czwartek, 11 października 2012

Polska homofobia: słynna Drag Queen zostaje wyrzucona z mieszkania, Dom Studencki Uniwersytety Warszawskiego


Kartki noclegowe w Domu Studenta Uniwersytetu Warszawskiego tylko dla osób najbliższych i "narzeczonych" - ale nie homo? Taka informacja pojawiła się w jednym z akademików UW. Obecność kartki, podpisanej przez Radę Mieszkańców, potwierdziła jedna z pracownic DS, dodając - na nasze zapytanie dlaczego nie uwzględniono par jednopłciowych: "a dlaczego mamy uwzględnić? To przecież nienormalne!" Administracja DS się odcina i podkreśla, że o powieszeniu informacji nic nie wiedziała a za treść notki odpowiada Rada Mieszkańców. (Innastrona.pl)

Aktualizacja Gazeta.pl: W akademiku "Żwirek" można przenocować narzeczonego bądź narzeczoną pod warunkiem, że jest płci przeciwnej - takie ogłoszenie zawisło w domu studenckim UW. "Nie uwzględniamy związków homo. Można mieć maksymalnie jednego narzeczonego/ną na semestr" - napisano w ogłoszeniu.

Po kilku godzinach udaje się skontaktować z Olgą Frąckiewicz, prezeską rady mieszkańców. - To nie ja wywiesiłam. To koledzy z rady. W dodatku bez konsultacji ze mną. O nie, nie podpisuję się pod tym ogłoszeniem - zapewnia. I odsyła do pokoju 402. Dodaje jeszcze: - Wiem, że w akademiku mieszkają osoby homoseksualne. Musiało być im przykro, kiedy to czytali.

- Ale afera wynikła - dziwi się student z 402, który jest w radzie mieszkańców. Nie chce się przedstawić. - Kolega te ogłoszenia powiesił. Głupio wyszło. Ze związkami homo to chodziło o to, żeby nie przyprowadzać znajomych na noc pod pretekstem, że to narzeczony. A jeden partner na semestr jest po to, żeby co tydzień kogoś nowego nie nocować - tłumaczy zawiłości. Dodaje jeszcze, że na ogłoszeniu miała być uśmiechnięta buźka, żeby wszyscy wiedzieli, że to taki żart. Ale kolega zapomniał umieścić. Zapewnia: - Jeżeli zgłosi się do nas student gej, by wpisać na listę do przenocowania swojego chłopaka, nie będzie problemów.

- Po takim żarcie student gej zastanowi się 15 razy, zanim poprosi o zgodę na przenocowanie partnera - komentuje Jej Perfekcyjność ze studenckiej organizacji QueerUW, która skupia studentów gejów, lesbijki, osoby bi - i transseksualne.

Ogłoszenie już nie wisi. - Prawdopodobnie je zdjęli, bo zrobiła się afera, a nie dlatego, że przemyśleli sprawę. Szkoda, że studenci mają takie poczcie humoru - mówi Paweł Kwiecień, student UW i prezes stowarzyszenia KEN walczącego z nietolerancją.

Piotr Müller, przewodniczący samorządu studenckiego na UW: - Jeżeli kierowniczka zgodziła się, że może nocować osoba bliska, to nie ma znaczenia, jakiej jest płci. Żart był po prostu głupi.

Następny przykład homofobii w Polsce jak piszę aktywista Łukasz Pałucki słynna Drag Queen zostaje wyrzucona z mieszkania.

W Warszawie szykuje się wyjątkowo ciekawa eksmisja. Być może światek wielkomiejskich gejów wreszcie spotka się z ruchem lokatorskim. Wszystko przez to, że z mieszkania wyrzucają na bruk słynną warszawską Drag Queen Żaklinę.

Wszystko zaczęło się w 1996 roku kiedy to Jacek Kudliński (tak nazywa się Drag Queen Żaklina) dostał od warszawskiej dzielnicy mokotów 40 metrowe mieszkanie w trybie tzw. najmu okazjonalnego. W tamtych czasach płacił za to 8 zł za metr (co było stawką podwójną w porównaniu do cen mieszkań komunalnych). Lokal był zdewastowany i Jacek był zmuszony zainwestować w niego, w sumie 70 tys zł na przestrzeni kilkunastu lat. Najem okazjonalny to przedziwny tryb wynajmu mieszkań należących do miasta. Umowa jest na rok i co roku była odnawiana aż do roku 2001 kiedy to przedłużono ją na 3 lata. W 2004 roku miasto oddało kamienicę spadkobiercy wcześniejszych właścicieli, w tym roku też dzielnica Mokotów wypowiedziała Jackowi umowę. W latach 2004-2008 Jacek dogaduje się z właścicielem i płaci mu normalny czynsz jednak w 2008 roku właściciel uzyskuje nakaz eksmisji. Sprawa trafiła do komornika który odpytuje dzielnicę o mieszkanie zastępcze. Dzielnica Mokotów (wtedy Burmistrzem był Okoński) stwierdziła, że mieszkań zastępczych nie posiada. Wtedy to też Jacek postanowił wystąpić przeciwko gminie do sądu z powództwa cywilnego. Jacek chciał uzyskać mieszkanie socjalne. W sądzie zaczął się cyrk. Mokotów reprezentowała Pani radca prawny wydziału lokalowego Barbara Pyś. Sprawa niby była prosta Jacek jest bezrobotnym bez prawa do zasiłku, ma też orzeczony lekki stopień niepełnosprawności, zajmuje się drobnymi pracami zarobkowymi. Oficjalnymi kontrargumentami dzielnicy był... homoseksualizm. Jako dowód w sprawie przedstawiono zdjęcia z portali gejowskich na których Jacek jako Drag Queen Żaklina występuje na scenie. Jacek na pytanie sędziego co robi w klubach gejowskich odpowiada szczerze, że jest osobą związaną z ruchem lgbtq, często angażuje się w życie tej społeczności i jako Drag Queen stoi na scenie przebrany za kobietę i sypie dowcipami lub parodiuje śpiew. Co ciekawe temat staje się atrakcją rozprawy. Nikt nie wnika czy Jacek zarabia na życie jako artysta chociaż pojawia się wątek jego występu w programie Mam Talent. Sąd interesuje wyraźnie homoseksualny wątek sprawy do tego stopnia, że bez specjalnego skrępowania sędzia śmieje się na rozprawie z powoda. W 2010 roku sąd oddala pozew pisząc w uzasadnieniu, że postępowanie Jacka jest „rażące i sprzeczne z zasadami życia społecznego”. Jacek się odwołał ale Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok Sadu Rejonowego. Całość na Lewica.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz