wtorek, 27 listopada 2012
Od nienawiści do zbrodni
Dopóki nie poczujesz jak ktoś pięścią rozbija ci twarz, kopie po żebrach gdy leżysz już skulony na ziemi; dopóki nie poczujesz wszechogarniającej cię bezsilności i strachu - nigdy nie zrozumiesz człowieka dotkniętego przemocą. Nie sposób opisać tego na tyle skutecznie, aby czytelnik to zrozumiał.
Musimy jednak spróbować.
Zdarzeń takich jak to z nocy 25 listopada 2012 r. w naszej owianej złą sławą Łodzi jest mnóstwo. Nie tylko tutaj, niestety wydarza się to w całej Polsce. Atak z nienawiści, zwany niekiedy z braku lepszych określeń angielskim wyrażeniem "hate-crime" lub "gay bashing", to według raportów antydyskryminacyjnych polska codzienność. Ponad 80% z nich nie jest zgłaszana wymiarowi sprawiedliwości. Nasze zostało, choć kosztowało nas to wiele wysiłku psychicznego i fizycznego.
Wydarzenia z sobotniej nocy były kliszą. Ot, grupa wyrostków z liderem w wieku ok. 22 lat postanowiła wybrać się na tzw. "gay bashing". Określenie to można przetłumaczyć jako "bij pedała", choć nie przekazuje to w pełni jego znaczenia. Polega na dokładnym zaplanowaniu fizycznego aktu przemocy, wobec osób, które ani niczym napastników nie sprowokowały ani też nie przewidywały, że może je dotknąć. Atak taki charakteryzuje się pełną premedytacją. Sprawcy późniejszego przestępstwa zbierają się i decydują, że w ramach rozrywki pójdą pobić lesbijkę, geja lub kogoś, kogo za geja uważają. Nigdy nie jest to atak przypadkowy. Nie wymaga żadnej prowokacji ze strony ofiar. Z pełną świadomością planów i późniejszych czynów przestępcy udają się w okolice, w których zgodnie z ich wiedzą przebywają takie osoby (np. okolice alternatywnej dyskoteki) i wybierają na oślep ofiarę lub ofiary.
Z nami było dokładnie tak samo. Zostaliśmy zaatakowani przez pięcio- lub sześcioosobową grupę tuż po wyjściu z jednego z łódzkich klubów (miejsce nie ma szczególnego znaczenia, mogło się to zdarzyć praktycznie wszędzie). Najciężej poszkodowanym był trzydziestoletni Olaf Zmit, menedżer w międzynarodowej korporacji IT, który ze względu na swój semicki wygląd zwykle najbardziej rzuca się w oczy. Większość Polaków nie umie rozróżnić jego pochodzenia, zwykle jest uznawany za Żyda, choć w rzeczywistości ma korzenie polsko-arabskie. Drugą, najmniej poszkodowaną ofiarą, był dwudziestokilkuletni student. Trzecią - trzydziestodziewięcioletni Adam Jarecki, przedsiębiorca i działacz samorządowy.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dzięki szybkiej i bardzo skutecznej interwencji Policji zatrzymano kilku podejrzanych o dokonanie na nas napaści powodowanej nienawiścią. Nie przeprowadzono jednak procedury okazania, nie możemy zatem tej informacji potwierdzić.
Nam wszystkim coś bardzo źle wyszło w ciągu ostatnich 23 lat wolnej Polski. Nie istnieją praktycznie żadne programy społeczne i pomocowe skierowane do młodych ludzi wywodzących się z ubogich rodzin. Wychowuje ich dojmujące poczucie beznadziei, uliczne grupy "samopomocowe" składające się z nastolatków tak samo pozbawionych szans na godne życie. Wszyscy mają poczucie, że życie przepływa im między palcami. Są łatwym obiektem manipulacji środowisk faszystowskich i nacjonalistycznych; początkowo nie rozumiejąc, że wspieranie wieców przeciwko ACTA organizowanych przez nacjonalistów nie jest apolitycznością lecz zbliżeniem się do grup ekstremistycznych. Gdy już to zrozumieją, widzą w nich coś atrakcyjnego, coś zmieniającego depresyjny plan każdego dnia. Z beznadziei rodzi się głupota, z głupoty nienawiść, z nienawiści agresja, przestępstwo, na końcu zbrodnia. Nawet jeśli drogę tę przebędzie zaledwie jeden procent z nich - jest to o ten jeden za dużo. Nie umniejsza to wagi czynu przestępczego, ale świat nie jest czarno-biały.
Coś bardzo złego dzieje się we współczesnej Polsce, zalanej falą ohydnej nienawiści wszystkich wobec wszystkich. Politycy Platformy Obywatelskiej od ponad półtora roku sabotują projekt ustawy o zmianie Kodeksu Karnego rozszerzający sankcje o przestępstwa popełniane ze względu na orientację seksualną, płeć, tożsamość płciową, wiek i niepełnosprawność. Skutki tzw. "cywilizowanej homofobii" czy też "homofobii w białych rękawiczkach", realizowanej przez środowiska nazywające się konserwatywno-liberalnymi, niczym nie różnią się od skutków otwartej homofobii polskiej "prawicy smoleńskiej" czy ekstremalnej homofobii neofaszystów. "Poznacie ich po ich owocach", jak mówi - podobno ważna dla większości Polaków - Ewangelia wg św. Mateusza. A owoce te są zgniłe i robaczywe.
Apelujemy do Janusza Palikota i Leszka Millera, liderów dwóch największych partii prawdziwie liberalnych, o pójście krok dalej. Wspólne działanie przeciwko brunatnej fali zalewającej Polskę były bardzo dobrym początkiem - chcielibyśmy, aby poszły za nim inicjatywy ustawodawcze, dotychczas zamiatane pod dywan przez obecną koalicję rządzącą. Uważamy, że powstrzymanie fali przemocy wobec mniejszości seksualnych, choćby w drodze edukacyjnej funkcji prawodawstwa, jest jednym z fundamentalnych celów społecznych. Aby człowiek mógł realizować cele osobiste i społeczne, musi żyć (!) i nie obawiać się o swoje zdrowie.
Potrzebujemy bezpiecznego kraju, w którym nie musimy wstydzić się naszego patriotyzmu.
(Ruch Palikota)
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz