poniedziałek, 4 czerwca 2012

Słowo Boże na dziś. Chrześcijanin na Paradzie Równości, czyli lesbijka i gej w Kościele

Jezus zaczął mówić w przypowieściach do arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych:  „Pewien człowiek założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał tłocznię i zbudował wieżę. W końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.  W odpowiedniej porze posłał do rolników sługę, by odebrał od nich część należną z plonów winnicy. Ci chwycili go, obili i odesłali z niczym. Wtedy posłał do nich drugiego sługę; lecz i tego zranili w głowę i znieważyli. Posłał jeszcze jednego, tego również zabili. I posłał wielu innych, z których jednych obili, drugich pozabijali.  Miał jeszcze jednego, ukochanego syna. Posłał go jako ostatniego do nich, bo sobie mówił: «Uszanują mojego syna». Lecz owi rolnicy mówili nawzajem do siebie: «To jest dziedzic. Chodźcie, zabijmy go, a dziedzictwo jego będzie nasze». I chwyciwszy go zabili i wyrzucili z winnicy.  Cóż uczyni właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci rolników, a winnicę odda innym.  Nie czytaliście tych słów w Piśmie:  «Kamień, który odrzucili budujący, ten stał się kamieniem węgielnym. Pan to sprawił i jest cudem w oczach naszych»?”  I starali się Go ująć, lecz bali się tłumu. Zrozumieli bowiem, że przeciw nim powiedział tę przypowieść. Zostawili więc Go i odeszli.
Mk 12,1-12 

Rozmowa z Agnieszką i Maksem z grupy polskich chrześcijan LGBT Wiara i Tęcza

Katarzyna Wiśniewska: Trudno być jednocześnie osobą homoseksualną i chrześcijaninem?

Agnieszka: Długie lata myślałam, że to się wyklucza. Jestem ochrzczona i bierzmowana w Kościele rzymskokatolickim. Jako nastolatka byłam zaangażowana w Odnowę w Duchu Świętym, to dość ortodoksyjna wspólnota. Potem rozpoznałam swoją homoseksualność, ale nie chciałam się z nią pogodzić. To był czas niesamowitych zmagań: że spotkam odpowiedniego faceta, wszystko się ułoży.

Ale przyjechałam na studia do Warszawy i przeżyłam totalny bunt. Cały czas miałam świadomość obecności Boga, ale mojej seksualności też nie mogłam dłużej odrzucać.

Kościół potępia akty homoseksualne, czyli de facto życie gejów i lesbijek w związkach. Homoseksualista katolik kojarzy się z człowiekiem nieszczęśliwym, który albo stara się wyprzeć swoją orientację, albo właśnie "wyleczyć się" z homoseksualizmu, co proponują różne środowiska katolickie.

Agnieszka: Długo miałam poczucie bycia gorszym w Kościele. Z jednej strony chciałam w nim być, uczestniczyć w życiu sakramentalnym, ale jestem w długoletnim związku z moją partnerką i nie wyobrażam sobie, że mogłabym z tego zrezygnować. Nie dam wpakować się w schemat, że moja seksualność jest chora.

 Maks: Wiarę i orientację homoseksualną można pogodzić. Ja przed maturą należałem do Oazy (Ruch Światło-Życie). Strasznie mi to dużo dało, zacząłem sobie zadawać pytanie, w co wierzę, czytałem Pismo Święte. Potem pojawiła się kwestia orientacji seksualnej.

Dowiedziałem się w Kościele, że to jest złe, więc odrzuciłem swoją seksualność, chodziłem do różnych grup - np. Pomoc2002, Pascha, a chciałem iść do Odwagi - które proponują homoseksualistom "terapię". Modliłem się, żeby nie być gejem. Dopiero na studiach spotkałem gejów, którzy byli ze sobą dziesięć lat, i wszystkie stereotypy runęły. Zobaczyłem, że żyją razem, mają wspólne cele, tworzą dobre związki.

Ujawniliście się?

Agnieszka: Jestem w dużej mierze po coming oucie rodzinnym i pracowo-towarzyskim. Ale nie widzę potrzeby, żeby każdemu na wstępie to komunikować. Jestem prawniczką i nie chcę, żeby - gdy ktoś będzie mnie „googlał”, w pierwszej kolejności dowiadywał się, że jestem lesbijką.

Maks: Ja się raczej nie wychylam, ale gdy wysyłam maile w imieniu Wiary i Tęczy, podpisuję się imieniem i nazwiskiem. Na fejsie zamieszczam informacje np. o stosunku Kościoła do homoseksualistów. Gdy ktoś mnie pyta, czy jestem gejem, odpowiadam: z moją orientacją jest wszystko dobrze, lubię chłopaków.

Czujecie jakiś związek z Kościołem? Nie możecie przystępować do komunii.

Maks: Nie do końca tak jest. Jeśli znajdziemy odpowiedniego spowiednika, rozeznamy w sumieniu, że możemy, to da się z tego jakoś wybrnąć. Ale ja nie chcę kombinować, szukać kruczków w prawie kanonicznym. Chcę, żeby Kościół mi powiedział: Chodź do nas i bądź z nami, bo cię tu chcemy. A Kościół rzymskokatolicki mówi coś przeciwnego: Źle robisz, zmień się.

Chodzicie na mszę?

Agnieszka: Nie straciłam wiary, ale nie czuje się w Kościele u siebie, chociaż czasem na mszę chodzę, do dominikanów, bo to dość otwarty zakon. W Kościele katolickim spotkałam też ludzi, którzy mi pomogli w dojrzewaniu do przekonania, że mogę być chrześcijanką i lesbijką. Na pewno chrześcijaństwo jest ciągle tym, w czym się odnajduję.

Maks: Czasem chodzę z grupą na nabożeństwa do dominikanów, także na ekumeniczne nabożeństwa Taizé.

Katolicka prawica słynie z haseł w rodzaju "zakaz pedałowania". Spotkaliście się z niechęcią ze strony katolików?

Agnieszka: Nie spotkało mnie odrzucenie ze strony katolików czy księży. Mam nawet doświadczenie spowiedzi, w której ksiądz niemal mnie przepraszał, że nie może mnie rozgrzeszyć, gdy powiedziałam, że jestem ze swoją partnerką.

W ortodoksyjnych wspólnotach katolickich są ludzie dużej wiary, ale posłuszni Kościołowi, nie dają sobie prawa do myślenia. Mam znajomych w takich wspólnotach, szanują mnie, ale nie chcą dyskutować, to dla nich temat zbyt trudny. Dla mnie to największe wyzwanie: dotrzeć do tych ludzi, wyrwać ich ze schematów myślowych.

Maks: Ja spotkałem się z niechęcią. Mam znajomych księży i doktorantów na UKSW, którzy mówią mi, że żyję niewłaściwie, komentują moje wpisy w internecie. Ale z wyzwiskami się nie zetknąłem. .....

Więcej na Gazeta Wyborcza 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz