piątek, 22 czerwca 2012
Ciąg dalszy kontrowersji Biedroń kontra dziecko
Tok FM: Ślady na czole po bolesnym klapnięciu się dłonią w odruchu załamki będą schodzić jeszcze dobrych kilka godzin. Dojrzałem informację o „zemście” Biedronia za wulgarne zwrócenie mu uwagi na temat funkcji Ani. Ani Sphincter. Reakcja Biedronia przekreśliła go zupełnie w moich oczach, chociaż dotąd traktowałem go raczej z sympatią i nawet manifestowaliśmy 11 listopada ramię w ramię.
Nie jestem święty. Zdarzało mi się mścić. Wykorzystywałem do tego nabytą wiedzę o „adwersarzu”, żeby walnąć w najbardziej czuły punkt. Teraz jest łatwiej, bo mamy internet pozwalający zdobyć taką wiedzę, a do tego idioci chętnie wystawiają się w sieci na ostrzał. Należy przy tym przestrzegać podstawowej zasady: chcesz się z kimś boksować, to wal w przeciwnika, choćby krzesłem, ale nie w jego znajomych, rodzinę, dzieci i gupiki.
Biedroń spudłował, do tego niepotrzebnie narobił sobie i całemu środowisku wrogów. Zapomniał zapewne, że działalność serwisu RedWatch przysparzała mu zwolenników, bo serwis naruszał sferę prywatną, która jest dla bardzo wielu osób ważna i od razu naruszanie czyjejś prywatności osoby te ekstrapolują na siebie. Słuszną strategią byłoby albo zamieszczenie wiadomości ze zjadliwym komentarzem, albo niekarmienie trolla. A tak Biedroń walnął w dziecko, które nie tylko ma ojca półgłówka, ale teraz jeszcze wszyscy się o tym dowiedzieli.
Robert Biedroń jest osobą publiczną i przyjmując tę funkcję pozbawił się na własne życzenie dużej części swojej prywatności. Ta prywatna wypowiedź w internecie też z automatu stała się wypowiedzią publiczną. Czyli w imieniu środowiska mniejszości seksualnych i w imieniu Ruchu Palikota. Gratuluję zniszczeń.
Jak podaje TOK FM, Robert Biedroń na swoim profilu na Facebook'u zamieścił odpowiedź na wiadomość, którą tam dostał od jakiegoś homofoba. Jakiś pan Robert P. (Biedroń podał jego imię, nazwisko i adres e-mailowy - red.) przesłał mi na Facebooku taką oto odkrywczą wiadomość: "Odbyt jest do sr...nia, nie do je...nia" (w oryginale kropek nie było - red.). Ciekawe, po ilu eksperymentach odkrył te prawidłowość? Na jego profilu można znaleźć dwa zdjęcia. Jedno z nich prezentujące dumnie jego synka z ciekawym motywem religijnym w tle. W kontekście ww., jakże twórczej wiadomości, nie mogłem się oprzeć pokusie prezentacji owego zdjęcia... - napisał Biedroń. Miał do tego prawo. Facebook jest miejscem publicznym, w którym dobrowolnie zostawiamy informacje na swój temat – łącznie z licznymi galeriami, które są dostępne z możliwością udostępniania dalej jeśli użytkownik tego nie zastrzeże. Są opcje odpowiedz, udostępnij, prześlij dalej. Jest nawet opcja zostawiania wpisów na tablicach "znajomych". Nie wiem na co liczył ten cham, ale zapominając, ze Facebook jest zaprzeczeniem anonimowosci, nabluzgał posłowi a przede wszystkim ubliżył czlowiekowi. Pewnie byłoby bardziej oczekiwane i akceptowalne społecznie, gdyby Biedroń podkulił ogon, usunął wiadomość i w ogóle na nią nie zareagował, bo przecież pedał to gorszy gatunek człowieka i nawet dziecko w Polsce wie, że bezkarnie można mu dokopać albo wyśmiać. A tu niespodzianka, pedał i nie znosi z pokorą jak mu ktoś ubliża. Dziwo jakieś. A że przy okazji naświetlił nieco osobę pana zainteresowanego odbytami z wielką Matką Boską nad łóżkiem, to już nie tylko mogło się nie spodobać ale i wkurzyć niektórych. Może z powodu unaocznienia hipokryzji i zakłamania. Jak w tym przysłowiu – uderz w stół…
Tylko pytanie, kto na kim się mści i kto wykorzystuje do tego dziecko? Wedle sugestii "rzutkiego" tytułu tekstu: Biedroń "walczy z homofobią". I mści się na dziecku. - Biedroń. Jednak moim zdaniem dziennikarz, który upublicznił je poza facebook’iem, gdzie było zamieszczone przez dumnego tatusia w celu pochwalenia się nim przed innymi użytkownikami portalu. I świetnie zdjęcie spełniło swoją rolę. Myślę, że tatuś żywo zainteresowany funkcjonalnością odbytów jest wdzięczny, że dzięki posłowi on i przy okazji jego dziecko i wystrój mieszkania mają swoje 5 minut.
Szkoda, że mamy tylko jednego Biedronia, który niestety stał się chłopcem do bicia w tej kadencji. Jak będziemy bardziej widoczni w życiu publicznym, może więcej osób się zastanowi czy nie zrobi z siebie publicznego idioty zanim na gejach czy lesbijkach da upust swojej życiowej frustracji .
* To nie pierwsza i nie ostatnia kontrowersja, czy mnie to szokuje nie wiem po nie znałbym Roberta może tak, całkiem też nie dobrze wykorzystywać dzieci zostawmy lepiej dzieci w spokoju. Dorośli walczą, a dzieci cierpią. Te dziecko może zostać poniżone w szkole itp, za to ma jakiego ojca, lepiej było by Robert porozmawiałby z tym tatusiem niż wykorzystać dziecko do swoi celów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz