Pan, że jednak przełomem było u nas ubiegłoroczne orzeczenie Sądu Najwyższego dotyczące wstępowania partnera w najem, tak samo jak konkubiny czy żony?
- Tak, ale pamiętajmy, że było ono pokłosiem wcześniejszego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Kozak przeciwko Polsce z 2010 r. I mimo tego orzeczenia niektóre sądy powszechne w Polsce nie uznawały partnerów homoseksualnych jako osób bliskich i nie przyznawały im prawa do wstąpienia w stosunek najmu po śmierci osoby bliskiej. Dlatego sprawą musiał się zająć Sąd Najwyższy.
A jak do naszego sądu trafi np. sprawa pary jednopłciowej - Polaka i Francuza – którzy zawarli związek małżeński za granicą, to co ?
- Takiej sprawy jeszcze nie mieliliśmy w sądzie. Ale nie spodziewałabym się tu rewolucji, tylko raczej długich batalii sądowych, łącznie z zaangażowaniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Niestety obawiam się, że sądy zbyt łatwo sięgałyby w takich sytuacjach po tzw. klauzulę porządku publicznego i stwierdzały, że skoro nie uznajemy małżeństw tej samej płci na naszym terytorium, to nie możemy uznawać także związków zawieranych za granicą. W ten sposób sądy mogłyby omijać argumentację opierającą się na interpretacji Konstytucji czy przepisach prawa wspólnotowego, jak chociażby prawo do swobodnego przemieszczania się i niedyskryminacji obywateli UE na terytorium innych państw członkowskich.
A jak do naszego sądu trafi np. sprawa pary jednopłciowej - Polaka i Francuza – którzy zawarli związek małżeński za granicą, to co ?
- Takiej sprawy jeszcze nie mieliliśmy w sądzie. Ale nie spodziewałabym się tu rewolucji, tylko raczej długich batalii sądowych, łącznie z zaangażowaniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Niestety obawiam się, że sądy zbyt łatwo sięgałyby w takich sytuacjach po tzw. klauzulę porządku publicznego i stwierdzały, że skoro nie uznajemy małżeństw tej samej płci na naszym terytorium, to nie możemy uznawać także związków zawieranych za granicą. W ten sposób sądy mogłyby omijać argumentację opierającą się na interpretacji Konstytucji czy przepisach prawa wspólnotowego, jak chociażby prawo do swobodnego przemieszczania się i niedyskryminacji obywateli UE na terytorium innych państw członkowskich.
Zapytam wprost: jakie szanse ustawa o związkach partnerskich miałaby przed Trybunałem Konstytucyjnym ?
- Sądzę, że jest mało prawdopodobne, aby się wybroniła. Środowisko prawnicze ma konserwatywne podejście do tych kwestii. Wszystko zaczyna się na wydziałach prawa. A gdzie uczy się prawa antydyskryminacyjnego, prawa mniejszości seksualnych? Gdzie na poważnie podchodzi się do praw człowieka? Ważne jest prawo cywilne, karne i administracyjne. Reszta jest traktowana jak kwiatek u kożucha. To przekłada się na poglądy doktryny, sędziów, większości sędziów Sądu Najwyższego czy prokuratorów Prokuratury Generalnej. To wszystko widać w opiniach do projektów ustaw o związkach partnerskich. Pamięta pani rok 2004 i 2005 kiedy zakazywano parad równości?
- Którzy prawnicy uważali, że takie zakazy to skandal? Chyba tylko jeden prof. Zbigniew Hołda mówił, wprost, że to niedopuszczalne. Reszta milczała. Później doczekaliśmy się dobrych wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Trybunału Konstytucyjnego w kwestii zakazów marszów równości w Poznaniu i Warszawie. Ale te jaskółki jeszcze wiosny nie spowodowały.
Uważam, że ustawę o związkach partnerskich można przyjąć bez zmiany Konstytucji. Co więcej uważam, że wręcz należy to zrobić, bo trudno wyobrazić sobie realizację treści przepisów o godności, zakazie dyskryminacji i poszanowaniu prawa do prywatności bez zapewnienia jakiejkolwiek formy związków dla par osób tej samej płci. Należy dążyć do przekonania świata prawniczego, że taka interpretacja jest poprawna i że w żaden sposób nie powoduje zagrożenia dla tradycyjnej instytucji małżeństwa.
A co wtedy z art. 18 Konstytucji, który oddaje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny pod szczególną ochronę ?
- Przy takiej wykładni akcent jest kładziony na słowo „jako” w tym przepisie. Tylko taka forma małżeństwa, kobiety i mężczyzny, może mieć ochronę konstytucyjną. Wszelkie inne formy małżeństwa mogą mieć tylko ochronę ustawową, a więc ochronę słabszą. W Polskim prawie już mamy takie przypadki – wystarczy spojrzeć na prawa wyborcze. Art. 62 Konstytucji przyznaje prawa wyborcze na poziomie lokalnym obywatelom RP. Natomiast obywatele UE mają prawo uczestnictwa w wyborach lokalnych na podstawie Traktatu o Unii Europejskiej oraz ordynacji wyborczej. Nie trzeba zatem było zmieniać Konstytucji.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz