środa, 28 listopada 2012
Ewa „Harda” Hołuszko. Opozycjonista, który stał się opozycjonistką
Chciano ze mnie zrobić trupa. A to jest moja historia i moje życie - mówi była opozycjonistka. Próbowano ją wymazać z historii. Również pod jej poprzednim imieniem – Marek.
Budynek jak piwnica: przykryty folią zamiast dachówkami, dziura przed domem – instruuje przez telefon Ewa Hołuszko, kiedy umawiamy się na spotkanie. Na miejscu rzeczywiście rozkopany trawnik, dom nieotynkowany, dach z folii. W środku dywany powycierane, dziurawa drewniana podłoga. Jest monitoring.
Przeprowadziła się tu w 2006 roku, kiedy po dwóch i pół roku bezrobocia straciła za długi mieszkanie. Budynek był w stanie surowym – tak jak w 1976 r. zostawił go jej ojciec, który budowę rozpoczął i na niej umarł. Jeszcze niedawno przez pół roku nie miała wody. Teraz jest woda, łazienka elegancka, tylko w przedpokoju czuć stęchliznę.
Właśnie weszła do domu prosto z pracy, jeszcze w płaszczu, przeprasza za porozrywany karton po mleku, ale syn widocznie zostawił na wierzchu i psy się dorwały. Zaprasza do środka. Garbi się jak kobieta, która uważa, że jest za wysoka.
– Poznałem Marka Hołuszkę jeszcze w czasach pierwszej Solidarności, w Regionie Mazowsze. Był jednym ze znanych działaczy – opowiada Henryk Wujec, doradca prezydenta do spraw społecznych. – Potem spotkałem się z nim w więzieniu na Rakowieckiej: siedział za działania w strukturach podziemnych Solidarności. Ta wiadomość o przemianie Marka to był – muszę przyznać – wielki szok. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że Marek czuje się kobietą. Nasze rozmowy w więzieniu, czasem bardzo intymne, nigdy na to nie wskazywały, wręcz przeciwnie. Ewa Hołuszko do 2000 r. była Markiem Hołuszką. – Myśmy się z tym oswajali stopniowo, bo najpierw znaliśmy jego, potem ją – mówi Wujec.
Z perspektywy Ewy Hołuszko od zawsze była „ona”. Hołuszko mówi: „byłam” w opozycji, „kierowałam” organizacją podziemną, „przybrałam” pseudonim Harda. Wtedy wszyscy mówili „Hardy”. Nazywała się Markiem, ale zawsze czuła się Ewą. Ten dysonans był tak bolesny, że Hołuszko, która przeszła raka, mówi o nim w filmie dokumentalnym „Ciągle wierzę”: – Rak to pestka.
Dokument nakręciła Magda Mosiewicz: – Chciałam zrobić film o tym, jak trudno nam się wyzwolić z gorsetu stereotypów. Transseksualiści wciąż są dla nas niewygodni, chętnie przypisujemy im atrybuty, które ich naznaczają. Choćby etykietki wyłącznie seksualne. Tymczasem Ewa uwiera nas z wielu powodów. Nie tylko dlatego, że zmieniła płeć. Hołuszko dopiero w 2000 r. przeszła operację korekcji płci (korekcji, a nie zmiany, bo chodzi o dostosowanie ciała do płci psychicznej). Miała wtedy 50 lat i trzech synów.
Całość na Newsweeku.pl
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz