Billy Lucas jedna ofiar samobójstwa |
Gazeta.pl: Co roku milion ludzi popełnia samobójstwo - podaje Światowa Organizacja Zdrowia. To więcej niż roczna liczba wszystkich ofiar wojen i zabójstw razem wziętych. Najwięcej samobójstw odnotowuje się w Rosji i na Litwie.
Milion samobójstw rocznie oznacza, że co 40 sekund ktoś na świecie odbiera sobie życie - podkreśla WHO w raporcie opublikowanym przed przypadającym w poniedziałek Światowym Dniem Zapobiegania Samobójstwom.
Z danych organizacji wynika też, że 5 procent ludzi próbowało chociaż raz odebrać sobie życie. Liczba samobójców rośnie błyskawicznie, dlatego WHO apeluje o poważne zajęcie się tym problemem.
Najwięcej udokumentowanych przypadków samobójstw odnotowano w Rosji i na Litwie, najmniej - w krajach Ameryki Południowej. Stany Zjednoczone i kraje Europy Zachodniej zajmują na tej liście środkowe miejsca. Autorzy podkreślają jednak, że brakuje oficjalnych danych z wielu krajów Afryki czy Azji.
Samobójstwo jest drugą co do częstości występowania przyczyną śmierci osób w wieku od 15 do 19 lat. Co roku na całym świecie na własne życie targa się skutecznie 100 tysięcy nastolatków. Jeśli chodzi o dorosłych, to samobójstwa są najczęstsze wśród osób powyżej 75. roku życia.
Z raportu WHO wynika też, że mężczyźni popełniają samobójstwo trzykrotnie częściej niż kobiety, te ostatnie jednak podejmują trzykrotnie więcej nieudanych prób samobójczych.
* Wśród ofiar są osoby LGBT, ostatnie głośne samobójstwa gejów w Ameryce. U nas zabijają się z powodu homofobii.
Bill Clayton pod wieloma względami był jak wielu innych nastolatków - popularny wśród rówieśników, uwielbiał Nirvanę i R.E.M., marzył o zostaniu rzeźbiarzem, nauczycielem lub architektem. Od 14. roku życia, gdy ujawnił się przed rodzicami, był również otwartym biseksualistą. Gabi - jego matka - wspomina, że wszyscy robili wiele, aby zapewnić go o tym, że jest kochany i akceptowany. Dodaje również, że Bill był tak szczęśliwy, iż chciał całemu światu powiedzieć o swojej orientacji. Niestety 8 maja 1995 roku ten 17-latek z miasta Olympia w stanie Waszyngton popełnił samobójstwo zażywając ogromną dawkę leków. Jego ojciec, Alec, znalazł go bliskiego śmierci na podłodze w kuchni. Nie udało się go uratować, pomimo tego, że nieprzytomny Bill błyskawicznie znalazł się w szpitalu.
Problemy Billa zaczęły się trzy lata przed tym tragicznym wydarzeniem. Gabi Clayton utrzymuje, że w drodze na spotkanie grupy wsparcia został zaczepiony przez mężczyznę, który był członkiem podobnej grupy. Namówił on Billa na przyjście do jego domu w celu pożyczenia mu jakiejś książki. Gdy już się tam znaleźli, zmusił Billa do seksu. W tamtym okresie Bill miał jedynie 14 lat i na pewno nie oczekiwał takiego rozwoju sytuacji.
Dwa lata później, gdy udało mu się ostatecznie wyjść z szoku po tym wydarzeniu, Bill i jego bliski przyjaciel Sam zostali zaskoczeni na szkolnym boisku przez czterech mężczyzn (wszyscy około 18 lat), którzy pobili ich do nieprzytomności. Policja twierdziła, że zdecydowanie było to przestępstwo z nienawiści. Po tym drugim zdarzeniu Bill stoczył się w depresję. Opanowały go samobójcze myśli. Ta sytuacja go przerastała i dlatego kilka dni później ten błyskotliwy nastolatek nie żył.
Szokujące samobójstwa.
Zaskakujący jest fakt, że stan umysłu charakterystyczny dla Billa nie należy do rzadkości wśród nastoletnich gejów, lesbijek i biseksualistów. Wprawdzie badania nie są w pełni wiarygodne, ale według najnowszych odkryć tacy nastolatkowie są od 3 do 7 razy bardziej narażeni na popełnienie samobójstwa niż ich heteroseksualni rówieśnicy. W Ameryce (gdzie dostępne są najświeższe statystyki) każdego roku dochodzi do 1500 5000 „udanych" samobójstw wśród homo- i biseksualnej młodzieży. Oznacza to, że tacy nastolatkowie próbują popełnić samobójstwo co 35 minut, a co 6 godzin taka próba kończy się tragicznie. Równie szokujące są badania przeprowadzone w Londynie - jeden na pięciu takich nastolatków próbował odebrać sobie życie.
Dlaczego wpadamy w depresję? Poniższe przypadki rzucą trochę światła na tę sprawę.
Przypadek nr 1
imię: Chirs
wiek: 20 lat
zamieszkały w Birmingham
Ten horror zaczął się, gdy poszedłem do ogólniaka. Ciągle byłem pod ostrzałem, krzyczano na mój widok „ciota", „pedał" albo jeszcze gorzej. Wcześniej miałem dobre układy z matką, ale jak poznała nowego faceta, jej stosunek do mnie zmienił się i również na nią nie mogłem liczyć.
Ostatecznie rzeczy tak źle się toczyły, że chciałem zrobić wszystko, aby tylko nie chodzić do szkoły. W tym właśnie okresie zacząłem się okaleczać. Pewnego dnia wziąłem żyletkę i pociąłem sobie ramiona. Uczucie, jakie po tym nastąpiło, było zdumiewające - byłem bardziej zrelaksowany, czułem się jakby moje kłopoty w szkole nagle zniknęły. To dobre samopoczucie nie trwało jednak zbyt długo i wkrótce musiałem znowu dokonać tego zabiegu, ukrywając przed matką swoje ramiona.
Jak na ironię zaczęło mi się lepiej układać, gdy w wieku 15 lat „wyszedłem z ukrycia". Wiedziałem, że matka nie będzie miała problemów z akceptacją mojej seksualności, gdyż dano mi imię po moim gejowskim wujku. Mimo wszystko postanowiłem przeprowadzić się do hostelu, aby samemu uporządkować swoje życie.
Wszystko dobrze się toczyło dopóki matka nie została nawróconą katoliczką. Jej stosunek do mnie zmienił się drastycznie - przeszła od akceptacji do całkowitego zamknięcia na mnie. Często mówiła mi, abym nie informował jej o „tych" rzeczach. Taki stosunek bardzo mnie ranił.
Zdecydowałem się przenieść do Londynu, gdzie dostałem pracę księgowego w biurze adwokackim. Jednak nawet to nie pomogło. Ta sytuacja przerastała mnie , więc jednego dnia pociąłem swoje ramiona i nogi bardzo głęboko. Stan był dość ciężki - pogotowie zawiozło mnie do szpitala, gdzie musiałem poddać się również leczeniu psychologicznemu.
Pomimo odbywania leczenia antydepresyjnego, nic się nie poprawiało. Stałem się zombie - zasypiałem w pracy, nie byłem w stanie z nikim rozmawiać. I wtedy, jednego dnia, spojrzałem w lustro - byłem blady jak ściana, a pod oczami miałem wielkie czarne worki. Ten moment był decydujący - zdałem sobie sprawę, że już dłużej tak nie mogę.
Przeprowadziłem się z powrotem do Birmingham w celu poprawienia swojego życia. Nie wiem, skąd wzięła się ta siła we mnie, zdaję sobie jednak obecnie sprawę, co zrobiłem źle. Mam grupę wspierających przyjaciół i pracę w lokalnym stowarzyszeniu artystycznym, którą uwielbiam. Od czasu przeprowadzki nie samookaleczyłem się, ale nie oznacza to jednak, że już nigdy tego nie zrobię. Jak na razie przyjmuję życie takie, jakim ono jest.
Przypadek nr 2
imię: Paul
wiek: 25 lat
zamieszkały w Norwich
Moje problemy zaczęły się, gdy byłem jeszcze nastolatkiem. Wtedy to moja matka została potrącona przez motor. Przeszła poważne uszkodzenie mózgu i musiałem poświęcić dużo czasu na opiekę nad nią. Później przeszedłem bardzo ostrą żółtaczkę typu B, dawano mi jedynie 18 miesięcy życia z powodu poważnych uszkodzeń wątroby. Udało mi się w porę przejść operację transplantacji. Mój wujek okazał się cudownym opiekunem, zajmując się mną po tym zabiegu. Niestety w tym czasie moja matka umarła na raka, a wujek nie pożył wiele dłużej. Jakby jednak i tego było mało, całkowicie spaliło się moje mieszkanie.
Całe szczęście, że mogłem liczyć na swojego chłopaka - przynajmniej do czasu, gdy ta seria katastrof nie dosięgnęła i naszego związku. Zostałem sam w jego mieszkaniu w pierwszy dzień świąt i wtedy to znalazłem zdjęcia orgii, która odbywała się u niego. Z czasem inne sekrety skrywane przez lata wypłynęły na światło dzienne.
Tak więc obecnie nie mam ani rodziny, ani nawet chłopaka, który mógłby mnie wesprzeć. Właściwie to nie mam nikogo, kto by mnie kochał ani kogo ja bym darzył uczuciem - przeraża mnie taki stan rzeczy. Nie potrafiłem poradzić sobie ze swoimi kłopotami i w związku z tym zostałem skierowany na leczenie antydepresyjne. Skumulowany stres spowodował nawrót żółtaczki, która uderzyła ze zdwojoną siłą.
Bycie w depresji to okropny stan - czujesz się wyizolowany i masz poczucie ogarniającej cię desperacji. Nie potrafisz nawet wstać z łóżka. Nie widzisz sensu jakiejkolwiek czynności. Życie po prostu przechodzi ci koło nosa i nawet nie chcesz tego zmienić.
Byłem doprowadzony do takiego stanu, że myślałem o samobójstwie. Teraz wiem, że gdy choć raz poważnie nad tym się zastanawiasz, to to uczucie już nigdy cię nie opuści. Cały czas martwię się o swoją przyszłość. Wiem, że jeżeli ponownie zachoruję, nie będę miał nikogo, kto by mi mógł pomóc, zaopiekował się mną.
Bardzo zazdroszczę swoim heteryckim przyjaciołom - wydaje mi się, że ich życie jest takie proste. Chociażby dlatego, że mimo wszystko kobiety nie są tak okrutne w ocenianiu innych jak geje. Dlatego w świecie gejowskim trudno jest egzystować nie mając perfekcyjnego wyglądu. Powinniśmy wyjść już z wieku stereotypów, ale według mnie nadal jednak głęboko w nim tkwimy.
Przypadek nr 3
imię: Maria - przyjaciółka Steva (rówieśnik)
wiek: 17 lat
zamieszkali w USA
Steve był jednym z nielicznych dobrych uczniów w mojej klasie. Poza tym był najmilszym chłopakiem, jakiego można spotkać. Dobrze pamiętam, gdy zrobił „to" na oczach wszystkich na lekcji wf. To był wtorek. Ze szkolnego telefonu zadzwonił na policję i powiedział, że ma pistolet. Większość z nas była na boisku, gdy on wybiegł z budynku szkoły. Usłyszeliśmy strzał i Steve padł jak kłoda na ziemię. Policja przyjechała za późno. W godzinę po tym zdarzeniu koroner stwierdził zgon.
Pozwolono jego rodzicom wierzyć, że powodem jego samobójstwa był ich rozwód.
Wszystkie gazety tak o tym pisały. Gdy na pogrzebie rozmawiałam z jego ojcem, spytał mnie, czy Steve dawał jakieś znaki tego, co się z nim dzieje. Odpowiedziałam, że sygnały, które może wysyłał, nie były zbyt oczywiste.
Sprowadzono do szkoły psychologów, którzy mieli zająć się opanowaniem sytuacji wśród uczniów. Zostałam zmuszona do rozmowy z jednym z nich. Byłam najbliższą przyjaciółką Steve'a, a spytano mnie jedynie, czy Steve mówił coś o rozwodzie rodziców. Pamiętam, że pomyślałam wtedy: „Co za głupota!" Nikomu nawet nie przeszło przez głowę, że to nie był prawdziwy powód. Nikt nie pomyślał, że on zrobił to nie z powodu rodziców, a dlatego, że był gejem i nie potrafił się z tym pogodzić. Nikt nie zadał takiego pytania, a ja nie miałam zamiaru mówić, że parę tygodni wcześniej Steve zwierzył mi się ze swojej orientacji. Dlaczego? Ponieważ on nie chciał o tym rozmawiać, bał się odrzucenia przez znajomych.
Są chwile, gdy mam ochotę podnieść słuchawkę telefonu i zadzwonić do jego rodziców. Chciałabym powiedzieć im, jaki był prawdziwy powód tego samobójstwa. Niestety oboje są głęboko religijni i taka rozmowa wywołałaby tylko ich gniew. Teraz tylko ja i jeszcze jedna osoba, której się zwierzył, zna prawdziwy powód jego śmierci.
Powody
Eksperci wymieniają kilka powodów popadania w depresję przez homoseksualną i biseksualną młodzież. Doktor Jeffrey S. Akman
przewodniczący America's National Lesbian and Gay Health Association - uważa, że na większą częstotliwość występowania depresji wpływają czynniki związane z coming outem i wszechobecną homofobią. Problem zaczyna się, gdy, tak jak Paul, Chris, czy Steve, nastolatkowie kumulują w sobie swoje lęki i obawy.
Lyn Lewington - pracownik poradni Cruse działającej w Wielkiej Brytanii - twierdzi, że to brak osoby, z którą można by porozmawiać o swoich problemach, jest jednym głównych powodów popełniania samobójstw przez homoseksualną młodzież. Aby temu zapobiec, ważne jest, aby wokół siebie mieć ludzi gotowych wysłuchać naszych problemów. Istotne jest również to, aby były to osoby pozbawione uprzedzeń. Warto też pójść o krok dalej i gdy ktoś nie chce z nami rozmawiać, należy wyczulić się na niepokojące sygnały wysyłane przez osoby, o których sądzimy, że są w depresji. Ludzie na krawędzi są zdesperowani, przerażeni, w szoku, smutni lub się czegoś panicznie boją. Zwykle też wyróżniają się swoim zachowaniem - są jakby odcięci od świata, poirytowani, notorycznie zmęczeni lub jedzą znacznie mniej i trudno jest im się skoncentrować.
Margaret Brunskill z Parents Association for the Prevention of Young Suicide dodaje, iż nie należy lekceważyć czyichś zapowiedzi, że chce się zabić. Trzeba pomagać takim osobom. W żadnym wypadku nie wolno ignorować takich sytuacji, bo ludzie, którzy mówią o samobójstwie, faktycznie mogą je popełnić.
Peter Hart („Fluid")
tłum. Ł. K. Vogt
5 SPOSOBÓW WALKI Z DEPRESJĄ
1. Zbuduj grupę bliskich znajomych. Eksperci twierdzą, że przyjaźń zmniejsza depresję.
2. Rozmawiaj o niej. Mówienie przyjaciołom o tym, jak się czujesz, uwalnia cały nagromadzony w tobie stres.
3. Uprawiaj jakiś sport lub chociaż rób poranne ćwiczenia. Serotonina - hormon szczęścia - uwalnia się pod wpływem ćwiczeń fizycznych, powodując, że poczujesz się znacznie lepiej.
4. Znajdź sobie jakieś hobby albo zacznij uczyć się gry na jakimś instrumencie.
5. Nie stresuj się. Żaden problem nie jest tak trudny, by przy pomocy znajomych nie można było go rozwiązać.
5 SPOSOBÓW ROZPOZNAWANIA DEPRESJI
1. Samobójcy, wbrew panującym mitom, mówią o tym, co chcą zrobić.
2. Osoby w depresji nie są tylko w złym humorze - one są jakby nieobecne, notorycznie zmęczone, mają często problemy z jedzeniem, a przez to szybko tracą lub przybierają na wadze.
3. Nagła, irracjonalna radość - osoby, które już ostatecznie postanowiły się zabić, odczuwają ulgę.
4. Problem z alkoholem - nadużywanie go jest zwykle sposobem maskowania problemów.
5. Narkotyki - są sposobem ucieczki od realnego świata, zwykle powodują pogorszenie sytuacji. info polgej.pl/Darius Blog
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz