wtorek, 13 sierpnia 2013

Wojna pedalska w środowisku krytyka Roberta Biedronia za mało robi dla środowiska


Gazeta.pl: Zastanawia mnie to, czy posłowie czytają wiadomości, które wysyłamy. Odzew na mail naszej koleżanki był znikomy. Apeluję do posła, żeby nas wsparł - mówi Aneta Ostrowska. Działacze, podobnie jak Biedroń, wiedzą, że bez poparcia PO nie ma szans na wprowadzenie ustawy o związkach partnerskich.

"Premier Donald Tusk na Kongresie Kobiet powiedział wprost, że w tej kadencji Sejmu na ustawę o związkach partnerskich nie ma co liczyć. Jeśli będziemy na nie tylko bezczynnie czekać, to przeżyjemy rozczarowanie" - pisze poseł Robert Biedroń w dziale opinii magazynu "Replika", skierowanego głównie do osób nieheteroseksualnych. Pisze również, że czuje się oszukany przez Platformę Obywatelską, która, mimo obietnic wprowadzenia ustawy, mnoży kolejne byty mające usatysfakcjonować prawe skrzydło partii. "Nie możemy siedzieć cicho ani dać się zagłuszyć 'argumentami', że związki partnerskie to 'temat zastępczy'. Pukajcie do drzwi poselskich, dzwońcie do posłów/posłanek, wysyłajcie e-maile i listy" - apeluje Biedroń.

Aneta Ostrowska, wiceprezeska Stowarzyszenia "Akceptacja". Oczywiście, kontaktowanie się z posłami to bardzo dobry pomysł. Jedna z mam należących do Akceptacji wysyłała maile do posłów, w których opisywała swoją historię i pisała, jak ważne jest dla jej homoseksualnej córki i całej rodziny uregulowanie kwestii związków partnerskich. Natomiast zastanawia mnie to, czy posłowie czytają te wiadomości. Odzew na mail naszej koleżanki był znikomy. Raptem kilku posłów podziękowało i obiecało zastanowić się nad tą sprawą. - tłumaczy Ostrowska i dodaje: - Apeluję do posła Roberta Biedronia, żeby nas wsparł. Nasze stowarzyszenie jest nowe, nie ma tylu członków, żeby móc odwiedzić choćby część posłów, ale przy odpowiednim wsparciu moglibyśmy próbować przekonać parlamentarzystów do uchwalenia dobrej ustawy. Takiej, która będzie regulowała ważne kwestie prawne i pozwoli naszym dzieciom i przyjaciołom żyć godnie.

Członkowie akcji Miłość Nie Wyklucza. Jej przedstawiciele są rozczarowani poczynaniami posła reprezentującego środowiska LGBT. - Od Roberta Biedronia jako posła sprawozdawcy oczekujemy więcej, niż tylko okazjonalnych wypowiedzi na temat związków partnerskich. Jeśli pan poseł zachęca czytelników i środowisko do drążenia i podtrzymywania tematu, do wysyłania maili, pukania do biur poselskich, to sam powinien na maile odpisywać. Niestety, ostatnio komunikacja z posłem Biedroniem jest utrudniona, ciężko jest nam skontaktować się z nim i ustalić, na jakim etapie znajdują się prace nad ustawą, czemu została ona złożona kilka miesięcy po zapowiadanym terminie i dlaczego w takiej, a nie innej formie - mówi Marcin Szczepkowski, rzecznik Miłość Nie Wyklucza.

* Trochę nie rozumiem krytyki wobec Roberta, wiele razy wspiera ustawę związki partnerskie, nawet ich ba mówił o tym liście Stowarzyszenia "Akceptacja". Jednej strony czy uda się uchwalić normalną ustawę związki partnerskie, a nie jakąś pseudo. Nie ma szans, Robert i wielu czuje się, jak w ciemności, nie wiemy jaką stronę iść. Wielu nas brak wiary, drugiej strony idą do mediów i narzekają, jak wiadomo polskie środowisko do pedalska wojna.

Nie które osoby na kilku forum, mnie dopija mówią Biedroń i działacze szkodzą po co oni promują, tak nie krytycy sami zaczną coś robić. Podtrawią tylko narzekać, a nawet na głupiej paradę się boją po tam gołe dupy, ale nigdy nie byli i mówią jak nie jest, czy katolicy geje po tam obraża katolików, nie chodzą katolicy nie wcale.

Czytają jakiś bełkot na katolicki portalach o paradzie i wmawiają to prawda. Od wielu lat kłócimy się, cóż coś u polaków jest podtrawimy narzekać, ale nie nic robić.

Też Robert jest gejem i musi tylko zajmować się gejami, ale też ma inne sprawy więcej robi niż większość naszych politycy, wolą siedzieć w domu, a inni robią za nich. Robert jaki jest, ale szacunek powinno mieć do niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz